S. Cacek: „Napieprzacie na nas, a do pomocy nie ma chętnych”

24 marca 2015, 15:49 | Autor:

Sylwester_Cacek

Dziś po godzinie 14:00 w Radiu Łódź rozpoczęła się specjalna audycja poświęcona obecnej, niezwykle trudnej sytuacji łódzkiego Widzewa. Na antenie posłuchać można było m.in. właściciela RTS, Sylwestra Cacka.

Biznesmen nie zostawił suchej nitki na miejskich urzędnikach, krytykując też środowisko dziennikarskie. „Państwo, jako media, powinniście się zainteresować, dlaczego Widzew jest traktowany jak złodziej, ponieważ na dzień konkursu o dotację wszystko było dobrze. To działania miast doprowadzają do takiej sytuacji, jak ta obecna. Co z tego, że będzie upadłość klubu? Będzie to będzie, to nie będzie mój problem, tylko podmiotów” – stwierdził. „Z jednej strony napieprzacie na nas a jeśli potrzebna jest pomoc, to nie ma chętnych. Ja i tak już pieniądze straciłem i nigdy ich już nie odzyskam. Nie mam do nikogo pretensji, wiele osób plotkuje na temat klubu, ale nie ma nikogo do pomocy. A klub sportowy ma istnieć dla wielu osób, nie tylko dla mnie” – dodał agresywnie Cacek.

Cacek nie chciał jednoznacznie powiedzieć, jaki jego zdaniem los czeka Widzew. Nie wyklucza żadnych scenariuszy. „Wnioski o upadłość klubu mogą wszystko oznaczać, łącznie z likwidacją, zależy jednak jaką decyzję podejmie sąd. Ja robię swoją pracę, jeśli nie będzie ludzi, którzy będą się starali pomóc, to wszystko może się zdarzyć. Jeśli klub ma istnieć w danym środowisku, to owe środowisko musi tego chcieć. Jeśli ci wszyscy ludzie są przeciwko klubowi, to po co my mamy walczyć?” – pytał retorycznie szef RTS. „Wszyscy się troszczą, tak jak pan, by nagrać tę rozmowę do radia, każdy więc szuka tylko sensacji. Najwyższa pora, by działo się to już beze mnie. Jeśli nie będzie zaangażowania miast, to wielu przedsiębiorców zakończy swoją pomoc klubom. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby o coś powalczyć” – mówił zrezygnowanym głosem.

Właściciel Widzewa szukał winy nie tylko w mediach i władzach Łodzi, ale także kibicach, którzy jego zdaniem nie chcieli pomóc w finansowaniu spółki. „Kibice Widzewa śmiali się jesienią, że  fani ŁKS zebrali 60 tys. zł, a oni co zrobili? Uzbierali 20 tys. zł i nie byli  mi w stanie tych pieniędzy przekazać. Oni powinni stać murem za swoim klubem, a nie pluć we własne gniazdo. Środowisko miało szansę odkupić klub na 85 zł i nikt się nie zgłosił. Oznacza to, że klub jest niepotrzebny, a tacy ludzie nie chcą się angażować w Widzew. Ja też tych długów nie spowodowałem, dawałem na jego funkcjonowanie swoje pieniądze” – odbijał zarzuty.

Do Prezesa Widzewa padło też pytanie o to, czy nie czuje się kozłem ofiarnym całej sytuacji. „Nie czuję się oszukany, bardziej bulwersuje mnie sposób komunikacji. Jedyni, którzy mnie oszukali, to Boniek i Szymański. Ten pierwszy twierdził, że klub nie był zamieszany w korupcję, a prawda była inna. Po fakcie nie chciał nawet wypłacić Widzewowi odszkodowania, mimo, że zdawał sobie sprawę, jak sytuacja wyglądała” – wyjaśniał. „Puszczajcie sobie sensacje w mediach, niech Wyborcza pisze na Wlaźlika, który nie ma wpływu na rejestrację zawodników. Cały czas nikt nie stawia się w sytuacji klubu. Kibice byli tak mądrzy, a szukają pieniędzy na założony przez siebie TMRF” – atakował wszystkich dookoła.

Jaka zdaniem Cacka będzie dalsza kolej rzeczy, jeżeli chodzi o układ z wierzycielami? „Klub ma aktywa, płynność jest jaka jest, w najgorszej sytuacji będzie można te aktywa sprzedać. Jeśli Arka wystosowała taki wniosek, to jej problem – najwyżej nic nie dostanie, zamiast 70 tys. zł. Rozmawiałem z wieloma prawnikami i nie znam żadnej upadłości likwidacyjnej, by podmioty dostały swoje pieniądze. Chciałbym przypomnieć, że jako jedyny umorzyłem Widzewowi 70 mln zł długu” – podkreślił na antenie „Radio Łódź”.

Na koniec właściciel Widzewa powtórzył swój ostatni apel, o zjednoczenie się wszystkich środowisk skupionych wokół klubu. „Ostatnią szansą ratunku dla klubu jest sytuacja, by środowisko się zmobilizowało i przestało pluć na klub. Stowarzyszenie kibiców zamiast pomóc, to organizuje strajk przed meczem w Byczynie. To ma być wspomaganie klubu przez kibiców, z kim tu współpracować? Po co Gazeta Wyborcza atakuje niewinnego człowieka, który rzekomo popełnił błąd w rejestracji zawodnika? Co robi miasto? Teraz ma argumenty, by nie wypłacać nam dotacji. Nie mam zamiaru rozmawiać z kimkolwiek z Urzędu Miasta o przyszłości klubu, ja swoje już zrobiłem” – zakończył Cacek.

Foto: TV Toya