ROW – Widzew (wypowiedzi)

Było blisko! Piłkarze Widzewa do 88. minuty prowadzili w Rybniku 2:1, ale błąd w kryciu przy okazji stałego fragmentu gry doprowadził do straty gola oraz dwóch, wydawałoby się pewnych, dwóch punktów. Co po meczu z ROW mówili trenerzy obu drużyn i piłkarze gości?

Radosław Mroczkowski:
„Trudno mi zebrać myśli po tak chaotycznym meczu, szczególnie w końcówce. Mój zespół w pierwszej połowie był zmuszony do gry w ataku pozycyjnym i brakowało nam przełożenia akcji. To nie jest łatwa gra, ale próbujemy. Nie wiem, czy należał się rzut karny, ale został podyktowany i z tym nie dyskutuję. To była strata na własne życzenie. Praktycznie nic z naszej strony się nie działo. Graliśmy zbyt wolno i momentami nieodpowiedzialnie.

W drugiej połowie zrobiliśmy zmiany i odrobiliśmy wynik. Ale niektórzy zawodnicy są powtarzalnie nieodpowiedzialni. Jeśli ktoś w takiej fazie mecz wykonuje żonglerkę, a drugi wybija piłkę na róg, to nie wiem, jak to nazwać. To są albo błędy własne, albo brak umiejętności. Tak jak to, że bramka na 2:2 padła w sytuacji, gdy wchodzący zawodnik z określonymi zadaniami nie może ustawić się do krycia. Można wykonać trzysta treningów, a to i tak nic nie da. To coś, co może być nie do przeskoczenia. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.

Jak widać, pewne rzeczy trudno wyegzekwować. Gramy dobry mecz w sobotę, a potem zapominamy, jak się gra w piłkę lub jesteśmy nieodpowiedzialni. Już chyba drugi raz nie potrafiliśmy utrzymać prowadzenia do końca.”

Roland Buchała:
„Postanowiliśmy zaparkować autobus, oddając pole do popisu rywalowi. Ustawiliśmy się nisko. Przed sezonem ćwiczyliśmy grę w wysokim pressingu, ale ponieważ w pięciu meczach zdobyliśmy tylko trzy punkty, trzeba było pójść po rozum do głowy. Czekaliśmy na swoje szanse i one były. W postaci strzałów z dystansu i tego rzutu karnego. Jeśli chodzi o nasze zachowania taktyczne w pierwszej połowie, to było OK. Byliśmy agresywni, blisko siebie. Doskakiwaliśmy do tych piłkarzy, do których mieliśmy doskakiwać.

W drugiej połowie, mimo ataków rywala, wszystko wyglądało dobrze. Dopiero gdy straciliśmy Marka Krotofila nasza prawa strona się zachwiała i dostaliśmy na własne życzenie bramkę na 1:1, a drugą po stałym fragmencie gry. Wiedzieliśmy, że Widzew jest groźny w tym elemencie, dlatego musimy być blisko. Nie możemy pozwolić sobie na takie straty. Szacunek dla chłopaków za to, że po dobrym meczu wyciągnęli wynik na 2:2. Tego nam wcześniej brakowało, a dziś pokazaliśmy charakter z poprzedniego sezonu.”

Radosław Sylwestrzak:
„Jeżeli nie wyciągamy wniosków, podchodzimy rozluźnieni to tal to wygląda. Musimy być skoncentrowani do końca, by szanować ten wynik, który udało nam się wywalczyć. Rywale byli mocno cofnięci, było mało miejsca. Ciężko było przeprowadzić jakąś akcję. Musimy się zebrać i wygrać z Resovią.”

Konrad Gutowski:
„Jesteśmy rozczarowani, bo w każdym meczu chcemy zdobywać trzy punkty. Niestety, trzeba się z tym pogodzić i walczyć dalej. Będziemy analizować popełnione błędy. Jesteśmy jednak drużyną. Wygrywamy, przegrywamy i remisujemy razem. Szkoda, bo w drugiej połowie graliśmy dobrze, wyszliśmy na prowadzenie. W sobotę trzeba się zrehabilitować za te dwa stracone punkty.”

Robert Demjan:
„Zagrałem w sobotę słabe zawody, więc nic dziwnego, że usiadłem na ławce. Czasem lepiej jest wejść jako rezerwowy. Miałem swoją sytuację w końcówce, ale niestety nie trafiłem w bramkę. Szkoda. Gdybyśmy od początku grali tak, jak w drugiej połowie, to o wynik byłbym spokojny.”

Maciej Kazimierowicz:
„Mieliśmy niekorzystny wynik, trzeba było wziąć się w garść i spróbować czegoś innego. Wziąłem piłkę na siebie, trafiła do Gutowskiego i udało się wyrównać. Szkoda punktów, bo wyszliśmy na prowadzenie i powinniśmy byli dowieźć ten wynik do końca.”

Marcel Pięczek:
„Dobrze mi się grało, choć jestem niezadowolony z wyniku. Zremisowaliśmy wygrany mecz, więc radość jest połowiczna. Nie wiem, co mogę więcej powiedzieć. Ręka boli. Przy wyskoku do piłki źle upadłem. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze, choć trochę spuchło.