Relacja z trybun: Widzew Łódź – Polonia Warszawa 08.04.2013
9 kwietnia 2013, 01:35 | Autor: RyanW końcu jest! Długo wyczekiwane zwycięstwo wreszcie nadeszło. Piłkarze Widzewa przełamali wiosenną niemoc i pokonali 3:2 Polonię Warszawa. Mecz dostarczył wielu kibicowskich wrażeń, a fani RTS kolejny raz pokazali, że są krajową czołówką.
Ostatni raz zawodnicy Radosława Mroczkowskiego sięgnęli po komplet punktów w grudniu ubiegłego roku, kiedy to pokonali Koronę Kielce. Po przerwie zimowej, w której wyniki sparingów rozbudziły apetyty, wszystko się nagle zacięło. Widzewiacy nie mogli wygrać żadnego z pierwszych pięciu pojedynków i zaczęli niebezpiecznie dryfować w kierunku strefy spadkowej, a nie europejskich pucharów. W końcu po czterech miesiącach przerwy udało się zwyciężyć!
Spotkanie z warszawską Polonią reklamowane było pod hasłem „Fanatyczny poniedziałek„. I rzeczywiście akcentów ultras tego wieczora nie zabrakło. Najpierw swoje swięto miały widzewskie fan cluby, które zaprezentowały własną choreografię. Na wyjście piłkarzy na „Niciarce” rozwinięto dwie sektorówki. Na jednej znalazł się herb klubowy, na drugiej znana już fan clubowa ośmiornica. Dodatkowo na trybunie powiewało ok. 100 flag na kijach, z czego ponad połowa stanowiła wizytówki poszczególnych miejscowości, w których kibicuje się RTS-owi. Główną flagą była jednak debiutująca na płocie nowa fana: „Widzewskie Fan Cluby”. Poza oprawą „Niciarka” często i głośno włączała się do dopingu tworząc z „Zegarem” jeden, potężny młyn. Na uwagę zasługuje fakt, iż choreo zostało w całości sfinansowane i wykonane przez kibiców z „czerwono-biało-czerwonych miast”.
Warto też podkreślić, że w centralnym miejscu płotu zawisła flaga „Warszawa„.
W drugiej części meczu swoją osobną choreografię pokazała grupa „Ultras Widzew„. „Pod zegarem” rozwinięto znaną już dobrze sektorówkę „Łódzki Widzew„, a kiedy materiał zjechał oczom wszystkich obecnych ukazał się konkretny chaos z transparentów na dwóch kijach. Całość została „udekorowana” blaskiem ponad 30 rac morskich, kilkunastoma stroboskopami, a efekt potęgował jeszcze huk co rusz wybuchających na całej trybunie „achtungów”. Płot zaś przykrył transparent o treści: „Widzew, home of ultras„. Oprawę tą tworzyli młodzi kibole z łódzkich osiedli.
Co ciekawe, w momencie, gdy „Zegar” zakryty był sektorówką, bramkę na 2:1 zdobył Bartłomiej Pawłowski, co do fanatyków dotarło w postaci wielkiego wybuchu radości i ryku z pozostałych trybun.
Przez całe spotkanie atmosferę trybun stadionu im. Ludwika Sobolewskiego rejestrowały profesjonalne kamery, które gromadziły materiał do powstającego filmu dokumentalnego o kibicach Widzewa. Projekt ten jest w całości realizowany własnymi, kibolskimi środkami.
Nie był to jedyny akcent związany z multimedialną otoczką meczu. Redakcja WidzewToMy.net przeprowadziła testową transmisję live z widokiem trybun, a zwłaszcza prezentacji samych opraw. Ta pionierska akcja była pierwszą tego typu w Polsce. Nie słyszeliśmy też o tego typu przedsięwzięciach w innych krajach, ale upierać się nie będziemy. Tak, czy siak, pomysł chyba się sprawdził i temat na pewno będzie przez nas jeszcze kontynuowany, a sama techniczna strona dopracowywana w przyszłości.
Doping poniedziałkowego wieczora ogólnie nie powalał na kolana, choć były w nim na prawdę mocne uderzenia. Szczególnie dobrze wychodziło śpiewanie „Pieśni o małym rycerzu” z opcją wstawania przy słowach „wstań, unieś głowę”. Kiedy do wykonania tego włączał się cały stadion, efekt był nieziemski!
Na płotach zawisły specjalne transparenty: „Wiktor, trzymaj się„, „Ryba, 3maj się. FCP„, „1910 Radykalni Patrioci„, „Fifek, trzymaj się!” oraz upamiętniający rocznicę „mordu katyńskiego” o treści: „Zapłacili życiem za honor i prawdę – KATYŃ 1940„.
Spotkanie z Polonią pokazało, że Widzew wciąż ma nowe pomysły, jest innowacyjny, spontaniczny i zorganizowany. Akcenty ultras przewijały się przez całe 90 minut. A przecież fanatycy RTS ciągle nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł, bowiem ograniczeniem jest wysłużony, archaiczny stadion. Także piłkarze, którzy od 15 lat tułają się w ogonie ligi, nie rozpieszczają, a „Czerwona Armia” ciągle daje radę!
PS. Do pełni szczęścia zabrakło tylko kibiców KSP. Była za to delegacja z Chorzowa. Pozdrawiamy „Niebieskich„!