Relacja z meczu Stilon Gorzów – Widzew Łódź 11.04.2009

12 kwietnia 2009, 08:18 | Autor:

 
 

Postronny obserwator mógłby powiedzieć, że ogromny ruch na ulicach Gorzowa spowodowała przedświąteczna gorączka. Powód jednak był zgoła inny. Tłumy Gorzowian waliły na stadion zmobilizowane przez najazd kibiców łódzkiego Widzewa.

 

Widzewiacy po raz drugi z rzędu udali się w podobną trasę, kończąc podróż nieco wcześniej w porównaniu z wizytą w Świnoujściu przed dwoma tygodniami. Liczba była jednak lepsza. W gorzowskim sektorze gości stawiło się ok. 700-set przyjezdnych.

Duży wpływ na wysoką frekwencję miała z pewnością nie tylko nazwa Widzew, ale też piękna pogoda. Mocno grzejące w twarze słońce miało także swoje skutki uboczne, bowiem połączone z trudami długiej podróży i wypitymi trunkami skutecznie osłabiło zdolności wokalne Czerwonej Armii.

Nie ma się z resztą co usprawiedliwiać, bo i powodów większych nie było. Widzewiacy, w opinii niezależnych obserwatorów,  zaprezentowali się jak zwykle godnie. Zabrakło jedynie jakichś większych momentów „korby”.

Fani Stilonu, jak większość gospodarzy, chcieli pokazać się jednej z najlepszych ekip kibicowskich w kraju z jak najlepszej strony. Doping niebiesko-białych wypadł całkiem przyzwoicie. Na plus długo „ciągnięta” pieśń, która pojawia w repertuarze coraz większej ilości ekip. Pozytywnie wyszła także oprawa Gorzowian: były serpentyny i konfetti z pierwszym gwizdkiem sędziego, było troszkę pirotechniki przy prezentacji klubowego herbu w asyście białych i niebieskich „sreberek”.

Ze strony Czerwonej Armii, tak jak pisane powyżej – doping przyzwoity, lecz bez specjalnych fajerwerków. Z akcentów Ultras zaprezentowano okazjonalny, starannie wykonany transparent: „WIELKOPOLSKA I LUBUSKA ZIEMIA, JEST NAS TU OD ZAPIERDOLENIA”; połączone zostało to z oldskulową baloniadą i małą ilością piro. Tutaj zaznaczyć należy, iż ta oprawa była ideą widzewskich FC z województw lubuskiego i wielkopolskiego (m.in. Drezdenko, Poznań, Wałcz czy Trzcianka).

Podsumowując mecz pod względem kibicowskim, była to fajna zabawa przy pięknej pogodzie. Koszulki fruwały do góry, a nawet w pewnym momencie na sektorze gości doszło do małej „zadymki”. Nie chodzi jednak oczywiście o żadne nieporozumienia, a o nową odmianę „widzewskiej dziczy” ;)

Wielkosobotni pojedynek „Dawida z Goliatem”, jak pisała o tym wydarzeniu miejscowa prasa, zakończył się sprawiedliwym remisem zarówno na trybunach, jak i na boisku.

Na boisku, na którym przez większą cześć meczu wiało nudą. Jedynie bramki Cieciury dla Stilonu i niezawodnego Robaka dla Łodzian podniosły chwilowo boiskową temperaturę.

 

– fotogaleria z meczu