Relacja z meczu Ruch Chorzów – Wisła Kraków 29.09.2013
29 września 2013, 09:58 | Autor: RedakcjaW sobotni wieczór Ruch Chorzów stoczył kolejny ligowy pojedynek. Rywalem naszych przyjaciół była krakowska Wisła. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie, zarówno sportowym jak i kibicowskim.
Choć trybuny częściowo zamkniętego stadionu (wyłączono dwie najmniej uczęszczane trybuny) wypełniły się ledwo 5-tysięczną publiką, to nie zabrakło na nim znakomitej atmosfery.Młyn „Niebieskich” od pierwszego gwizdka mocno rywalizował wokalnie z ekipą gości, która do Chorzowa dotarła w liczbie 776 fanów, w tym zgody. Wiślakom należy oddać, że prezentowali oni bardzo wysoki poziom dopingu biorąc pod uwagę ich poprzednie wizyty przy Cichej lub Piłsudskiego. Z perspektywy środka trybuny głównej zauważyć można było kilka ich momentów, w których przebijali się przez gospodarzy.
Były to jednak wyjątki, bowiem i Ruch dawał radę. W pierwszej połowie z pewnością nie pomagał miejscowym wynik, ale robili oni wiele, by dodać skrzydeł swoim piłkarzom, którzy przegrywali 0:1.
Już przerwa zdradzała nam, że w drugiej odsłonie będziemy świadkami meczowej choreografii. Na płocie flagi przykryte zostały bardzo estetycznie namalowanym transparentem o treści: „Za młodzi by umierać – za starzy by się zmieniać”. Na jego dopełnienie czekaliśmy do ok. 55 minuty, kiedy to zaprezentowana została oprawa w III aktach.
Najpierw młyn przykryła czarna sektorówka z wyciętymi konturami, które zostały od spodu podświetlone ogniami wrocławskimi. Oczom widzów ukazały się wtedy: herb Ruchu, napis „Ultras Niebiescy” oraz herb tejże formacji. Do tego nie zabrakło także innych pirotechnicznych zabawek. Na górze sektora odpalono kilkanaście rac, a od czasu do czasu wybuchał też jakich achtung i migotał stroboskop. Znad sektorówki wystawał również „zły klaun”, znany z flagi Ultrasów.
Drugi akt, choć trwający równoległe do pierwszego, nastąpił w sektorze obok, a w zasadzie za nim. Stamtąd bowiem wystrzelono w niebo kilkanaście czerwonych rakietnic, które pofrunęły nad trybuny. Niektóre z nich – wolno opadając – dotarły nawet w okolice sektora gości. Efekt niesamowity!
Akt trzeci nastąpił z chwilą zwinięcia sektrówki. W młynie odpalono masę świecidełek: ognie wrocławskie, race, stroboskopy, achtungi oraz efektowne białe i niebieskie świece dymne. Można rzec, że na Cichej 6 piro płonęło nieprzerwanie przez dobry kwadrans!
Tuż przed prezentacją wyrównującego gola, pięknym strzałem z rzutu wolnego, zdobył Filip Starzyński i Ruch remisował 1:1. Takim też wynikiem zakończył się mecz, a fani troszkę żałowali, że gol popularnego „Figo” nie padł z pięć minut później ;-)
Na meczu obecni byli także kibice Widzewa. Trudno jednak oszacować ilu, bowiem każdy docierał w małych, własnych grupach. Na pewno było ich nie mniej, jak 50-tka.
PS. Do przykrej i kuriozalnej sytuacji doszło po meczu. Na schodach prowadzących do wyjścia ze stadionu stała grupka kilku osób wymieniających ze sobą uwagi na temat spotkania. Niedaleko, w „młynie” młodzi kibice zbierali śmieci powstałe na skutek oprawy. Fani chcieli ułatwić klubowi zadanie i uprzątnąć po sobie część bałaganu.
Wykorzystać ten fakt postanowiła miejscowa milicja, która weszła na obiekt i otoczyła kibiców, zarówno tych sprzątających, jak i kierujących się do wyjścia zwykłych fanów. Każdy po wylegitymowaniu i przeszukaniu został zapakowany do kabaryny i przewieziony na komendę. Tam kibice usłyszeli, że zostali zatrzymani pod zarzutem…zacierania śladów przestępstwa!!!
Widać, że śląska milicja miała tego wieczora „gorące telefony” z góry i trzeba było poprawić sobie statystyki wykonując takie działania rodem z poprzedniej epoki!
Chłopaki, trzymajcie się!
Foto: Niebiescy.pl