Relacja z meczu Ruch Chorzów – Lech Poznań 24.02.2012

24 lutego 2012, 22:13 | Autor:

 Ruch Chorzów pokonał 3:0 Lecha Poznań w meczu 19 kolejki Ekstraklasy. Spotkanie obejrzało ok. 9 tysięcy widzów, w tym ok. 60 Widzewiaków. Kibiców gości nie stwierdzo

no.

Będący w czołówce ligi Ruch ostrzył sobie zęby na pojedynek z Lechem, aby móc udowodnić swoją wysoką formę i poważne aspiracje. Również fani „Niebieskich”  wyczekiwali pojedynku na gardła z przyjezdnymi. Kibice „Kolejorza” zawiedli jednak chorzowską publikę, ale przede wszystkim własnych piłkarzy, bowiem postanowili nie wykorzystywać puli 1000 biletów, jakie otrzymali od działaczy gospodarzy. Powód? Oficjalnie fochy odnośnie ochrony obstawiającej mecze Ruchu, czyli znanej i „lubianej” firmy „Scorpion”, która mocno dała się we znaki Pyrom podczas ich ostatniej wizyty przy Cichej 6. Nieoficjalnie niektórzy z fanów Lecha obawiali się możliwości identyfikacji na podstawie nagrań z monitoringu. Powód zrozumiały, ale niekoniecznie zrozumiałym jest fakt, że wyjazd za swoją drużyną odpuścili wszyscy kibole, którzy rzekomo „za Lechem przemierzają cały świat…”. Normalnie fanom z Poznania nie poświęcalibyśmy tyle uwagi, ale boli fakt, iż w trudnych dla fanatyków czasach ekipa odpuszcza wyjazd mając bilety w rękach. Niektórzy wiele by dali, by móc swobodnie przejechąć przez kraj i zasiąśc w „klatce”.

Zamiast kibicowskich flag z Poznania, na płocie sektora gości zawisł jedynie transparent o treści: „Śmiech na sali, Lech przestraszył się robali” z wizerunkiem skorpiona. Płótno to doskonale spuentowało temat absencji ekipy ze stolicy Wielkopolski.

„Niebiescy” natomiast debiutowali z nowymi zasadami w młynie. I trzeba przyznać, że zmiany wyszły chorzowianom na dobre. Młyn prezentował się bardzo dobrze wizualnie, ale przede wszystkim także wokalnie. Formę „kotła” można porównać do tej z meczów: derbowego z Górnikiem, czy zgodowego z Widzewem. Wśród licznych flag gospodarzy pojawił się też widzewski akcent w postaci fany Zgierza.

Do bardzo dobrej dyspozycji fanatyków Ruchu przyłączyli się też zawodnicy „Niebieskich”. Szybko uzyskali przewagę na boisku, co zwieńczyły bramki jeszcze w pierwszej połowie – samobójcza Wołąkiewicza i przepiękny strzał z rzutu wolnego Marka Zieńczuka z 35m. Piłka wpadła w samo okienko bramki odbijając się od poprzeczki. W drugiej połowie wynik na 3:0 dla Ruchu ustalił Maciej Jankowski.

Osobnym akcentem meczu było zachowanie publiczności względem trenerów obu drużyn. Normą stają się pozdrowienia dla Waldemara Fornalika. Szkoleniowiec „Niebieskich” dorobił się przydomka „King Waldek”. W zupełnie odmiennym nastroju poczynania swych podopiecznych obserwował hiszpański trener Lecha Jose Mari Bakero. Fani Ruchu „umilali” mu wieczór śpiewając m.in. : „E Viva Espanya”, czy wykrzykując głośne „Ole!” po każdym celnym podaniu miejscowych piłkarzy. Odtworzenie motywu znanego z Mundialu w Hiszpani z 1982 roku nie za bardzo przypadło szkoleniowcowi przyjezdnych do gustu :-).

Oprócz tego fani Ruchu głośno pozdrawiali przebywających „poza stadionem” kolegów będących „po drugiej stronie krat”.