Relacja z boiska: Zawisza Bydgoszcz – Widzew Łódź 2:0 (1:0)
23 listopada 2013, 16:28 | Autor: JusupWidzew Łódź przegrał w Bydgoszczy 0:2 z Zawiszą w 17 kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Trwa czarna seria łodzian, którzy wciąż nie mogą przerwać fatalnej passy wyjazdowej. W sobotę okazali się słabsi od beniaminka, do tego zaliczyli kolejnego samobója.
Mecz zaczął się od ataków gospodarzy i już w trzeciej minucie Luis Carlos ograł na lewym skrzydle Patryka Stępińskiego i dośrodkował. Piłkę odbił w kierunku bramki Kevin Lafrance, ręką jeszcze nieco zmienił jej lot Maciej Mielcarz, nie zdołał uchronić jednak drużyny przed stratą gola. To już trzecia samobójcza bramka Haitańczyka w tym sezonie – jest pod tym względem niekwestionowanym „królem strzelców”.
W pierwszej fazie spotkania Zawisza był zdecydowanie lepszy, nie stwarzał może wielu sytuacji, ale w większości to gracze z Bydgoszczy rozgrywali piłkę. Atakowali obydwoma skrzydłami, a po jednej z takich akcji w 31 minucie żółtą kartkę za faul po lewej stronie patrząc od strony bramki Widzewa dostał Jonathan de Amo Perez – oznacza to jego pauzę w kolejnym meczu ligowym. W 34 minucie z kolei żółty kartonik zobaczył gracz Zawiszy Kamil Drygas, jednak było to za faul w ofensywie, pod polem karnym łodzian.
Widzewiacy próbowali grać głównie długie piłki, nieraz indywidualnie starał się Mariusz Rybicki, nie było z tych zagrań jednak zagrożenia dla bramki rywali. Chyba jedyne strzały RTS-u w pierwszej połowie to dwa uderzenia Okachiego – jedno bardzo wysoko nad bramką, drugie niecelne i wręcz anemiczne – oraz równie niecelny strzał Eduardsa Visnakovsa. W końcówce pierwszej połowy to Widzew miał trochę dłużej piłkę, jednak nie zdołał wypracować żadnej dogodnej sytuacji.
Drugą połowę piłkarze Widzewa zaczęli nieco lepiej. Wprawdzie pierwsze akcje były dziełem Zawiszy, jednak niedługo potem to widzewiacy zaczęli atakować. W 49 minucie indywidualną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Mariusz Rybicki, podając w kierunku napastników – piłkę przejął Melunović, położył bramkarza i strzelił w kierunku bramki, jednak piłkę wybił obrońca. Po rzucie rożnym piłkę na środku przejął Okachi, zagrał na lewo do Kevina Lafrance’a, który dośrodkował. Piłki nie trafił żaden z graczy obu drużyn, ta trafiła na 14 metr do Rybickiego, jednak szykującego się do strzału zawodnika uprzedził obrońca, wybijając piłkę na róg.
W 52 minucie za niebezpieczne zagranie obrońcy Zawiszy we własnym polu karnym sędzia podyktował rzut wolny pośredni, jednak strzał Melunovića był bardzo nieudany. Niedługo potem gospodarze zorganizowali kontrę, w której piłka trafiła do Luisa Carlosa i ten strzelił nie do obrony. Jak się jednak okazało, gracz Zawiszy był na bardzo wyraźnym spalony i gol nie powinien być uznany – duży błąd sędziego.
Po jednej z kolejnych akcji gości Andre Micael sfaulował, dostał żółta kartkę, jednak strzał Kevina Lafrance’a z rzutu wolnego był bardzo niecelny. W 70 minucie strzelał Eduards Visnakovs z prawej strony, zaś w 72 jego brat Aleksejs po akcji Melunovića, jednak Widzew już do końca spotkania nie zdołał strzelić bramki.
W drugiej połowie oprócz Aleksejsa Visnakovsa na boisku pojawił się również Veljko Batrović. Końcówka meczu była już mniej ciekawa i tak kolejna wyjazdowa porażka łodzian stała się faktem. W wywiadzie pomeczowym bardzo ostro o grze swojej drużyny wypowiedział się Marcin Kaczmarek. Pora już naprawdę, by zmienić coś, bo drużyna znajduje się na razie na prostej drodze do spadku.
Foto: Widzew.pl