Relacja z boiska: Miedź Legnica – Widzew Łódź 6:1 (1:0)
4 kwietnia 2015, 15:06 | Autor: PaulinaW 24 kolejce I ligi piłkarze Widzewa zostali rozgromieni w Legnicy przez miejscową Miedź 1:6. Na temat meczu trudno powiedzieć coś pozytywnego. Wynik mówi sam za siebie. Nie będą to dla łódzkich kibiców udane święta.
Łodzianom trzy punkty były bardzo potrzebne, ale Miedź wcale nie należała do łatwych przeciwników. Drużyna z Legnicy nie przegrała trzech ostatnich meczów, a co więcej, nie straciła w nich ani jednej bramki. Widzewiacy zwyciężyli tylko w ostatnim spotkaniu ze Stomilem Olsztyn.
Wielu twierdzi, że zwycięskiego składu nie powinno się zmieniać. Wygląda na to, że zgadza się z tym Wojciech Stawowy. Trener, w porównaniu z ostatnim meczem, nie dokonał w podstawowej jedenastce ani jednej zmiany. Pojedynek z Miedzią z pewnością miał dla niego charakter ambicjonalny. Stawowy jesienią pracował w legnickim klubie, ale pod koniec rundy został zwolniony z powodu zbyt słabych wyników.
Dobrą sytuację bramkową łodzianie stworzyli sobie już w 7 minucie. W pole karne podawał Konrad Wrzesiński i z pierwszej piłki strzelił David Kwiek, ale piłka poleciała kilka centymetrów nad bramką. Widzew grał spokojnie, piłkarze wymieniali między sobą dużo podań i sprawdzali, na ile mogą sobie pozwolić. Miedź nie miała jednak zamiaru czekać, legniczanie pozornie niegroźną akcję zamienili na gola już 16 minucie. Żaden z widzewiaków nie potrafił odebrać im piłki, kiedy wymieniali główki w ich polu karnym. W końcu piłkę dostał Mateusz Szczepaniak i pokonał Macieja Krakowiaka strzałem w długi róg.
Po golu to gospodarze przejęli inicjatywę. Dużo szczęścia łodzianie mieli w 27 minucie. Po błędzie Roka Strausa strzał oddał Szczepaniak, ale piłkę na róg wybił Krakowiak. Legniczanie zyskali rzut rożny, ale także niecelnie strzelał Woźniak. Gorąco zrobiło się pod bramką łodzian i już chwilę później mogło być 2:0. Błąd popełnił Krakowiak, który puścił piłkę pod nogami, ale ta tylko otarła się o boczną siatkę. W 33 minucie znów zaatakowała Miedź. Szczepaniak bez problemów pokonał Kasperkiewicza zwodem, ale niecelnie strzelał Tadas Labukas. Łodzianie byli bezradni wobec ataków Miedzi, tylko szczęście broniło ich przed startą kolejnej bramki. W 39 minucie Szczepaniak pokonał całą linię obrony Widzewa i stanął oko w oko z „Krakusem”. Dzięki bardzo dobrej interwencji swojego bramkarza łodzianie nie przegrywali wyżej. W ostatnich minutach szansę mieli widzewiacy. Do sytuacji sam na sam wyszedł Kwiek, ale udanie interweniował golkiper gospodarzy, Dawid Smug.
Drugą połowę łodzianie zaczęli z jedną zmianą. Liridona Osmanaja na boisku zastąpił Veljko Batrovic. Poza tym niewiele zmieniło się w grze łodzian. Widzew nadal nie potrafił sobie poradzić z zawodnikami Miedzi, a szczególnie z napastnikiem gospodarzy Mateuszem Szczepaniakiem. W 49 minucie właśnie Szczepaniak bez żadnych problemów ograł całą linię obrony Widzewa, zagrał na jeden kontakt z Labukasem i pokonał bezradnego Krakowiaka. W Legnicy 2:0 było tylko przez chwilę. Od 56 minuty Miedź prowadziła bowiem już trzema bramkami. Rok Straus stracił piłkę na połowie rywali, a gospodarzom wystarczyły tylko trzy podania, aby Garuch wyszedł na sam na sam z Krakowiakiem i strzelił nie do obrony.
Łodzianie także szukali swoich okazji, ale wszystkie strzały były nieskuteczne. W 61 minucie po podaniu Kosuke Kimury swoich szans próbował Batrovic. Piłka nie sprawiła jednak problemów Smugowi. Okazja nie do stracenia pojawiła się w 73 minucie. Po strzale Edgara Bernhardta ręką w polu karnym zagrał zawodnik Miedzi, a skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Krystian Nowak. Niestety łodzianie nie byli w stanie gonić wyniku, inicjatywa cały czas należała do gospodarzy. W 79 minucie Nowak i Konrad Wrzesiński jak dzieci dali się ograć doświadczonemu Wojciechowi Łobodzińskiemu. Były reprezentant Polski bez problemów pokonał Krakowiaka i w Legnicy było już 4:1. To nie był koniec strzeleckiej passy Miedzi. Po chwili gospodarze prowadzili już pięcioma bramkami. Widzewiaków po raz drugi pokonał Marcin Garuch. Brak słów, by opisać jak bardzo bezsilni byli w Legnicy piłkarze z Łodzi. A Miedź nie przestawała strzelać. Od 88 minuty gospodarze prowadzili 6:1. Swoją trzecią bramkę w tym spotkaniu strzelił Szczepaniak. Pewnie goli padłoby więcej (sporo piłek wybronił „Krakus”), ale w końcu zabrzmiał długo oczekiwany gwizdek sędziego i można było zakończyć mecz.
Miedź Legnica – Widzew Łódź 6:1 (1:0)
16′, 49′, 88′ Szczepaniak, 55′, 82′ Garuch, 79′ Łobodziński – 76′ Nowak (k)
Miedź:
Smug – Mrowiec, Midzierski, Lafrance, Woźniczka – Bartoszewicz, Kakoko (83′ Cierpka) – Garuch (83′ Feruga), Łobodziński, Labukas (76′ Chrzanowski) – Szczepaniak
Rezerwowi: Budzyński – Księżniakiewicz, Zieliński, Kadu
Widzew:
Krakowiak – Kimura, Kasperkiewicz (76′ Kasprzak), Nowak, Wrzesiński – Mroziński, Nishi, Straus (60′ Rybicki) – Kwiek, Bernhardt, Osmanaj (46′ Batrovic)
Rezerwowi: Perdijic – Tadrowski, Rozwandowicz, Zgarda
Żółte kartki: brak
Widzów: 2000