Radomiak Radom – Widzew Łódź 4:1 (0:1)

Nie tak miała wyglądać inauguracja sezonu w wykonaniu piłkarzy Widzewa. Choć do przerwy łodzianie po bramce Marcina Robaka prowadzili z Radomiakiem 1:0, to w drugiej części spisali się fatalnie, ostatecznie przegrywając 1:4. Liga bardzo szybko i boleśnie zweryfikowała dziś podopiecznych Enkeleida Dobiego.

Szkoleniowiec gości postanowił zaskoczyć i nieco zamieszał składem. Największą niespodzianką była obecność Michaela Ameyawa, który zajął miejsce na lewym skrzydle, a przy okazji zajął pozycję młodzieżowca. Za jego plecami znalazł się z kolei Petar Mikulić. Dla Chorwata to był to debiut w oficjalnym meczu, tak samo jak dla Merveille’a Fundambu. Kongijczyk grał w linii ataku z Marcinem Robakiem.

Tak jak zapowiadał trener Dobi, widzewiacy weszli w mecz z bardzo ofensywnym nastawieniem. Już w jednej z pierwszych akcji lewą stroną przedarł się Henrik Ojamaa i dośrodkował na głowę Ameyawa, ale jego uderzenie było zbyt lekkie. Po chwili z dystansu nad poprzeczką strzelał Estończyk, ale już w 4. minucie goście otworzyli wynik! Na prawym skrzydle piłkę otrzymał Mateusz Możdżeń, który fantastycznie dośrodkował do Robaka. Kapitan Widzewa ekwilibrystycznym strzałem pokonał zaś Mateusza Kochalskiego!

W następnych fragmentach gra się uspokoiła i to Radomiak powoli przejmował inicjatywę. Uderzenia z rogu pola karnego próbował Leandro, ale chybił. Chwilę później gospodarze mieli groźny rzut wolny tuż przy linii końcowej, lecz dośrodkowanie Miłosza Kozaka było bardzo niedokładne. W odpowiedzi, dobrą okazję miał Daniel Tanżyna. W 21. minucie wprost na jego głowę wrzucił Łukasz Kosakiewicz, ale strzał obrońcy powędrował obok słupka.

Tuż przed upływem pół godziny gry do wyrównania mógł doprowadzić dobrze znany kibicom Widzewa Karol Podliński. Centra Kozaka z lewego skrzydła dotarła wprost do niego, ale rosły napastnik uderzył na szczęście tylko w słupek. Po chwili fatalny błąd popełnił bardzo niepewny dziś Mikulić, do futbolówki dopadł Leandro, jednak w ostatniej chwili interweniował Tanżyna, ochraniając swoich kolegów od utraty gola.

Choć to Radomiak przeważał, w końcówce dwie szanse na podwyższenie wyniku mieli widzewiacy. W 36. minucie Fundambu podał prostopadle do Robaka, a napastnik znalazł się sam na sam z Kochalskim! Niestety, w ostatniej chwili dogonił go Mateusz Cichocki, zabierając mu piłkę. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego do siatki mógł trafić również Ameyaw, gdy dobrą dwójkową akcją popisali się Fundambu oraz Robak. Niestety, lob skrzydłowego przeleciał nad poprzeczką i do przerwy żadna bramka już nie padła.

Druga część spotkania zaczęła się dla przyjezdnych w najgorszy możliwy sposób. Fatalny błąd popełnił Kosakiewicz, którego na skrzydle przepchnął Podliński. Napastnik Radomiaka podał do wprowadzonego chwilę wcześniej Karola Angielskiego, a ten obrócił się z piłką i uderzył ją w środek. Futbolówka przeleciała tuż pod nogami Wojciecha Pawłowskiego, dzięki czemu gospodarze doprowadzili do remisu.

Niestety, na tym się nie skończyło, bo już cztery minuty później radomianie prowadzili… Z prawej strony dośrodkował Kozak, a Podliński wygrał pojedynek główkowy z Kosakiewiczem i strzałem w krótki słupek pokonał znów źle interweniującego Pawłowskiego. Dopiero drugi stracony gol spowodował, że piłkarze Widzewa się otrząsnęli. Dwukrotnie o krok od znalezienia w dobrej sytuacji był Robak, lecz najpierw futbolówkę wybił obrońca, a później – po dograniu Fundambu – kapitan był na spalonym. Kongijczyk spróbował też szczęścia samemu, ale jego strzał zza pola karnego przeleciał obok słupka.

Po upływie godziny gry niezadowolony z postawy swoich podopiecznych trener Dobi postanowił dokonać kilku korekt w składzie. Najpierw na murawę weszli Karol Czubak i Patryk Kun, zmieniając Ameyawa oraz Ojamę. Chwilę później miejsce Możdżenia zajął Mateusz Michalski, a już w kolejnej akcji na boisku pojawił się też Patryk Mucha, bo kontuzji doznał Fundambu. Niestety, roszady nie zmieniły oblicza przyjezdnych…

W 73. minucie na prawej stronie piłkę od Angielskiego otrzymał Leandro i przy bardzo biernej postawie Tanżyny umieścił ją w samym okienku bramki Pawłowskiego. Już w kolejnej akcji prowadzenie radomian mogło być jeszcze wyższe, gdy z ostrego kąta huknął Kozak. Tym razem na posterunku był jednak golkiper łodzian. W dalszych fragmentach spotkania podopieczni Dariusza Banasika bardzo mądrze kontrolowali boiskowe wydarzenia, ani razu nie dopuszczając rywali do groźnej okazji. Sami za to jeszcze podwyższyli wynik – w ostatniej akcji do siatki trafił Kozak.

Ostatecznie mecz zakończył się pewną i zasłużoną wygraną Radomiaka 4:1. O ile do przerwy widzewiacy spisywali się naprawdę nieźle, to po zmianie stron prezentowali się tak, jak w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Trener Dobi będzie miał teraz spory ból głowy, co zrobić, by odmienić grę swojego zespołu. Kolejne spotkanie z Chrobrym Głogów – w czwartek, 10 września, o godzinie 20:30, również na wyjeździe.

Radomiak Radom – Widzew Łódź 4:1 (0:1)
46′ Angielski, 50′ Podliński, 73′ Leandro, 90+4′ Kozak – 4′ Robak

Radomiak:
Kochalski – Jakubik, Świdzikowski, Cichocki, Bogusz – Leandro (86′ Banasiak), Kaput, Karwot, Kozak – Podliński (82′ Kvocera), Sokół (46′ Angielski)

Rezerwowi: Kryczka – Lewandowski, Stępień, Szymański, Ebwelle

Widzew:
Pawłowski – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Mikulić – Ojamaa (64′ Kun), Możdżeń (68′ Michalski), Poczobut, Ameyaw (64′ Czubak) – Fundambu (69′ Mucha), Robak

Rezerwowi: Mleczko – Nowak, Becht, Gutowski, Prochownik

Żółte kartki: Poczobut, Robak, Ojamaa

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów: 185