R. Wójcik: „Chcielibyśmy zyskać szacunek takiej publiki, jaka jest w Łodzi”
7 września 2018, 12:31 | Autor: RedakcjaPrzed sezonem podjął się zadania odbudowy Górnika Łęczna. Nie boi stawiać się na młodych zawodników i chciałby to kontynuować w przyszłości. Co do powiedzenia przed jutrzejszym meczem miał szkoleniowiec rywala widzewiaków, Rafał Wójcik?
– Został pan trenerem Górnika przed tym sezonem. Łatwo było podjąć decyzję o dołączeniu do klubu, który w dwa lata spadł z Ekstraklasy do drugiej ligi?
– Wydaje mi się, że dla trenera na dorobku propozycja z takiej drużyny jak Górnik Łęczna jest propozycją, którą warto zaakceptować, zwłaszcza że ten trend nie będzie trwać wiecznie. Po rozmowach z władzami klubu przekonałem się, że zrobią oni wszystko, by to się zmieniło. Wiele zmian nastąpiło w strukturach. Ludzie, którzy teraz przejęli stery, znają szatnię i wszystkie problemy od podszewki. Pomysł, by odbudować Górnika, wydawał mi się bardzo dobrym i pasującym do mojej ścieżki kariery.
– Nie tylko struktury klubowe uległy zmianie, ale też szatnia. Ma pan do czynienia z zupełnie inną drużyną niż ta, która grała w Górniku w poprzednim sezonie.
– Zespół zmienił się diametralnie. Ze składu, który wybiega obecnie, zostało tylko kliku zawodników. Reszta z nich to nowi gracze. Może z wyjątkiem Patryka Szysza, który formalnie jest już piłkarzem Zagłebia Lubin, ale gra u nas (śmiech). Średnia wieku zespołu była bardzo duża i w obliczu spadku należało podjąć kroki w celu odmłodzenia szatni. Postawiliśmy przede wszystkim na zawodników, którzy chcą walczyć i biegać. Ten aspekt był jednym z ważniejszych, obok oczywiście jakości, jaką są w stanie dać nam piłkarze.
– Wspomniał pan o wysokiej średniej wieku w poprzednim sezonie. Obecnie Górnik jest na jednym z czołowych miejsc w klasyfikacji Pro Junior System. Można powiedzieć, że odmłodzenie szatni się udało?
– Niewątpliwie. Chciałbym wprowadzać do gry wychowanków klubu, ludzi szkolonych w nim. Moim zdaniem to powinien być cel każdego szanującego się zespołu w Polsce. Powinniśmy opierać się na zawodnikach, którzy są związani z klubem czy regionem. Gdy tacy gracze wkładają koszulkę, można oczekiwać, że dadzą z siebie wszystko. Trzeba przyznać, że przywiązanie do barw obecnie zanika. Kiedy postawimy mocniej na pracę z młodzieżą, otrzymamy w końcu efekty i zawodników, którzy wiedzą, w jakim klubie grają.
– Można było oczekiwać, że Górnik będzie szybko chciał wrócić na wyższy poziom rozgrywkowy. Tymczasem druga liga okazuje się nie być łatwym zadaniem?
– Powiem szczerze, że cały czas się uczymy tej ligi. Już w pierwszym meczu w Wejherowie, w pierwszych 30 minutach otrzymaliśmy przyspieszony kurs nauki tego poziomu rozgrywkowego. Specyfika każdej ligi jest inna i trzeba umieć się do tego dostosować. Mówię zwłaszcza o zawodnikach, którzy w poprzednim sezonie występowali w Górniku. Zazwyczaj spadkowicz nie potrafi się odnaleźć w nowych rozgrywkach. Kluby występujące na tym poziomie często wychodzą ze skóry i braki w umiejętnościach nadrabiają ambicją i walecznością. Można to przyrównać do wygrania ligi. Oczywistym jest, że następnym sezonie każdy będzie chciał się odegrać. Podobnie jest ze spadkowiczami, zwłaszcza tymi, które są finansowo mocne. Mówi się tam o chęci powrotu na poziom, z którego się spadło.
– Przynajmniej na początku, zazwyczaj beniaminkowi jest łatwiej niż spadkowiczowi. Chociaż przyzna pan chyba, że drużyny Widzewa raczej nie można rozpatrywać w kategoriach zwyczajnego zespołu, który awansował z ligi niżej?
– Widzew jest potężną marką. Największe odzwierciedlenie ma to w publice, która obecnie przychodzi na mecze. Układając plan na ten mecz zastanawialiśmy się, jak to wygląda od strony mentalnej. Bardzo ważny jest fakt, że ludzie w Łodzi przede wszystkim przychodzą na Widzew, a nie na drużynę przeciwnika. Jeśli Górnik grałby z Legią czy Lechem, można oczekiwać, że stadion będzie pełny. W przypadku meczów z innymi rywalami, frekwencja na pewno będzie niższa. Na Widzew ludzie przychodzą oklaskiwać przede wszystkim swoich zawodników. Dla nich to jest ogromna wartość i dodatkowy bodziec do gry dla tej publiczności. W przypadku gry dla Widzewa ważna jest mentalność. Zupełnie inaczej gra się dla 200 osób, a inaczej dla 17 tysięcy. Można mieć umiejętności, ale trzeba jednak je potrafić zaprezentować przed taką publiką. W ten sam sposób podchodziłem do wyboru zawodników w Górniku. Chciałem mieć drużynę, która niezależnie od tego, jak ułoży się mecz, będzie grać do samego końca o pełną pulę i nie będzie się spalać przy niekorzystnym wyniku.
– Druga liga nie jest łatwa, a przed wami w sobotę kolejne trudne zadanie. Nie dość, że Widzew u siebie w zasadzie niemal nie przegrywa, to historyczny bilans pojedynków przemawia na jego korzyść.
– Na pewno chcielibyśmy odwrócić ten trend. My również od dłuższego czasu u siebie nie przegrywaliśmy, aż do meczu z Olimpią Grudziądz. Wiemy, gdzie popełniliśmy błędy i liczę, że uda się wyciągnąć z nich wnioski i w sobotę zagrać lepiej. Moim zdaniem wszystko rozstrzygnie się w sferze mentalnej. Podobnie jak mecz z Ruchem, który jest inną wielką marką, spotkanie z Widzewem może być dla nas tak naprawdę łatwiejsze niż mecze z innymi rywalami. Moim zdaniem Widzew będzie musiał zaatakować, a my będziemy na to przygotowani.
– Otoczka meczu dla pańskich graczy będzie motywująca?
– Myślę, że tak. Wszystko można rozpatrywać w aspektach motywacyjnych. Ważne jednak jest, by zawodnicy nie byli przemotywowani. Zagramy przed fajną publicznością, która jest w Polsce niespotykana. Mamy graczy doświadczonych na wyższym poziomie rozgrywkowym i w żaden sposób dodatkowo nie trzeba ich zagrzewać do walki. Nas też taka publika może ponieść. Dla mnie i dla moich piłkarzy ważne również będzie, by grając przed taką publiką, zapracować na jej szacunek. Trudno o lepszy dowód uznania, niż kończyć mecz przy oklaskach takiej widowni.
– W sobotę będzie miał pan okazję spotkać się ze starymi znajomymi?
– W małym środowisku tak już jest, że ścieżki się często krzyżują. Zarówno Bartkowi Niedzieli, jak i Sebastianowi Kamińskiemu życzę jak najlepiej. Przed meczem jednak najważniejsi są dla mnie moi zawodnicy, a ze wspomnianą dwójką możemy porozmawiać po spotkaniu.
Rozmawiał Wujek
Foto: Górnik Łęczna
Dobrze mówi, że na Widzew chodzi się oglądać i dopingować Widzew. A czy przyjedzie legia jeden czy dwa czy lech albo inne dziadostwo i dostanie bęcki to cieszy tak samo,ale dużej różnicy nie robi. Oby Widzew tylko do przodu.
Bardzo przyjemny wywiad. Trener Wójcik, sprawia wrażenie swojego gościa, sympatycznego faceta.Ze swoimi umiejętnościami, kolejnym doświadczeniem boiskowym II ligi, stawianiem na uzdolnioną młodzieżą, sądzę że jest w stanie zrobić dobry wynik z Łęczną. Bardzo mądrze i dobrze rzecze ten Pan. „Moim zdaniem to powinien być cel każdego szanującego się zespołu w Polsce. Powinniśmy opierać się na zawodnikach, którzy są związani z klubem czy regionem. Gdy tacy gracze wkładają koszulkę, można oczekiwać, że dadzą z siebie wszystko.” To bezsprzecznie, najlepsza droga, którą my również podążamy i podążać powinny wszystkie Polskie kluby Młodzi, zdolni, ambitni zawodnicy, właściwie ukierunkowani i poprowadzeni, szkoleniowo jak i… Czytaj więcej »