R. Sylwestrzak: „Marzę o kolejnym występie w Widzewie”

W sobotę Radosław Sylwestrzak rozegrał pierwsze spotkanie w wyjściowej jedenastce Widzewa tej wiosny. Nie zagrał jednak na swojej nominalnej pozycji a na prawej obronie, gdzie decyzją trenera Franciszka Smudy zastąpił kontuzjowanego Marcina Kozłowskiego. Jak zawodnik ocenił starcie z Legią?

– Jak się czułeś w tej nietypowej dla siebie roli? Grałeś kiedykolwiek w przeszłości na prawej obronie?

– Nie, to był pierwszy mój mecz na tej pozycji. Na pewno trzeba trochę inaczej się ustawiać. Trzeba brać pod uwagę dystans, uważać na szybkich skrzydłowych drużyny przeciwnej. Należy też przestawić myślenie, gdyż na stoperze ta gra odrobinę się różni i inaczej się zachowuję.

– Jak to ocenisz? Udało ci się wypełnić podstawowe zadanie? Trener zapewne nie oczekiwał od ciebie za wiele w ofensywie?

– Nie miałem takich zadań ofensywnych, to prawda. Jednak, gdy sytuacja tego wymagała, podłączałem się do ataku. Myślę, że było nie najgorzej, choć ocena należy do trenera, a nie do mnie. Ja czułem się dobrze i jestem z siebie zadowolony.

– Marzysz o kolejnych występach na tej pozycji czy może jednak „nigdy więcej”? Jakby nie było, prawie strzeliłeś gola.

– Marzę o kolejnym występie w Widzewie. A na jakiej pozycji wystawi mnie trener, to zależy tylko od niego. Ja zagram tam, gdzie mi każe. A co do mojej okazji, to popełniłem błąd. Źle ustawiłem stopę. Wiem jednak, co zrobiłem i następnym razem będę wiedział, jak się zachować.

– Miałeś po swojej stronie kapitana Legii, Roberta Bartczaka, który prezentuje się naprawdę dobrze. Sprawił ci dużo problemów.

– To na pewno nowość, zaliczać takie pojedynki na boku boiska. Musiałem szybko przeanalizować grę przeciwnika. Poza tym pomagali mi Mateusz Michalski, a także Damian Kostkowski, który mnie asekurował. Myślę, że nie było źle. Wynik jest najważniejszy i trzeba się z niego cieszyć. Gra jest coraz lepsza i mamy nadzieję, że wkrótce dojdziemy do naszego optimum.

– Wydawało się, że macie mecz pod kontrolą do momentu niespodziewanej bramki z karnego, która wprowadziła trochę nerwów.

– Ten karny był trochę kuriozalny. Muszę spojrzeć na powtórkę, ale moim zdaniem w ogóle go tam nie było. Mimo że sędzia był blisko i powiedział, że jest pewny tej decyzji ja się z nim absolutnie się nie zgadzam.

Rozmawiał Ryan