R. Sylwestrzak: „Do meczu z Siarką podchodzę na spokojnie”
27 września 2018, 19:42 | Autor: BercikW sobotę piłkarze Widzewa zmierzą się z Siarką Tarnobrzeg. To rywal szczególny zwłaszcza dla Radosława Sywlestrzaka, który do Łodzi trafił z tego klubu. Jak powiedział w rozmowie z WTM, jest to zespół nieobliczalny i może liczyć się w walce o awans do I ligi.
– Przed tobą mecz z poprzednim zespołem. Emocje będą większe?
– Myślę, że podejdę do meczu na spokojnie. Nie pierwszy raz gram z byłym klubem i nie ma gdzieś czegoś takiego, że nastąpi przemotywowanie w moim wykonaniu.
– Z czasów, gdy byłeś zawodnikiem Siarki, zostało tylko kilku zawodników.
– Na pewno jest to młody zespół, nieprzewidywalny. Trener Gąsior jest trenerem, który potrafi zaskoczyć. Nie tylko nas, byłych zawodników, ale i obecnych. Wielokrotnie powtarzało się to, gdy tam graliśmy. Trzeba powiedzieć, że jest to młody zespół, przebojowy. Na pewno nie będą się podkładać, tylko stawią nam czoła. Możliwe, że tych kilkanaście tysięcy kibiców ich bardziej poniesie. Dlatego trzeba być uważnym i wszystkiego można się po nich spodziewać.
– A osoba trenera Gąsiora?
– Jeżeli chodzi o trenera, jest to osoba, która to wszystko scaliła i trzyma od kilku sezonów. Bez niego nie byłaby to tak wartościowa drużyna i nie byłoby tylu młodych chłopaków i takiego wyniku, jaki robi Siarka. Co roku znajdują się przecież gdzieś w środku czy w czubie tabeli.
– Druga liga to maksimum, na jakie stać Siarkę?
– Ciężko powiedzieć. Na awans składa się wiele spraw organizacyjnych i finansowych. Z tym bywa różnie. Wiem, że teraz jest lepiej, ale wcześniejsze lata pokazały, że Siarka borykała się z problemami finansowymi. Znam to od kuchni. Ale jest to taki zespół, który może namieszać i w każdym roku może liczyć się o awans do pierwszej ligi. Tego im z całego serca życzę.
– W czasach, gdy byłeś zawodnikiem Siarki, problemów z finansami nie brakowało. Zrobiłeś jednak krok w tył, do trzeciej ligi i teraz bijesz się z Widzewem o awans na wyższy szczebel.
– W okresie, gdy ja tam byłem, to były zaległości finansowe. Próbowano wyjść na prostą, w głównej mierze dzięki środkom z Pro Junior System. Trener Gąsior z prezesem potrafili zbudować drużynę, która robiła dobre wyniki, pomimo walki o pieniądze z PJS. To jest ich duża zasługa, bo dobierali ludzi umiejętnościami i osobowością tak, że potrafili to wszystko zazębić i zgrać w maksymalnym stopniu.
– Wróćmy do Widzewa. Do treningów powrócił twój rywal z obrony Damian Paszliński, a także Maciej Kazimierowicz.
– Rywalizacja będzie, jest i była, trzeba pracować w 100%. My się tylko z tego cieszymy, bo to podnosi umiejętności każdego zawodnika i przekłada się na umiejętności całego zespołu. Nic tylko się cieszyć, że wracają do normalnych treningów.
– Twoje miejsce w składzie jest pewne. Talizman Radka Sylwestrzaka działa od 34 spotkań.
– Tak, powtarzacie mi to od dawna! (śmiech) Ja patrzę na to inaczej, nie jest to najważniejsze. Najważniejsze, żeby drużyna jako team wygrywała, a to jest tylko dodatek do tego wszystkiego. Ale miejsca w składzie nikt nie ma pewnego, trener Mroczkowski pokazuje, że potrafi zaskoczyć i rotować składem. Trzeba pracować, dawać z siebie wszystko i walczyć o jedenastkę.
– Starszy brat nadal pomaga w karierze?
– W przygodzie z piłką jak najbardziej. Kamil zawsze jest ze mną. Po każdym meczu rozmawiamy, analizujemy wspólnie. Czy to po moim, czy jego. Jesteśmy w stałym kontakcie. Jeśli możemy, to razem sobie pomagamy. Zawsze lepiej usłyszeć krytykę od brata, który patrzy z innej strony niż kibic. I wyciąga wnioski. Dużo mi dał i dużo mu zawdzięczam.
– Prawda, że chciałeś zostać fizjoterapeutą i rzucić futbol?
– (śmiech) Prawda. Za namową Kamila ciągnę to dalej. Chwała mu za to.
Rozmawiał Bercik
Wymienię kod na C na kod na D [email protected]
wymienię kod z C na D
[email protected]