R. Mroczkowski: „Zrobię wszystko, by był awans, ale obiecywanie byłoby nie fair”
6 sierpnia 2018, 11:33 | Autor: RyanW poniedziałek na łamach portalu „Weszło” ukazał się bardzo długi wywiad z Radosławem Mroczkowskim. Trener opowiada w nim o kulisach pracy w Sandecji Nowy Sącz, ale nie brakuje też tematów. związanych z Widzewem. Poniżej fragmenty dotyczące łódzkiego klubu.
– Ile może pan powiedzieć o kulisach trafienia do Widzewa w tak niecodziennym momencie, czyli tuż przed ostatnią kolejką?
– Gdy dostałem zaproszenie na spotkanie, byłem przeświadczony, że będziemy rozmawiać o przyszłym sezonie, względnie o mojej pracy w Widzewie w innej roli. Śmieszna sytuacja, bo w środę miałem podpisać umowę z innym klubem.
– Jakim?
– Wolę nie zdradzać.
– A poziom?
– Pierwsza liga. Na mecze Widzewa przychodziłem, obserwowałem, kibicowałem. Ale moment… trochę szaleństwo.
– Co było największym problemem w tym kluczowym tygodniu?
– Czas. Mieliśmy wspólne 3-4 treningi. Poza tym sprawienie, żeby drużyna uwierzyła w siebie. Szatnia była przygaszona. Trening, jakaś gierka, a wszyscy cisi. Zero żartów, uśmiechu. Wszyscy spięci, na baczność. To było całkowicie nienaturalne. Wiedziałem, że tak zostać nie może. Przerwałem któregoś razu zajęcia. O czym rozmawialiśmy – tajemnica szatni. Ale podziałało, po dwóch dniach było na treningach więcej radości. Cieszy mnie też, że uszanowano moją prośbę o ciszę medialną na te kilka dni. Ci piłkarze byli złapani w wir, musieli się ciągle z czegoś tłumaczyć. Tutaj mogli się od tego odciąć, a po meczu wszyscy byli znowu dostępni dla każdego.
– Ale ten mecz, delikatnie mówiąc, też się nie układał. Był sprawdzianem również pańskich umiejętności.
– Nawet wybór jedenastki… po kilku minutach kontuzja Pieńkowskiego, młodzieżowca. Pamiętamy jakie są przepisy, trzeba więc nie tylko przeprowadzić zmianę, ale całą taktyczną roszadę, by wszedł młodzieżowiec. Zostaliśmy zmuszeni do gry w ataku pozycyjnym, straciliśmy w banalny sposób bramkę… Ważne jednak, że drużyna po przerwie zostawiła to, co było złe za sobą.
– Czasami się zastanawiam czy, przynajmniej na tym etapie, wspaniała frekwencja Widzewa nie jest mieczem obosiecznym, bo niektórych może paraliżować taka presja.
– Jak mam możliwość, staram się trochę tonować oczekiwania kibiców. Trzeba wyważyć oczekiwania do poziomu umiejętności zawodników. Fajnie, że stawiamy sobie wysokie cele, ale tu nie będzie dziewięćdziesięcioprocentowej skuteczności podań ani pogromu za pogromem. Choć dzięki presji ze strony kibiców mam wrażenie, że w większym stopniu sami się dyscyplinują i zdają sprawę z tego nad czym mają pracować. Z drugiej strony, niektórych to może usztywnić. Nie na każdego krzyk jest tak samo dobrym rozwiązaniem. Do różnych ludzi dociera się w różny sposób.
– Jeśli miałby pan o coś poprosić kibiców Widzewa, co by to było?
– Aby wciąż była tak samo dobra frekwencja, ale o to chyba nie trzeba się martwić. Doping, także w trudnych momentach. I ja też zdaję sobie sprawę, że tych trudnych momentów nie może być nie wiadomo ile, ale jakieś będą się zdarzać, bo to jest sport. Wtedy mam nadzieję, że będzie trochę cierpliwości.
– Jaki będzie Widzew trenera Mroczkowskiego, gdy będzie pan z przekonaniem mógł powiedzieć: tak, to mój autorski zespół?
– Skuteczny. Grający ofensywną piłkę, potrafiący narzucić własny styl. Kibice Widzewa lubią grę kontaktową, ale też do przodu, gdzie drużyna nie czeka na przeciwnika. Kadrowo chcemy powoli dokładać kolejne cegiełki, czyli kreować zawodników młodych, perspektywicznych, ale pamiętamy o bieżących zadaniach. Awans, potem kolejny awans, w perspektywie Ekstraklasa.
– W akademii Widzewa zameldował się ostatnio Marcin Płuska. Pan też miał spore osiągnięcia w pracy z młodzieżą, czy tutaj zaangażuje się pan bardziej?
– Tak, na pewno będę się interesował sprawami akademii i mam swoje pomysły. Ale na razie jestem w Widzewie sześć tygodni, żyję budową pierwszego zespołu. Jak widzimy się z Marcinem, zawsze przegadamy niejeden temat. Wiadomo, że akademia nie może być tylko ładnym hasłem, tylko kluczem do rozwoju klubu. Trzeba ku temu stworzyć warunki, struktury, by szkolenie było optymalne, konkurencyjne z najlepszymi w Polsce. Teraz Polska ucieka. Nie wszyscy chcemy zrozumieć, że dzisiaj jest trochę inny świat. Mamy obiekt na Łodziance, który wykorzystuje pierwszy zespół, ale to nie jest obiekt który spełnia potrzeby akademii. Trenuje tu pierwszy zespół, juniorzy, rezerwy, może do U15 te grupy się pomieszczą. Ale akademia to też roczniki młodsze i nie może być tak, że trenują w różnych miejscach, rozsianych po całej Łodzi. W niektórych klubach baza jest zaraz przy stadionie. Patrzy się na boiska wokół głównego obiektu, a tam pełno młodych adeptów.
– Jakie powinny być cechy widzewiaka?
– Solidność. Nieustępliwość. Zaangażowanie, czy to mecz, czy trening. Mentalność typu – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wspomniane spotkanie ze Stowarzyszeniem Byłych Piłkarzy Widzewa. Wspólna inicjatywa, nikt nic na siłę nie robił. Niektórzy młodzi piłkarze są w klubie krótko, nie znają historii, to jest dla nich wprowadzenie do widzewskiego charakteru można powiedzieć. Spotkanie w luźnej atmosferze, plenerowe, ale owocne. Spontanicznie zawiązywały się rozmowy, ktoś opowiadał o dawnym meczu, atmosferze, zwyczajach, a młodzi chłonęli. Widziałem też po tych legendarnych graczach, że jeden drugiemu nie zagląda w to, co kto osiągnął. Jednym po karierze bardziej się powiodło, innym mniej, ale to nigdy nie ma znaczenia. Siedzą i są sobie równi, nikt nie jest ponad. Jak coś nie gra, mówią sobie prosto w oczy. Myślę, że tak samo budowana była ich drużyna. Historie o nich słuchałem z pierwszej ręki, bo Andrzej Możejko, gdy wrócił z Finlandii, grał w Starcie. Zabierał nas między treningami – chłopaki, jedziemy na Piotrkowską na kawę! Wsiadaliśmy do jego Citroena, jechaliśmy na miasto. Dbał o to, by drużyna była jednością i miała dobrą atmosferę.
– Obieca pan awans?
Zrobię wszystko, żeby awans był, bardzo bym go chciał. Ale to jest sport. Obiecywanie nie byłoby fair.
Rozmawiał Leszek Milewski (weszlo.com)
Cały wywiad z Radosławem Mroczkowskim przeczytacie TUTAJ
No!Zbesztajcie Go teraz tak,jak Franka!Jakby Smuda powiedzial,ze nie obiecuje awansu,czyli de facto nie obiecuje nic,to byście Go za worek powiesili.
Uspokój się chłopcze.
Chodzi o to że Franek właśnie obiecywał. Pamiętam jak mówił do gazet że zimą po okresie przygotowawczym to już będzie jego rękę widać. To on po tygodniu treningów zimą nagle na tydzień zniknął i treningów nie było bo uważał że to nie wpłynie źle na zawodników. To on rozpowiadał że nie będzie analizował przeciwników i nikogo się nie boi.Buta i pycha na całego. Mroczek to zupełnie inny gość choć w sobotę na temat Millera przedobrzył.
Mroczek powinien to powiedzieć w szatni. Choć merytorycznie miał rację- Miller dał zadziwiająco słabą zmianę.
Piotr to są emocje po meczu,ale to znaczy że mamy szczerego trenera. Millerowi krzywdy wielkiej nie zrobił. Niech się chłopak w końcu weżmie w garść i zapier….. po boisku,ale z sensem
Ale w tym wywiadzie trener sam stwierdzil, ze do każdego trzeba dotrzec inaczej. Dla mnie to przemyslany krok. Skoro Jasinskiemu potrafil przemowic to mysle, ze i z Millerem sobie poradzi. Badzmy dobrej mysli.
Własnie ze smuda obiecywał i jeszcze mowił ze go w tej lidze nie interesuje jak grają inni bo on z widzewem rozjedzie w swoim stylu co by nie było to widzew smudy miał walic kazdemu po 5 goli a rzeczywistosc byla taka ze widzew slaniał sie o kazdy punkt
No właśnie. Może gdyby Franek miał więcej pokory to to co się działo za jego trenowania dałoby się jakoś „przełknąć” ale wielu nie może mu darować tej pychy a potem ucieczki przed mediami. Dla mnie przegrał nie tylko jako trener ale również jako człowiek.
Franek a Ty znowu kolejny debilny komentarz umieszczasz i robisz smród i zamieszanie ? Idz moze lepiej na spacer lub robote sobie znajdz, bedzie wiecej pozytku z tego dla wszystkich.
Koledzy loverewelka i 1910 to nie jest debilny komentarz tylko 200%owo trafny komentarz. Jesteście ortodoksyjnie anty Smudzie i nie chcecie dostrzec przekazu kolegi Franka. Średnio nas obchodzi styl gry – jedyny cel to awans. I tylko po to jest Mroczkowski a nie żeby pięknie grali. Na piękną grę przyjdzie czas a raczej zawodnicy mający takie zdolności. Gdyby odpukać przyszedł kryzys to i jego zbesztacie (w zasadzie zbesztamy) jak i Smudę. Słowo jeszcze na temat „fajnej ekipy”, którą trzeba trochę zgrać….ile ta ekipa już gra ze sobą, ile już przygotowań wspólnie odbyła, ilu trenerów ją próbowało „zgrać”? Efekty są takie, że… Czytaj więcej »
Ortodoksyjny to jest kibic ap, nie zarzucaj mi tu wrogości do Smudy czy do Mroczka, bo albo się urwales z choinki, albo dopiero podłączyli Ci internet. Poza tym pieprzysz smuty Panie, popatrz na zmiany jakie zaszły w składzie odkąd trenerem został Radek. Oni teraz grają inna piłkę w zupełnie innym rozstawieniu i samym skladzie, dlatego muszą sie zgrać. Czasem pomysl zanim coś na tej klawiaturze naskrobiesz. Bylem można by rzec ostatnim sprawiedliwym tutaj, który wspierał Smude za co nawet teraz czasem jakiś troll ma do mnie jakieś ale. Teraz wspieram Mroczka, a takie komentarze jak ten Franka po prostu neguje.
franek won dziadu !! smuda to tylko cwaniakował i był pewny,że wszystkich wciągnie nosem bez ruszania się z Krakowa. A jak się zmiarkował,że jest cienki to zaczął gadać,że gramy z samymi Barcelonami i Realami Madryt. Tobie to obiecać można szpital psychiatryczny ćwoku. A co do trenera to teraz mamy najlepszego z możliwych. Widać to po grze mimo iż skład 90 % ten sam a Ci których sprowadził to coś wnoszą. Paszlińskiego z jego trzymaniem krótko i pilnowaniem w ryzach obrony brakuje. Ale niedługo oby wrócił. Brawo trener MROCZKOWSKI
Panie Radku robi Pan swoje i nie przejmuje sie opiniami, Pana prace i piłkarzy najlepiej ocenia wyniki. 99 % kibiców wierzy w Pana i włożoną prace przez cały sztab i zespół. Ten 1 % który juz narzeka to nic nie znaczący margines, przypadkowi kibice Widzewa, oderwaniu od rzeczywistości i myślenia. Jest fajna ekipa, trzeba tylko ja jeszcze troche zgrać ze sobą i będzie dobrze. Wspierałem trenera Smudę do samego końca i bedzie on miał u mnie zawsze szacunek za to co zrobił, teraz mam nadzieje, że Pan swojego ” starszego brata na ławce trenerskiej ” po prostu przerosnie i pokaze… Czytaj więcej »
Przyjemnie się ogląda mecze Widzewa pod Mroczkiem, gra do przodu, jest pomysł, są składne akcje i ten ostatni remis nie zmienia mojej wysokiej oceny. BRAWO PANIE TRENERZE.
Nr.1
Czy Wy naprawdę nie widzicie,że pod nickiem „franek” ukrywa się prawdziwy Franek Smuda? Przecież to jest jasne jak słońce..
Ten prawdziwy na bank nie. Komp/ laptop/tablet/smart dla Niego nie istnieją, podobnie jak internet. W tym Jego główny problem. Zaakceptowanie rozwoju technologii i przełożenie tego jako narzędzia pracy, aby rozwijać siebie zawodowo i zespół. Za historię- pełen szacun. Za dziś – emerytura. Starszy wiekiem Fegi, ogarniał programy monitorujące trening/ mecz/ odpoczynek na poziomie niedostępnym większości trenerów. Tyle, że Jemu się chciało uczyć, rozwijać niezależnie od trofeów i wieku. Franio został w latach 90- „ na nos” i „ słabszy umiera” .