R. Mroczkowski: „Do rozmów z Widzewem zawszę mogę usiąść”
30 stycznia 2018, 18:29 | Autor: RedakcjaRadosław Mroczkowski przez długi czas uchodził w Widzewie za cudotwórcę. Mimo coraz słabszej kadry, potrafił osiągać z zespołem pozytywne wyniki. To za jego kadencji debiutował mający szansę powrotu do klubu Princewill Okachi, a także powstał termin „Dzieciaków Mroczkowskiego”. Co słychać u trenera? Spytaliśmy!
– Znalazł pan i wprowadził Prince’a Okachiego do Widzewa w 2011 roku. jest szansa, że założy on widzewski trykot po raz trzeci.
– Kapitalny zawodnik i bardzo się cieszę, że mogłem przyłożyć rękę do jego debiutu w barwach Widzewa. Przychodził do nas jako nominalny napastnik i tak był awizowany. Natomiast z czasem przekwalifikował się na zdolnego środkowego, z pozycji sześć lub osiem. Trafił do nas, gdy byliśmy na obozie w Kamieniu, wtedy też wchodziło do gry sporo chłopaków, którzy ogrywali się w Młodej Ekstraklasie. Zrobił spore wrażenie zaangażowaniem i chęcią do współpracy. Postanowiliśmy dać mu szansę, co jak historia pokazała, było bardzo dobrym wyborem.
– To przekwalifikowanie z napastnika na środkowego pomocnika wyszło to naturalnie czy ktoś ze sztabu odkrył coś, czego nikt inny nie zauważył wcześniej?
– Tak jak wspomniałem, Prince trafił do nas jako napastnik. Daliśmy mu szansę w sparingach. Strzelił dwa gole i zadecydowaliśmy, że spróbujemy z chłopakiem. Gdy runda już trwała, to zaczął wykazywać inklinację do gry w środku i z meczu na mecz był przesuwany. W treningu zaczęliśmy próbować trzymać go na szóstce. Okazało się to dobrą decyzją, na co wskazuje chociażby statystyka przechwytów, jaką zaczął notować, a również i zainteresowanie mocniejszych drużyn ligowych niż Widzew.
– Prince uchodzi za gracza podatnego na kontuzje.
– Na początku nic nie wskazywało na to, że z jego zdrowiem będzie coś nie tak. Wszystko wyglądało w jak najlepszym porządku. Bardzo dobra runda, zadowolenie kibiców i włodarzy. Wydawać by się mogło, że wszystko jest OK. Co prawda,przypominam sobie, że w przerwie zimowej były problemy z Achillesem, ale na większe problemy nie narzekałem. W późniejszym okresie tych problemów sporo się jednak narobiło i chłopak stracił sporo czasu. Natomiast jest niezmiernie miło usłyszeć, że teraz wraca. Jak tylko przepracuje cały okres, to będzie to spore wzmocnienie w drugiej linii w Widzewie. A z tego co słyszę i czytam, to jest tam póki co mały kłopot.
– Widać, że śledzi pan to, co się dzieje z Widzewem aktualnie. Czy w aktualnej kadrze są gracze, którzy z marszu poradziliby sobie w wyższych ligach?
– Personalnie nie będę nikogo wyróżniać, bo o ile interesuje się tym co w Widzewie ogólnie się dzieje, to nie wiem, jak pojedynczy gracze prezentują się w treningu. Wiadomym jest, że Widzew to aktualnie czwarty poziom rozgrywkowy i na pewno sporo brakuje do tego, aby równać do najlepszych. Natomiast na 100% znalazłoby się paru piłkarzy, którzy po dobrze przepracowanym okresie znaleźliby się w kadrze zespołów z lig wyższych.
– Widzieliśmy trenera ostatnim spotkaniu ligowym z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Jak trener sądzi, czego tamtemu Widzewowi zabrakło aby zrobić awans?
– Zapewne determinacji. Natomiast nie chciałbym tu ferować wyroków, bo o ile na stadionie wtedy byłem, to nie oglądałem drużyny w innych spotkaniach. Ten ostatni mecz już był pożegnaniem z ligą, z niespełnionym celem. W tym sezonie wygląda to już zgoła inaczej. Drużyna zapewne jest mocno zmotywowana i jeśli nic złego się po drodze nie wydarzy, to ten awans powinna zrobić. Miejsce Widzewa jest dużo wyżej niż III liga.
– Swego czasu był pomysł aby stał się pan w Widzewie dyrektorem sportowym. Prawda czy plotka?
– Teraz to i tak już nic nie zmieni, ale jakieś tam rozmowy były. Natomiast wiadomo, że byłem też związany kontraktem z Sandecją i ciężko byłoby pogodzić rozwiązanie kontraktu – kary i inne związane z tym sprawy. Wyszło jak wyszło i póki co chyba na dobre. Natomiast miło, że klub w jakimś tam stopniu o mnie pamięta i kto wie, co będzie w przyszłości. Nigdy nie wiem,y co przyniesie los. Jeśli aktualnie nie będę związany zawodowo z innym projektem, to do rozmów z Widzewem zawsze mogę usiąść.
– W 2012 roku powstał termin „Dzieciaki Mroczkowskiego”. Utrzymuje pan kontakt z chłopakami i wie, co się z nimi dzieje?
– Tak, oczywiście. Kontakt cały czas jest. Nawet jeśli nie ciągły, to ja mimo wszystko staram się interesować, co się z nimi aktualnie dzieje. Wiem, że Alex Bruno coś gra w Mołdawii, reszta to dwa najwyższe poziomy w naszej lidze, a taki Mariusz Stępiński to kadra „A”. Są z nich teraz bardzo dobrzy piłkarze i cieszę się, że mogłem przyłożyć rękę na początku ich drogi czy kariery piłkarskiej. Jest to niesamowicie miłe uczucie.
– Co pan aktualnie teraz porabia? Jest szansa ujrzeć trenera w niedługim czasie ponownie na ławce?
– Jakieś tam rozmowy są prowadzone. Z wiadomych względów szczegółów zdradzać nie mogę, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się znów zawitać na karuzeli trenerskiej. A gdzie to będzie, to już czas pokaże. Na pewno nie chcę wypaść na długo, bo to wpływa tylko negatywnie na postrzeganie trenera.
– W Nowym Sączu będą pana miło wspominać w kontekście rozstania?
– Udało się zrobić historyczny awans. Jak obejmowałem drużynę, była bodajże jeszcze w strefie spadkowej I ligi. Wykonanej pracy w Nowym Sączu nikt mi nie odbierze. Może na koniec pracy nie było miło i cudownie, ale zawsze będę miał miłe wspomnienia z tego klubu. Teraz chłopaki walczą o utrzymanie i fajnie, jakby to się udało, bo gdzieś tam swoją cząstkę też do tego przyłożyłem.
– Zobaczymy się na Widzewie w najbliższej rundzie? Planuje pan wizytę w „Sercu Łodzi”.
– O ile czas pozwoli, to jak najbardziej. Jest teraz parę możliwości, aby zobaczyć Widzew. Czy to sparingi czy już spotkania ligowe. Na pewno na stadionie się pojawię.
– Zahaczył pan o sparingi? Jak pan jako trener zapatruje się na tak ich dużą liczbę w tak krótkim okresie?
– W żadnym wypadku nie wypowiem się czy do dobre czy złe. Sztab w Widzewie podjął taką, a nie inną decyzję i po sezonie będzie z tego rozliczony. Jeśli będzie awans, to nikt nie będzie pamiętać o ilości sparingów czy ich natężeniu. Ja uważam, że sparingi to jest pewne narzędzie pracy, dzięki któremu trener uzyskuje pewne potrzebne informacje. Sam pamiętam, że w tej przerwie letniej przed sezonem 2011/2012 w sparingach było kiepsko. Z każdym „w czapkę”, kibice źle nastawieni, a my wychodzimy na Wisłę Kraków w pierwszej kolejce u siebie i zabrakło dosłownie paru sekund abyśmy dowieźli 1:0 po golu Przemka Oziębały. To liga zawsze wszystko weryfikuje.
Rozmawiał Guzi
Dobry trener. W przyszłości fajnie będzie powitać pana trenera Mroczkowskiego w WIDZEWIE.
Jak wygram w totka, buduje akademie Widzewa z prawdziwego zdarzenia i pana Radosława mianuje dyrektorem naczelnym.
Mistrz Radosław dobrą robotę wykonuje szkoląc padawanów swoich. Rad bym go widzieć w szeregach naszych w przyszłości
Jak Franzowi nie wyjdzie awans w tym sezonie to może Radek podbijać :D
Nie zastanawiać się tylko brać chłop jest nasz.zarząd do dzieła
Mroczkowski był bardzo dobrym trenerem i zawsze będzie mile widziany:)
Radek Mroczkowski to jedyna opcja na trenera po odejsciu Smudy. Widzew po zwolnieniu z SNS mial obowiazek robic wszystko zeby zatrudnic pana Radka!!! taki trener to skarb i nastepne mistrzostwo Polski!!!
Tak dla ścisłości, Alex Bruno już dawno nie Mołdawia, tylko Suwon FC w drugiej lidze Korei Pd.
Wg mojej opini pan Radosław posiada ponadprzeciętny warsztat trenerski a przy okazji ma „nosa”. Zawsze mile widziany.