R. Komornicki: „Spotkają się drużyny, które potrafią grać w piłkę”
19 kwietnia 2019, 15:12 | Autor: RedakcjaWiększość swojej kariery piłkarskiej Ryszard Komornicki spędził w Górniku Zabrze i klubach ze Szwajcarii. Długo po jej zakończeniu miał jednak chwilowy epizod w Widzewie, gdzie w 2016 roku był koordynatorem ds. szkolenia. Z obecnym trenerem Siarki Tarnobrzeg porozmawialiśmy o przewidywaniach na jutrzejszy mecz.
– Przed rozpoczęciem pracy w Siarce powiedział pan, żeby nie traktować pana jak strażaka. Pożar udało się jednak ugasić. Gra Siarki wygląda bardzo dobrze, solidnie punktujecie.
– Dziękuję, ale nie podchodzę do tego tak, że mam coś ugasić. Przede wszystkim próbuję budować coś, co będzie miało solidne postawy. Punktowanie na równym poziomie nie jest możliwe w tej lidze, zresztą nie tylko w tej. Dlatego w ogóle nie patrzę na tabelę. Nie interesuje mnie ani gdzie jesteśmy, ani gdzie jest przeciwnik, bo i tak nie ma to znaczenia. Moje nastawienie jest takie, że chcemy wygrywać każdy kolejny mecz. To jest moje credo. Aktualnie poznaję drużynę i jej potencjał, a także buduję pewien sposób gry, choć wciąż walczymy o utrzymanie. Staram się pewne rzeczy zmienić, ale czy gaszę ogień? Nie wiem, nigdy nie byłem strażakiem.
– Odnosząc się do budowania: wygląda na to, że w Tarnobrzegu zostały postawione solidne fundamenty. W okresie, w którym pan trenuje Siarkę, jest ona druga w tabeli. Wszystko idzie w dobrym kierunku?
– Myśleć o tym, w którym kierunku mamy iść, będziemy dopiero w momencie pewnego utrzymania. W tej chwili skupiamy się, by wygrywać każde spotkanie. Mamy bardzo młody zespół, najmłodszy w lidze i to wbrew pozorom pomaga. Chłopcy chcą się uczyć, są chętni chłonięcia wiedzy. Chwilowo nie jestem spokojny, ale tylko w tym sensie, że mamy ciężki kalendarz.
– W drugiej połowie kwietnia cały czas gracie w systemie sobota – środa.
– Przed nami trzy spotkania w ciągu tygodnia – to nie będzie bułka z masłem dla chłopaków. Dlatego jestem ostrożny, zwłaszcza że każdy mecz jest trudny. Jeżeli uda się nam wyjść obronną ręką po tym tygodniu, to może być bardzo fajnie na koniec sezonu. Jak powiedziałem – w piłce przeżyłem tyle , że jestem gotowy na wszystko. Nie zachłystuję się, ponieważ zadowolony jestem dopiero wtedy, gdy osiągam wyznaczony cel. Na ten moment jeszcze to się nie udało.
– Jutrzejszy mecz zakończy czyjąś serię: albo remisów Widzewa, albo zwycięstw Siarki u siebie.
– Na to wygląda, ale mam na to jedną odpowiedź – nie potrafię przewidywać przyszłości. Gdybym to potrafił, nie byłbym trenerem, ale zarabiał na przewidywaniu tego, co się stanie! (śmiech) A tak na poważnie – my każdy mecz chcemy wygrać. Czy wygramy, to okaże się na boisku. Widzew jest wymagającym przeciwnikiem z kilku względów, ale nie będę mówił, z jakich. Przede wszystkim koncentruję się na swoim zespole i naszych atutach. Życzę Widzewowi, by po spotkaniu z nami zdobył komplet punktów, jednak my chcemy osiągnąć dobry wynik. Nie ukrywam, że remis nie będzie tragedią, choć oczywiście zagramy o pełną pulę.
– To będzie dla pana wyjątkowy mecz? Przez krótki czas pracował pan w Łodzi, a po rozstaniu powiedział, że nie chce palić za sobą mostów.
– Pracowałem jako wolontariusz, mogę powiedzieć to z pełną odpowiedzialnością. Chciałem pomóc w kilku sprawach. Osobiście bardzo fajnie wspominam Łódź, mojej żonie również podobało się to miasto. Traktowałem to zajęcie jako przygodę. Szkoda tylko, że nam nie wyszło. Widzew darzę dużym szacunkiem jeszcze od czasu mojej przygody piłkarskiej. Do takich spotkań staram się jednak podchodzić bez emocji – ani negatywnych, ani pozytywnych. Oczywiście, chciałbym wygrać, bo pracuję dla Siarki. Będzie więcej osób na trybunach, będzie wyjątkowa atmosfera. Staram się odciąć od tego zarówno siebie, jak i moich piłkarzy. Musimy się koncentrować na sobie, na tym, co mamy zrobić, żeby wygrać mecz. Takie spotkania generują dodatkową motywację u zawodników, jednak ważne jest, by piłkarze nie byli przemotywowani. Nie możemy tracić głów. Musimy być w pełni skupieni, bo rywal może to wykorzystać i nas pokarać. Kończąc – nie mam żalu do Widzewa i mam nadzieję że z drugiej strony też tak to wygląda.
– Fani obu drużyn mobilizują się na ten mecz. Ci z Tarnobrzega pamiętają jeszcze spotkanie sprzed lat, które również odbyło się w Wielką Sobotę, a Siarka je wygrała. Pewnie liczycie na powtórkę.
– Na pewno. Raz, że potrzebujemy punktów, a dwa, że nawet będąc teoretycznie słabszym, nie można zakładać porażki. Byłoby to nieeleganckie. Chcę, byśmy podeszli do tego w taki sposób, że gramy o zwycięstwo. Dużo oczywiście zależy od wielu czynników. Po tym meczu liga się jednak nie kończy, dlatego też traktujemy to zdroworozsądkowo. Niezależnie od wyniku, po końcowym gwizdku fani powinni być zadowoleni. Spotkają się drużyny, które potrafią grać w piłkę.
– Jak sytuacja kadrowa Siarki przed meczem?
– Bardzo chciałbym kilku piłkarzy z Widzewa wypożyczyć, ale już chyba już nie zdążymy… (śmiech) Na pewno nie będzie grał Olek Drobot, który doznał poważnej kontuzji. Pozostali są zdrowi na tyle, że będą mogli wystąpić. Drobne urazy zawsze są, jednak nie licząc jeszcze Dawida Kubowicza zawieszonego za kartki, pozostali piłkarze są do mojej dyspozycji.
Rozmawiał Karpiu
hm…my raczej potrafiliśmy grać w piłkę.Od pól roku coś jest nie tak. Ale co ? Myślę że po trochu każdy przyłożył cegiełkę. Presja wyniku, trochę nietrafionych transferów (szczególnie tych z nazwiskami).Mimo chęci złe zarządzaniem klubem. Czkawka po Smudzie i Murapolu. I pewnie medialność klubu. Mentalność piłkarzy. Błędy w rotowaniu składem. Pierwszy raz coś takiego doświadczyliśmy że piłkarze….przestali umieć grać. I to wszyscy na raz. Teraz każdy nie wie co ma z tym fantem zrobić. Wszystko jest poza drużyną.
Potrafi grać w piłkę to Liverpool albo Tottenham.
Ten Pan chyba sobie żartuje mówiąc takie słowa o polskich drużynach 2 – ligowych.