R. Dobrzycki: „Chciałbym rozbudować stadion do 30 tys.”

Po przejęciu większościowego pakietu udział w Widzewie Łódź Robert Dobrzycki coraz częściej udziela wywiadów w prasie sportowej. Nowa rozmowa z właścicielem klubu pojawiła się na łamach Gazety Wyborczej, a w niej m.in. kwestie letnich zakupów czy rozbudowy stadionu.

O powodach ostrożnych zapowiedzi

„Zdaję sobie sprawę z ogromnych oczekiwań, choć pojawiły się niezależnie ode mnie. Ja niczego nie obiecywałem, nie obiecuję, cały czas powtarzam, że nie wiadomo, gdzie zaprowadzą nas najbliższe zmiany. Kibice mają prawo sobie dopowiadać więcej, zresztą nie dziwi mnie ich głód – po chudych latach marzą o powrocie do świetności sprzed dekad. Emocje wystrzeliły, nie zamierzam ich studzić, szanuję je. Ale nie ulegam nastrojom. Nie obiecuję, że zaraz będziemy grać w Europie, tylko że klub będzie wyglądał coraz lepiej. Mam wizję długoterminową i nie wiem, ile czasu zajmie droga do pucharów, choć oczywiście to mój cel. Nie chcę przegrzać tematu”.

O braku konkretnych obietnic

„Ze względu na jej specyfikę nie widzę sensu w stawianiu precyzyjnie zdefiniowanych, klarownych celów. Czasami jeden epizod, pojedyncza pomyłka sędziego lub zawodnika popełniona w kluczowym momencie radykalnie wpływa na cały sezon. Nie wiem też, ile popełnimy błędów w zarządzaniu, a na pewno je popełnimy”.

O realnych planach i funduszach na letnie transfery

Spodziewam się  systematycznego podnoszenia jakości drużyny, dostrzegalnego, znaczącego postępu. Stawiam na zrównoważony rozwój, chcę rosnąć w dłuższym okresie, nie rzucam się na wszystko naraz. Choć oczywiście mam nadzieję, że za kilka lat wrócimy do Europy. Status najsilniejszego klubu w kraju i Liga Mistrzów to też marzenie. Na pewno latem przeznaczymy 4 mln euro na transfery, podniesiemy też budżet płacowy.

O ambicjach związanych ze stadionem

„Mieści 18 tys. widzów, chciałbym rozbudować go do pojemności 30 tys. Jeśli na wyjazdowy mecz do Chorzowa jedzie 20 tys. kibiców Widzewa, to to świadczy o ogromnym zapotrzebowaniu. Analizujemy z projektantami rozmaite warianty, szacujemy koszty. Jeśli zdołamy rozpocząć rekonstrukcję, to jestem gotowy na zamykanie trybun – częściowe, nie wszystkich na raz. Zdaję sobie sprawę, że miasto ma inne priorytety, ale będę negocjował. Przedstawiał argumenty miękkie, czyli wzrost rozpoznawalności Łodzi wraz z oczekiwanym postępem sportowym drużyny, oraz twarde, ekonomiczne. Większy obiekt oznacza wyższe przychody, więc można poszukać formuły satysfakcjonującej dla obu stron”.