R. Augustyniak: „Czuję się widzewiakiem. Ten klub na mnie działa”
11 września 2018, 12:29 | Autor: RyanRafał Augustyniak przeszedł w Widzewie prawdziwą szkołę piłkarskiego życia. W młodym wieku został kapitanem staczającej się w dół drużyny. Musiał w imieniu drużyny nie tylko tłumaczyć się przed dziennikarzami, ale nierzadko także kibicami. Po latach piłkarz bardzo dobrze wspomina jednak swój pobyt w klubie.
Aktualnie zawodnik Miedzi Legnica udzielił bardzo ciekawego wywiadu portalowi „Weszło”. Wspominał w nim swoje początki przy Piłsudskiego. Opowiadał, na jakiej zasadzie trafiał do klubu, a potem pierwszej drużyny. O relacjach z kibicami, błędach, jakie popełniał będąc kapitanem. Tak naprawdę wciągająca jest cała rozmowa. My wybraliśmy jedynie te fragmenty, które najmocniej związanie są z Widzewem. Całość znajdziecie TUTAJ.
– Moment, gdy trafiłeś do Młodej Ekstraklasy Widzewa był tym, kiedy uwierzyłeś, że możesz zostać piłkarzem?
– Nie. Mówiono o mnie w Zduńskiej Woli, że Łukasz Masłowski mi to załatwił. Śmiali się, że Mariusz to talent, a ja jestem w pakiecie, na doczepkę. Łukasz był akurat w IV lidze w Pogoni, grał razem ze mną i Mariuszem, miał kontakty. Powiedział, że załatwi mi testy. Widzew organizował castingi. Było nas chyba pięćdziesięciu na trzy dni w Gutowie. Selekcjonowano kadrę meczową i graliśmy przeciwko pierwszemu RTS-owi. Jaja. Oni na jakimś roztrenowaniu. Maciek Mielcarz w ataku strzelił nam bramkę. Po testach Widzew się nie odzywał, Łukasz załatwił ME w Polonii. Pojechałem, byłem dogadany, Piotr Stokowiec namawiał: słuchaj, miasto ci się spodoba, będzie super. Wróciłem do Zduńskiej Woli tylko się spakować. Miałem w Piotrkowie dosiąść się do drużyny jadącej na obóz. Pakuję się, dzwoni Masło. Widzew się odezwał i wysłał kontrakt. Miałem piętnaście minut żeby się zdecydować. Mówię: dobra, daj chwilę. I poszedłem do Widzewa.
– Pamiętasz pogadanki z kibicami w sezonie, kiedy spadliście?
– Były dosyć ostre. Zdarzały się małe przepychanki, a „kurwa” było co drugim słowem. Ale mieliśmy też zupełnie inną rozmowę z kibicami, kiedy spotkaliśmy się na mieście i spokojnie porozmawialiśmy. Tak naprawdę Widzew fajnie się z Ekstraklasą pożegnał dzięki kibicom. Ostatni mecz na Zagłębiu Lubin, a tu mnóstwo fanów RTS. Wielki szacunek. Ja nie wiem, czy mi by się chciało jechać tyle kilometrów za klubem i cały mecz śpiewać, gdy wiedziałbym, że spadamy.
– Tamten Widzew mógł się utrzymać?
– Mógł. Trener Skowronek fajnie nas na wiosnę poukładał. Brakowało tylko skuteczności. Zwykle stwarzaliśmy więcej sytuacji niż rywale, ale remisowaliśmy lub przegrywaliśmy. To mogło się udać.
– Kolejny sezon był kompletnym dramatem w Widzewie.
– Widzew, wielki klub, nagle spadliśmy z ligi. Ja, licząc sobie dwadzieścia jeden lat, miałem ciągnąć ten wózek i zapewnić awans do Ekstraklasy. Zespół nie był na tyle mocny, żeby to osiągnąć. Ale nie sądziliśmy też, że jesteśmy tak słabi, żeby przegrywać wszystko. Wygraliśmy jesienią tylko na Arce. Pamiętam śpiewy kibiców: dwa lata czekaliśmy, na wyjeździe wygraliśmy. Ja nie pomogłem – powiedziałem w wywiadzie, że jestem super, a inni nie dojeżdżają. Żenada. Jedna z rzeczy, których w życiu żałuję. Kapitan musi być z drużyną, a nie po niej jechać. Szczególnie w Widzewie, gdzie trzeba mieć silny charakter. Ale w tamtym sezonie czułeś, że to wszystko się rozlatuje. Kibice skonfliktowani, pieniędzy brak… szło to w jednym kierunku. Co innego teraz, na Widzewie można się poczuć jak na Zachodzie.
– Bywasz na meczach?
– Tak. Staram się jak najczęściej. Gdy wpadam do Zduni załatwiam bilet i jadę.
– Kiedy ostatnio poszedłeś na Widzew?
– W zeszłym sezonie na Lechię Tomaszów. Miała być feta, planowany awans, ale trzeba było jeszcze jechać do Ostródy.
– Czujesz się widzewiakiem?
– Tak. Ten klub działa na mnie. Nawet w domu lubię sobie odpalić Youtube i włączyć doping kibiców Widzewa. Wiadomo, że Zduńska Wola jest bastionem RTS, a jeszcze jak poczułem to wszystko od środka zrozumiałem o co chodzi. Kibice są z Widzewem na dobre i na złe. Miało być tak, że przychodzą, bo jest efekt nowego stadionu, co po jednej rundzie się skończy. Tymczasem już sześć razy z rzędu kibice ustanawiali rekord frekwencyjny sprzedaży karnetów. Widzew potrzebuje Ekstraklasy, a Ekstraklasa potrzebuje Widzewa. Dla mnie osobiście jest to największy klub w Polsce.
Fragmenty wywiadu Leszka Milewskiego
(weszlo.com)
Dzięki za miłe słowa. Tylko Widzew RTS
Widzę, że Twoim klubem RTS, Pozdro bracie
Takich wyjazdów się nie zapomina
Miło się czytało