Płuska i Kozieł: „Wczoraj to już historia. Mamy nowe cele”

7 sierpnia 2016, 10:35 | Autor:

Płuska_Kozieł

Za około siedem godzin drużyna Marcina Płuski i Mateusza Kozieła rozpocznie walkę o awans do II ligi. Poprzeczkę zawieszono Widzewowi wysoko, ale duet szkoleniowców zapewnia, że praca, jaką wykonano latem, przyniesie pożądane efekty. Co jeszcze trenerzy mówili w wywiadzie z WTM przed startem sezonu? Sprawdźcie sami!

– III liga po reformie jest dla większości kibiców dużą zagadką. Dla was zapewne trochę mniejszą. Co wiecie o przyszłych rywalach?

Marcin Płuska: Dla nas jest to mniejsza zagadka, bo zarówno ja, jak i drugi trener Mateusz Kozieł, pracowaliśmy już na tym szczeblu jako asystenci. Mateusz w Radomiaku Radom, gdzie pomagał trenerowi Magnuszewskiemu wywalczyć awans do II ligi. Ja trochę wcześniej pracowałem z trenerem Papszunem w Legionovii Legionowo i też udało nam się wygrać ligę i awansować. Wiemy, w jakich realiach będziemy się poruszać. Jeśli chodzi o zespoły, z którymi będziemy rywalizować, to poświęcamy dużo czasu na ich analizę. Pracowałem kilka lat temu w Concordii Elbląg na Mazurach, więc mam pewien przegląd kadr, drużyn i zawodników z tego regionu. Wiemy, czego możemy się spodziewać.

– Kto zatem będzie głównym przeciwnikiem Widzewa w walce o awans?

M.P.: To okaże się dopiero po pięciu-sześciu kolejkach. Na razie wszystkie drużyny są w fazie przygotowań, wiele z nich się wzmocniło, kilka osłabiło. Żeby ocenić, kto będzie walczył o najwyższe cele, trzeba poczekać kilka kolejek.

– Zapowiada się ciężki sezon. Jesteście zadowoleni z przebiegu przygotowań?

Mateusz Kozieł: Jeśli chodzi o przygotowanie motoryczne, to wszystko, co założyliśmy sobie przed rozpoczęciem tego okresu, zostało zrealizowane. Zawodnicy również to odczuwali, co było widać w sparingach. Naszym zdaniem drużyna jest gotowa, żeby od pierwszego meczu walczyć o trzy punkty.

– A pod względem taktycznym?

M.P.: Jeśli chodzi o sprawy techniczno-taktyczne, to same indywidualne umiejętności zawodników są na bardzo wysokim poziomie. W poprzedniej rundzie mieliśmy swój pomysł na grę i swój styl. Podczas tego okresu przygotowawczego doskonaliliśmy to, co wypracowaliśmy wcześniej. Kilka elementów ulepszyliśmy, zarówno jeśli chodzi o fazy przejściowe, jak i grę w obronie czy w ataku.

– Wiosną zespół potrzebował dwóch-trzech kolejek, żeby wskoczyć na odpowiedni poziom. Czy tym razem kibice też powinni przygotować się na to, że piłkarze czują jeszcze w nogach ciężkie przygotowania i pierwsze mecze mogą być trudne?

M.K.: Uważamy, że zespół jest przygotowany do rywalizacji już od pierwszego meczu. Jesteśmy świadomi tego, że runda trwa cztery miesiące, dlatego mamy przygotowane programy miesięczne i półroczne. Wiemy, kiedy może przyjść zniżka czy zwyżka formy. Skupiamy się jednak na tym, żeby do każdego meczu być w pełni dyspozycji, niezależnie od tego czy piłkarze czują jeszcze w nogach przygotowania czy nie.

– W zeszłej rundzie mówiłeś o tym, że Widzew ma grać efektownie i efektywnie. Teraz także będziecie starali się narzucać swój styl rywalom, czy wyższy liga wymusza nieco bardziej ostrożną grę?

M.P.: W poprzedniej rundzie mówiłem, że chcemy grać efektownie i efektywnie i zrealizowaliśmy te założenia. Wygraliśmy siedemnaście meczów, dwa zremisowaliśmy, ale w każdym z nich byliśmy stroną przeważającą. Teraz będziemy grali w nowej III lidze, do tego dochodzi nam jedenaście meczów na wyjeździe, dlatego najważniejsze dla nas będzie regularne punktowanie. Nieważne czy po pięknej grze. Liczą się dla nas punkty i to, żebyśmy po rundzie jesiennej byli jak najwyżej w tabeli.

– Odległości nie będą problemem? W tej rundzie czeka was kilka naprawdę długich wycieczek i tak jak wspomniałeś, większość meczów gracie na wyjeździe.

M.P.: Z dalszych wyjazdów mamy sześć spotkań, ale dzięki zarządowi pojedziemy na nie dzień wcześniej. Nie gwarantuje to oczywiście zwycięstwa, ale pozwoli nam optymalnie przygotować się do tych spotkań.

– Wyniki w sparingach były niezłe, bilans bramkowy jest wręcz imponujący, ale co to tak naprawdę mówi nam o przygotowaniu zespołu? Nie mierzyliście się z żadnym naprawdę silnym rywalem.

M.P.: Nie uważam, żeby rywale nie byli silni. Graliśmy z Lechem II Poznań, który ma jedną z najlepszych akademii piłkarskich w Polsce. Ich drużyny juniorów starszych i młodszych co roku walczą o medale w naszym kraju. Jest tam realizowany spójny system szkolenia i co chwilę do pierwszego składu przebijają się jacyś zawodnicy. Jeśli chodzi o Elanę Toruń to wielu zawodników Pelikana Niechanowo dołączyło do tej drużyny i z tego co słyszymy, klub stawia sobie wysokie cele. Ale wracając do meczów sparingowych. Nie zawsze wynik jest dla nas najważniejszy. Najważniejsze jest, żeby zawodnicy realizowali swoje założenia indywidualne czy formacyjne i na tym głównie się skupialiśmy. A z tego, że udało się te mecze wygrywać, także bardzo się cieszymy. Zwycięstwa napędzają i pokazują, że praca idzie w dobrym kierunku.

– Który mecz był dla was najbardziej wartościowy i dał najwięcej materiałów do analiz?

M.P.: Mecze z Lechem Poznań i Elaną Toruń. Można było sprawdzić, w którym miejscu aktualnie się znajdujemy. Mimo tego, że bardzo ciężko wtedy biegaliśmy, to zawodnicy wykazali się wielkim charakterem i determinacją w tych starciach. To tylko dobrze rokuje na przyszłość.

– W meczach sparingowych było dużo rotowania składem i pozycjami. W poprzednim wywiadzie obiecałeś, że przed sezonem przypiszesz już zawodników do konkretnych pozycji. Gdzie zatem widzisz Mąkę, Pabjańczyka czy Woźniaka?

M.P.: Jeśli chodzi o Mąkę, to jego główną pozycją jest bok pomocy. Pozycja alternatywna dla niego to ofensywny pomocnik, ale również napastnik, w systemie z dwoma napastnikami. Fabian Woźniak będzie rywalizował z Bartłomiejem Gromkiem na boku obrony, a „Jojo” to zawodnik uniwersalny. Może zagrać w bloku defensywnym, ale świetnie sprawdzi się także w ofensywnym. Co do reszty piłkarzy, to kibice wiedzą, na jakich pozycjach grają.

– Jesteście zadowoleni z poczynionych latem wzmocnień? Na którą pozycję przede wszystkim szukaliście zawodników?

M.P.: Szukaliśmy zawodników na każdą pozycję. Jeżeli chcemy, żeby zespół się rozwijał i szedł do przodu, to muszą przychodzić do niego coraz lepsi piłkarze, aby podnosić rywalizację wewnątrz drużyny. Jeśli zawodnik X rywalizuje z zawodnikiem Y i mają podobne, wysokie umiejętności, to działa to tylko na ich korzyść.

– Z kim z pozyskanych latem zawodników możemy wiązać największe nadzieje?

M.K.: Każdy ma przypisaną swoją pozycję, ale także swoją rolę w zespole. Niezależnie od tego czy mówimy o zawodnikach młodzieżowych czy tych z większym doświadczeniem, to jesteśmy przekonani, że każdy wniesie do drużyny to, czego od niego oczekujemy. Wszystko będzie zależało również od tego, z kim będziemy grali i jak będzie wyglądała nasza taktyka na dany mecz.

– To może scharakteryzujcie pokrótce tych zawodników. Jakie mają atuty, czego możemy się po nich spodziewać?

M.P.: Piotr Burski jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, który występował na poziomie I i II ligi. Podobnie Daniel Mąka czy Norbert Jędrzejczyk, który występował w Zniczu Pruszków. Na pewno jest to dla nas wartość dodana tej drużyny. Do tego dochodzi dużo młodych zawodników, np. Mateusz Michalski, który grał na poziomie ekstraklasy w barwach Polonii Warszawa, a następnie był w Bytovii i awansował z nią do I ligi. Uważam, że to będzie bardzo duże wzmocnienie. Do tego Maciej Szewczyk, który występował w Nadwiślanie Góra, a jako piłkarz kształtował się u naszych zachodnich sąsiadów. Każdy z tych zawodników będzie wzmocnieniem, które pomoże nam w wygrywaniu kolejnych spotkań.

– Sporo nowych zawodników pojawiło się w krótkim czasie. Nie ma obawy, że oni nie zdążą się wkomponować w zespół?

M.P.: Nie powinno być problemów jeśli chodzi o aklimatyzację sportową nowych zawodników. Każdy z nich posiada wysokie umiejętności i rozumie nasz pomysł na grę. Grali już na wyższym poziomie, więc ich świadomość taktyczna jest większa i nie trzeba zaczynać od podstaw. Jeśli chodzi o integrację wewnątrz drużyny, to nikt nie ma problemów z komunikacją. Nie ma żadnej bariery pomiędzy nowymi, a starymi i będziemy starali się stworzyć jedną rodzinę.

– W aklimatyzacji pomógł krótki obóz w Wolborzu?

M.K.: Na pewno pomógł, bo jeśli przez dziesięć dni przebywa się cały czas z tymi samymi ludźmi, to pewna relacja musi powstać. W drużynie nie wszyscy musimy się kochać, ale wszyscy musimy się szanować. Tak jak trener powiedział, każdy z zawodników w czasie obozu zrozumiał, czego my od nich oczekujemy i wszyscy wiedzą, jaka jest ich rola w zespole. Wydaje nam się, że tworzy się tutaj bardzo ciekawa grupa, mimo tego, że tak jak wspomniałaś, kadra jest bardzo szeroka.

– Zaszły jakieś zmiany w hierarchii drużyny? Kapitanem dalej jest Adrian Budka, a jego zastępcą Michał Czaplarski?

M.P.: Tak, jeśli chodzi o pozycję kapitana, wicekapitana i radę drużyny, to nic się nie zmieniło. Są to bardzo ważne postaci dla naszej szatni.

– Stresujecie się już przed meczem ze Świtem?

M.P.: Nie stresujemy się jakoś specjalnie przed tym meczem, bo wiemy ile jesteśmy warci, znamy swoje mocne punkty, więc wyczekujemy tego spotkania ze spokojem. Wiadomo, że bliżej meczu lekka adrenalina na pewno się pojawi, ale to jest pozytywny bodziec.

–  Jaką drużyną jest Świt? Na co trzeba uważać, na kogo zwrócić uwagę?

M.P.: Świt może być nieobliczalny, ponieważ doszło tam do wielu zmian personalnych. Radionow odszedł do Łodzi, do Akademii Piłkarskiej ŁKS, Patryk Koziara jest w Legionovii w II lidze, Gurzęda poszedł do Radomiaka Radom, Broniszewski do Zambrowa, więc dużo mocnych punktów tej drużyny odeszło w przerwie letniej. Zespół wzmocniło też kilku zawodników, ogranych na tym poziomie. Jest to drużyna, którą trzeba szanować, tak jak wszystkie inne.

– Dodatkowego smaczku temu meczowi dodaje fakt, że trenerem Świtu jest Przemysław Cecherz, który był przymierzany do roli szkoleniowca Widzewa. Dla Ciebie ma to jakieś znaczenie?

M.P.: Osobiście nic do trenera Cecherza nie mam. Bardzo szanuję jego wiedzę, doświadczenie i osiągnięcia. Żadnych negatywnych emocji pomiędzy nami nie ma. Czy ja mam coś do udowodnienia? Zarówno ja, jak i zespół i wszyscy ludzie związani z Widzewem, będziemy chcieli ten mecz wygrać i tak samo będzie w drużynie Świtu. Najważniejsze jest boisko i to na tym musimy się skupić. To, że ktoś widział trenera Cecherza w roli szkoleniowca Widzewa, to jest jego prawo.

– Kiedy przychodziłeś do Widzewa komentarze były różne, większość negatywnych. Jest satysfakcja, że po udanym sezonie udało się utrzeć nosa większości łódzkich dziennikarzy i niektórym kibicom?

M.P.: Nie podchodzę do tego w taki sposób. Zostałem tutaj zatrudniony przez prezesa Ferdzyna, który uwierzył w wizję, jaką przedstawiłem mu wspólnie jeszcze z Mateuszem Oszustem. Bardzo się cieszę, że udało nam się to zrealizować. Osiągnęliśmy cel, który sobie postawiliśmy. Wspólnymi siłami wywalczyliśmy ten awans i jestem usatysfakcjonowany, że pomimo wielu przeszkód daliśmy radę. Nie chcemy się skupiać na tym co było. Wczoraj to już historia i teraz mamy przed sobą nowe cele.

– Dobry wynik rozbudził apetyty i sam na fecie na gorąco zapowiadałeś, że „derby są nasze” i że będzie II liga. Jak to wygląda po przygotowaniach? Podtrzymujesz te słowa czy jednak trzeba trochę tonować nastroje, bo liga nie będzie łatwa?

M.P.: Chcemy wygrywać w każdym meczu i to jest dla nas najważniejsze. Jeśli będziemy regularnie punktować, to zrealizujemy cel, który postawiliśmy. Mecz derbowy to odległa perspektywa, jednak słowa, które zostały wypowiedziane w kontekście 16 października, trzeba będzie dotrzymać. Nie ma innej opcji!

– Macie jakiś krótkoterminowy plan punktowy? Na przykład na pierwsze trzy kolejki czy na pierwszą rundę?

M.K.: Z tygodnia na tydzień interesuje nas tylko najbliższy mecz i zwycięstwo. Pierwsze pięć spotkań pokaże w jakim miejscu jesteśmy my i inne zespoły. W tym czasie będą także rozgrywane mecze co trzy dni, więc zobaczymy jaki jest potencjał zarówno kadrowy, jak i fizyczny naszych rywali. Jeżeli chodzi o cel długoterminowy, półroczny, to chcemy być w czubie tabeli. To jest przez wszystkich w Widzewie wyraźnie głoszone i my to podtrzymujemy.

– Zaaklimatyzowałeś się już w Łodzi czy przez obóz przygotowawczy nie było na to czasu?

M.K.: Moja praca na razie skupia się na tym, że spotykamy się z trenerem rano w klubie. Później jedziemy na trening i rozjeżdżamy się po swoich domach. Tak naprawdę nie było jeszcze czasu, żeby pozwiedzać Łódź. Czuję się jednak tutaj bardzo dobrze. Ludzie z klubu, zadbali o to, żeby niczego mi nie brakowało od pierwszej chwili.

Rozmawiała Paulina