P. Wolański: „Nie założę się z Radionowem”

15 maja 2017, 14:40 | Autor:

Patryk_Wolańki

W sobotnim meczu z rezerwami Jagiellonii Białystok po raz piąty tej wiosny Patryk Wolański zachował czyste konto. Bramkarz Widzewa miał niewiele pracy, bo rywal głównie się bronił. Dochodziło nawet do tego, że „Wolo” włączał się do dopingu kibiców!

– Nie korciło cię, żeby się położyć i trochę poopalać albo skoczyć na Zegar? (śmiech)

– No tak, byłem w tym meczu jednym z kibiców, a moje ręce służyły mi do klaskania przy dopingu, a nie łapania piłki. Szacunek dla całego zespołu, bo zagraliśmy dobre spotkanie. Było przede wszystkim spokojnie. Szybko strzelone dwie bramki i później wystarczyło kontrolować sytuację. Cieszymy się z odrobienia dwóch punktów i wszyscy myślimy już o środzie.

– Piotrek Okuniewicz mówił na konferencji, że nakręcacie z Marcinem Kozłowskim derbową atmosferę w szatni.

– Każdy musi wiedzieć, że w Łodzi to jest święto. Nie może mieć miejsca taka sytuacja, jak w jesiennym meczu, gdy pierwsza połowa była przespana.

– Ważniejsze będzie dla was zdobycie prymatu w mieście czy pogoń za rywalem w tabeli?

– Wszystko jest ważne. To mecz, który da każdemu kopa. Jak go wygramy, to nikt nas już nie zatrzyma na drodze do awansu. Wiemy też, jak wielkie znaczenie ma to spotkanie dla kibiców. Nikogo nie zadowoli nawet remis. Najprzyjemniej byłoby ich zlać 3:0, ale łatwo się mówi. Derby rządzą się swoimi prawami i na pewno nie będzie łatwo. Możemy nawet strzelić w 94. minucie na 1:0, a i tak każdy będzie nas nosił na rękach.

– Z łatwością ograliście Jagiellonię, która przy al. Unii potrafiła wygrać w tej rundzie.

– Oglądałem tamten mecz, przegrany przez ŁKS 0:1. To było jednak zupełnie inne spotkanie niż nasze. Jagiellonia była wtedy bardziej zdeterminowana i waleczna. Miała też kilku graczy z pierwszej drużyny, a poza tym dłużej utrzymywał się wynik 0:0, co dodawało im wiary. No i nie było tam takiej atmosfery, jak przy Piłsudskiego (śmiech). Jaga teraz szybko dostała bramkę i przestało jej się chcieć.

– W środę twarzą w twarz staniesz z Jewhenem Radionowem. To będzie pojedynek najlepszego bramkarza z najlepszym strzelcem w lidze.

– Zachowuję spokój i pokorę. Teraz sobie gadamy pół żartem – pół serio, ale jak zabrzmi pierwszy gwizdek, to będziemy w 100% skoncentrowani. Moim celem jest wygranie tego meczu. Nie zamierzam z nikim indywidualnie konkurować czy zakładać się. Liczą się trzy punkty, a nie to, czy Radionow strzeli mi bramkę.

– Przed laty Jan Tomaszewski zakładał się z napastnikami Widzewa o butelkę czegoś mocniejszego. Nie zaproponujesz nic Ukraińcowi?

– Nie, nic z tych rzeczy. Wiemy, o co gramy, i to na tym musimy się skupić!

Rozmawiał Ryan