P. Szarpak: „Widzew nie może sobie jeszcze dopisywać kompletu punktów”
25 października 2018, 18:37 | Autor: KamilPiłkarzem, łączącym zespoły Widzewa i GKS, jest z pewnością Piotr Szarpak. Przez lata występował on w Łodzi, gdzie dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski. Później na kilka sezonów przeniósł się jednak do Bełchatowa. Porozmawialiśmy z nim przed sobotnim meczem.
– W sobotę zagrają ze sobą dwa kluby, w których spędził pan większość swojej kariery. Emocje chyba nieco większe niż zwykle?
– Nigdy tego tak nie odczuwałem. Emocje zawsze były w derbach lokalnych, z ŁKS. To też są derby, ale dużo dalsze. To będzie jedynie mecz o podwyższonym stopniu sportowym, bo gra pierwszy zespół z trzecim. Raczej skupiłbym się na tym wątku.
– Choć GKS też znajduje się wysoko w tabeli, faworyt jest raczej tylko jeden.
– W piłce nigdy nie można tak powiedzieć. To jest chyba jedyna taka gra, gdzie zdarzają się rzeczy, które w innych sportach się nie dzieją. W piłce ręcznej, gdy grają dwa zespoły: jeden słaby i drugi mocny, zawsze wygra ten mocny. Tutaj można przez 90 minut przebywać na połowie rywala i nie strzelić gola, co więcej, można go stracić. Widzew jest faworytem, natomiast co do podziału punktów, byłbym daleki, żeby przydzielać ich komplet Widzewowi. Tak myśli też zapewne trener Mroczkowski.
– Spodziewał się pan, że Widzew zdominuje tak tę ligę?
– Spodziewałem się. Kilka transferów jest fajnych i trafionych. Oprócz tego, ta II liga szału nie robi. Poprzedni klub z Łodzi, ŁKS, awansował z roku na rok i Widzew zrobi to samo. Gdyby awans dotyczył tylko jednego zespołu, jakieś obawy bym miał, natomiast przy trzech drużynach ten awans jest pewny na 99,9%.
– Chyba nie będzie nadużyciem powiedzenie, że różnicę robi też trener Mroczkowski.
– Bez wątpienia. Radek jest takim trenerem, który potrafi coś wyciągnąć z poszczególnych zespołów. Zrobił to, gdy poprzednio był w Widzewie i grał młodzieżą, w Rakowie był krótko, ale również coś zbudował, tak samo w Sandecji. Tam mieli cykl takich nieprzegranych meczów i dzięki temu awansowali do Ekstraklasy. Trzeba się z tego cieszyć, że nie musimy szukać gdzieś daleko, bo mamy pod nosem trenera, który mieszka w Łodzi i pojawia się na wszystkich mniejszych meczach. Musimy mu życzyć w sukcesów, nie tylko w II lidze, ale też wyżej. Śmiało można myśleć o dalszej perspektywie, bo Widzew ma mocarne plany na Ekstraklasę.
– W porównaniu do poprzedniego sezonu, kilku piłkarzy, choćby Marcin Kozłowski czy Mateusz Michalski, zrobiło bardzo duży progres.
– Jak się wygrywa kilka meczów z rzędu, to człowiek nabiera pewności siebie. Gdy zespół gra dobrze, to można do niego wkomponować też takiego bardziej surowego chłopca, który będzie przynosił jakieś wymierne efekty. Kozłowski miał szczęście, bo Kamiński złapał kontuzję. Gdyby taka sytuacja się nie przydarzyła, kto wie, czy Marcin do tej pory by nie siedział. Taka rywalizacja przynosi efekty. W pierwszych meczach grał Kamiński, teraz wszedł Kozłowski, który długo czekał na swoją szansę. Bardzo się cieszę, że nie wypuszcza jej z rąk.
– Trenera Smudę zgubiła pewność siebie?
– III liga jest bardzo niewygodna. Grają tam ludzie, którzy grali już na wyższych poziomach rozgrywkowych. Jest mało miejsca, mało czasu. O ile Widzew wygrywał u siebie, o tyle na wyjazdach szło mu bardzo opornie. Nic nie ujmując obecnej drużynie, teraz jest podobnie. U siebie są zwycięstwa, a punkty na wyjeździe zdobywane są po bardzo ciężkich bojach. Świadczą o tym mecze z Radomiakiem, gdzie gospodarze mieli kilka sytuacji, czy z Pogonią Siedlce, która nie wykorzystała rzutu karnego.
– Grał pan przez lata w Widzewie, a później zmienił go na GKS. Co sprawiło, że ten ruch miał miejsce?
– U jednego trenera jest się podstawowym zawodnikiem i jest się całowanym przez niego po czole, a u drugiego jest się gamoniem i zostaje się wyrzuconym. Tak to w życiu bywa, że niekiedy jest się wilkiem, a niekiedy baranem. W tym przypadku zdarzyło się tak, że trzeba było zmienić otoczenie. Pojawił się klub z Bełchatowa i kompletnie nie żałuję tego ruchu. Spędziłem tam bardzo miły okres, szczególnie dlatego, że prezesem był pan Zdzisław Drobniewski, który jak niewielu wyprzedzał myśli, które się mogą zdarzyć w przyszłości. Myślę, że to nie był krok w tył, tylko w przód.
– Po zakończeniu kariery piłkarskiej został pan trenerem. Pracował pan w Widzewie, u boku Rafała Pawlaka. Szansa na samodzielną posadę pojawiła się tuż po reaktywacji Widzewa. Co się stało, że wtedy nie wypaliło?
– Popełniłem olbrzymi błąd i będę go żałował do końca życia. Tak to jest, gdy człowiek chce być lojalny, a potem zostaje potraktowany jak śmieć. Dlatego uważam, że podczas rozmowy z panem Waraneckim mogłem postawić sprawę jak inni: przychodzę. Kto wie, co by się później wydarzyło. Nie mówię, że byłbym wielkim trenerem, niemniej jednak to był mój zdecydowany błąd, że nie zgodziłem się w tych trudnych chwilach zostać szkoleniowcem Widzewa. Człowiek jest lojalny, a ta lojalność nieraz wychodzi na niekorzyść.
– Teraz skupia się pan na pracy z dziećmi. Nie ciągnie do dorosłej piłki?
– Jak pojawi się jakaś propozycja… Nigdy nie byłem jednak wybitnym trenerem i już nie będę, nie ma się co oszukiwać. Jeżeli będę gdzieś pracował, to w III czy IV lidze. Gdy nie dostanie się szansy do pewnego momentu, to później nie ma sensu się w to bawić i czekać na oferty. To jest dość przykre, gdy uważa się za trenera, a przez dwa lata nie ma się zatrudnienia. Ja zdecydowałem, że zajmę się pracą z dziećmi, natomiast nigdy nie mówię nigdy. Jeżeli zdarzy się oferta z jakiegoś pobliskiego klubu, nawet z IV ligi, to ją rozważę. Na pewno nie będę trenerem, który będzie prowadził ligowe drużyny. Co najwyżej jako asystent.
– Na meczu w sobotę pana zobaczymy?
– Myślę, że powinienem się stawić. Przekonamy się, jak to będzie.
Rozmawiał Kamil
Potrzebuje kod na B
Kod na A5:979432271
A ja na C
Lukas ja mam na c
Mam 2 na C
Mariusz podasz jeden: [email protected]
Dzieki z góry
1 mi wystarczy jak cos :)
[email protected]
Poszlo
Sorry, ze może nie na temat, ale…Kocham Widzew i nie mogę doczekać sie już soboty:)!!!! Do zobaczenia na P138! Tomaszów Miastem Widzewa!!!!Pozdrowienia dla wszystkich widzewskich świrów;)
Piotrek nawet nie myśl o zostawieniu Widzewa 2010 :-)
Wielkie dzieki:)
„Przepiekne, czysciutkie, celniutkie uderzenie Piotrusia Szarpaczka i 1:0 prowadzi Widzew”…. tyle w temacie
Jedziemy jutro z synem z Irlandi na mecz! Pierwszy raz na nowym stadionie. Filip 7 lat nie może się już doczekać. Ostatnio na Widzewie byliśmy w 4lidze na SMSie. Czekamy tylko na sobotę, na pewno będzie petarda! Łódzki Widzew Ole!!
Zachodzi obawa, ze jutro poznym wieczorem syn Ci oznajmi, ze nie chce wracac do Irlandii :)
dla kibiców widzewa zawsze będziesz wielki i zawsze bedziesz mile widziany na stadionie, w sobotę jak sie pojawisz mam nadzieje że „zegar ” odpowiednio cię przywita ,pozdrowiamy
Kolego sympatyczny….Wielkich Widzewa wita i pozdrawia caly stadion