P. Sęczkowski: „Nadal chcę pomóc Widzewowi”
7 marca 2015, 11:51 | Autor: RyanPiotr Sęczkowski, Burmistrz Poddębic, wykazał się we wczorajszym, zwariowanym dniu, jedyną pozytywną osobą. W rozmowie z WTM opowiadał, w jak trudnym położeniu został postawiony i o tym, że nadal zamierza pomóc Widzewowi.
– Dobrze się Panu spało pod wpływem tych wszystkich emocji?(śmiech)
– (śmiech) Emocji to może aż tak bardzo dużo nie było. Mnie osobiście bardziej ogarnia smutek, bo zrobiłem wszystko, co się dało, a może nawet więcej, żeby Widzew mógł dzisiaj zagrać mecz z Sandecją. Sporo zaryzykowałem. Niestety, jak Pan widzi, nie udało się.
– Sprawa robiła się o zbyt późne przekazanie do PZPN zgody na organizację imprez masowych. Dlaczego tak długo to trwało?
– Dlatego, że czekałem cały czas na opinię ze strony Policji, odnośnie możliwości organizacji imprez masowych na stadionie w Byczynie. Dostałem pozytywne opinie ze Straży Pożarnej i SANEPID-u, ale ta policyjna wpłynęła do mnie dopiero w środę. Decyzja była negatywna, więc nie mogłem podjąć żadnych dalszych kroków bez jakichkolwiek konsultacji. W czwartek trwały narady z prawnikami i usłyszałem na nich, że wszystko zależy w tym momencie ode mnie.
– Odpowiedzialność była spora.
– Owszem, musiałem sprzeciwić się opinii Policji i wziąć wszystko na swoje barki. Stwierdziłem, że skoro na mecz decyzją Wojewody i tak nie mogą wejść kibice, to cała impreza przebiegnie bez zastrzeżeń i uda się to spotkanie ligowe rozegrać. To przeważyło.
– Kiedy klub wystąpił do Pana z wnioskiem o wydanie zgody na organizację imprez masowych?
– Klub wystąpił o tą zgodę wcześniej, ale tak, jak mówię, opinia przyszła dopiero w środę. Policja powiedziała, że nie wyraża zgody i wszystko spadło na moje barki. Gdyby coś się stało… nawet nie chcę o tym myśleć. Zgodziłem się jednak, bo chciałem i nadal chcę Widzewowi pomóc.
– Kolejny problem dotyczył trybun tymczasowych. Klub zobowiązał się, że przedstawi Panu opinie inspektora budowlanego, że spełniają one wymogi bezpieczeństwa.
– To prawda.
– I dostał Pan taką opinię?
– Nie dostałem. Powiem Panu więcej, gdyby mecz z Sandecją miałby odbyć się z udziałem kibiców, to ja bym tej zgody nie wydał. Ja podejrzewam, że te dostawione trybuny są w porządku, ale dopóki nie ma pisma od inspektora, problem nie zniknie.
– Co dalej z Widzewem w Byczynie?
– Z mojego punktu widzenia sprawa wygląda tak, że klub musi zrobić wszystko, by dogadać się z Policją. To jest klucz do wszystkiego. Wiem, że klub ze służbami współpracuje, mają poprawiać jakieś szczegóły, co do których były zastrzeżenia. Jeśli policjanci wydadzą pozytywną opinię, to ja się wówczas na pewno nie zawaham i ponownie wydam zgodę na organizację imprezy masowej. Jeśli nie, to będziemy mieć duży problem.
– Jestem po godzinnej rozmowie z ludźmi z PZPN, odpowiedzialnymi za kwestie bezpieczeństwa. Dowiedziałem się, że Pan jako Burmistrz może wydać zgodę na organizację meczu np. z Arką Gdynia, ale bez udziału publiczności. W ostateczności, na wypadek, gdyby jednak Policja nie dała się przekonać.
– Nie odpowiem Panu dzisiaj, czy taką ewentualność będę mógł dopuścić. Jeżeli nawet w ostateczności trzeba byłoby grać mecze bez kibiców, co byłoby fatalną sprawą, to ja muszę mieć również opinię Policji co do zabezpieczenia wokół obiektu. Zwykli mieszkańcy muszą mieć zapewniony spokój, na ulicach musi być porządek. A jak wiemy obaj, kibice będą zgłaszali zgromadzenia, dlatego Policja musiałaby zapewnić mnie, że będzie spokojnie.
– Skoro jesteśmy przy tym temacie, pojawiły się zarzuty, że zgłoszenie przez kibiców zgromadzenia na sobotę miało negatywny wpływ na decyzję Policji.
– To nieprawda, nie miało to żadnego wpływu. Problem z tym zgromadzeniem polegał tylko na tym, że ktoś kibicom doradził złą lokalizację na start tej inicjatywy. Akurat w tym miejscu, gdzie znajduje się ten parking, w soboty odbywa się targowisko. Gdyby kibice złożyli wniosek, podając jakąkolwiek inną lokalizację, nie byłoby problemu. Ale tak, jak mówię, obie sprawy nie miały ze sobą absolutnie nic wspólnego.
– Jeśli więc drużynie przyszłoby grać na pustym lub prawie pustym stadionie, to sporą rolę do odegrania mieliby też fani.
– Dokładnie, jeśli zachowanie tych kibiców, którzy nie mogliby wejść na stadion, byłoby bez zarzutu, to na pewno bardzo pomogłoby to sprawie. Oczywiście ja nie przyjmuję z góry, że fani Widzewa dopuściliby się jakichś złych zachowań, nie wyolbrzymiajmy, ale jako Burmistrz muszę dbać o bezpieczeństwo także wokół obiektu.
– W całym tym zamieszaniu dla Poddębic jest też pozytywna strona. Tyle o Pana gminie nie pisano chyba jeszcze nigdy.
– (śmiech) Rzeczywiście, pod tym względem Poddębice sporo zyskały. Zresztą od samego początku moim zamysłem było to, by gmina zyskała medialnie na obecności Widzewa w Byczynie. Liczę, że pomoże to w promocji miasta i okolic. Mamy przecież zabytki, pałac, mamy gorące źródła termalne, mamy wiele atrakcji, które marka Widzewa pomogłaby rozreklamować. To duża korzyść dla nas.
– Dla Pana, jako widzewiaka z krwi i kości, to też duże wydarzenie.
– Oczywiście, jestem kibicem Widzewa z ponad 30-letni stażem, zwiedziłem wiele stadionów w Polsce, kibicując drużynie. Teraz ona przyjechałaby do mojego miasta. Powiem Panu, że dzwonili do mnie nawet ludzie z Grudziądza, Leszna, nawet z Olsztyna z pytaniem, czy pomogę im wejść na mecz z Sandecją. To byli obcy mi ludzie, nawet nie wiem, skąd zdobyli mój numer telefonu. Widzew to jednak potęga.
– Jako Piotr Sęczkowski – kibic, nie jako Burmistrz, jak oceni Pan szanse Widzewa na uratowanie sportowo I ligi?
– Obserwowałem kilka treningów i sparing i powiem Panu, że sportowo uważam, że drużyna wygląda lepiej, niż poprzednio. Doszło kilku ciekawych zawodników, mi osobiście bardzo podobał się Rok Straus. Jestem przekonany, że szanse na utrzymanie są. Jestem kibicem, więc nie mogę myśleć inaczej. Byleby tylko udało się odkręcić to wszystko w PZPN i móc grać. Ja nadal chcę pomóc Widzewowi!
Rozmawiał Ryan