P. Ściebura: „Na takie mecze się czeka”
12 października 2018, 17:52 | Autor: BercikPaweł Ściebura wraz ze Skrą awansował do II ligi, co jest największym sukcesem klubu od wielu lat. W Łodzi spodziewa się trudnego spotkania, ale jego zespół chce zaprezentować się jak najlepiej. Przed jutrzejszym meczem porozmawialiśmy z trenerem częstochowian.
– Zgolił pan brodę, jak zapowiedział po awansie do II ligi?
– Tak, zgoliłem, ale już zdążyła odrosnąć. Jutro w Łodzi wystąpię w pełnym zaroście.
– Podobnie jak Widzew w poprzednim sezonie, wy też walczyliście o awans do ostatniej kolejki.
– Było ciężko. Mocno do ostatniej kolejki naciskała Ślęza, która niespodziewanie włączyła się do walki o awans. Cały czas liczył się Gwarek Tarnowskie Góry, ale wcześniej odpadły za to Stal Brzeg i KS Polkowice. Był to ciężki finisz, mocno wyczerpujący, zwłaszcza pod kątem mentalnym i fizycznym. Udało się obronić trzy punkty zaliczki, jakie mieliśmy po rundzie jesiennej i awansowaliśmy.
– Odczuwacie dużą różnicę między trzecią a drugą ligą?
– Jest duża różnica, pokazują to same wyniki. Mieliśmy bardzo trudny start jak na beniaminka, dostaliśmy sześć spotkań z rzędu na wyjeździe, a łącznie mamy już dziewięć meczów wyjazdowych. Nie były to łatwe wyjazdy, ale przywieźliśmy z nich jakieś punkty. Tak po prawdzie, z tych spotkań tylko dwa przegraliśmy znacznie. Nie mieliśmy wtedy nic do powiedzenia. Na przykład w Radomiu, w ostatniej minucie nie strzeliliśmy karnego, który dawał nam remis. Może wtedy inaczej by to wyglądało, a tak zakopaliśmy się w dołek. Teraz wygląda to zdecydowanie lepiej, ale nasza sytuacja nie jest zadowalająca i nie daje komfortu pracy.
– Od momentu, gdy wasz stadion został zgłoszony do rozgrywek i wróciliście na niego, zaczęło iść wam lepiej.
– W czterech meczach zrobiliśmy siedem punktów u siebie, ale też zaczęliśmy punktować na wyjazdach. Przywieźliśmy cztery punkty z bardzo trudnych terenów. Gryf przegrał z nami pierwszy mecz od roku u siebie, a na Resovii też wiele dobrych ekip pogubiło punkty, choćby Elana.
– Kolejny wyjazd chyba będzie najtrudniejszy, bo przyjeżdżacie na Widzew.
– Na pewno. Myślę, że granie przy 17 tysiącach kibiców w II lidze to jest wydarzenie bez precedensu. To fajna przygoda dla wielu zawodników, mam nadzieję, że w przyszłości będzie im dane jeszcze zagrać na tym stadionie, albo przynajmniej przy takiej publice.
– Jeden z pana piłkarzy już miał epizod w Widzewie – Karol Tomczyk.
– Karol był waszym zawodnikiem. Zagrał na Legii, gdy Widzew przegrał 1:5. Jego trenerem był wtedy Radosław Mroczkowski. Będzie więc okazja spotkać się po latach.
– Jesteście drugą piłkarską siłą w Częstochowie, ale z Rakowem współpracujecie.
– Na razie współpraca jest formalna. Wymiernych profitów nie mamy. Można jednak o nas powiedzieć: druga siła w Częstochowie. Pod względem organizacyjnym i sportowym jesteśmy tuż za Rakowem.
– O co gracie w tym sezonie?
– Celem długoterminowym jest utrzymanie. Natomiast my podchodzimy do tego tak, że w każdym kolejnym meczu staramy się grać najlepiej jak potrafimy. Tak robiliśmy w III lidze i zakończyło się to dla nas sukcesem. Nie patrzyliśmy przed siebie, tylko skupialiśmy się na każdym meczu. Teraz też nic nie zmieniamy. Każde kolejne spotkanie jest najważniejsze i nie patrzymy, czy jest to Elana, czy teraz Widzew. Fajnie natomiast byłoby utrzymać się na dłużej na tym poziomie.
– Trenujecie i gracie na sztucznej nawierzchni, podczas gdy prawie wszystkie drużyny występują na naturalnej.
– Jakiś wpływ ma to na pewno, ale czy decydujący, to nie wiem. W tamtym sezonie był to ewenement, bo nie przegraliśmy wtedy żadnego meczu u siebie. Dopiero Elana znalazła na nas sposób, choć nie musiała. Przegraliśmy pierwszy raz od ponad 500 dni. Jest to wyczyn.
– Jakiego meczu spodziewacie się w sobotę?
– Na pewno trudnego. Będziemy starali się jak najlepiej do niego przygotować. Każdy chce zagrać w tym spotkaniu. Na takie mecze się czeka. Postaramy się zaprezentować z jak najlepszej strony.
Rozmawiał Bercik
Foto: Radio Fon