P. Okuniewicz: „Gra przy takiej publiczności nie jest prosta”
8 marca 2019, 18:07 | Autor: RyanSobotni mecz Widzew – ROW mógłby być szczególnym wydarzeniem dla Piotra Okuniewicza. Mógłby, gdyby nie fakt, że były napastnik łódzkiej drużyny nie będzie miał w ogóle okazji do przysłowiowego „pomylenia szatni”.
– Chciałem zacząć rozmowę od pytania o twoje uczucia przed powrotem do „Serca Łodzi”, ale…
– …ale powrotu na razie nie będzie. Niestety, nie będzie mi dane przyjechać, ponieważ jestem wyłączony z gry. Od dłuższego czasu dochodzę do siebie po kontuzji stawu skokowego. Jestem po trzech zabiegach, obecnie trwa etap rehabilitacji. Myślę, że szansa powrotu na boisko będzie najwcześniej w połowie rundy wiosennej.
– Żałujesz, że nie będziesz mógł przypomnieć się kibicom Widzewa? Pozostanie ci rola kibica.
– Na pewno szkoda, że nie mogę wystąpić w sobotnim spotkaniu. Możliwość pokazania się w meczu przeciwko byłemu klubowi zawsze jest czymś więcej, niż tylko ligowym starciem. Nie wybieram się do Łodzi nawet w roli kibica. Ciężko pracuję, po kilka godzin, żeby dojść do zdrowia i na tym chcę się skupić. Obejrzę mecz w domu, w Internecie.
– Koledzy z drużyny już pytali cię, jak to jest grać przy 18 tysiącach widzów?
– Najlepiej, jak przekonają się na własnej skórze. Dopiero zobaczą, co to jest gra przy takiej publiczności. Na pewno nie jest to proste, ale takie spotkanie czeka ich tylko raz w sezonie, więc powinni z tego czerpać radość. Z czasem oswoją się z atmosferą i będzie dobrze.
– Niektórzy mówią, że przy takiej wrzawie ciężko komunikować się na boisku. Uważasz, że to ma faktycznie jakieś znaczenie, czy to tylko ciekawostka?
– To prawda, że przy takim dopingu przez 90 minut wymiana zdań pomiędzy piłkarzami czy trenera z drużyną jest trudniejsza, ale nie wyolbrzymiałbym tego elementu. Zawodnicy są ze sobą w treningu, grają w meczach ligowych, przez co często rozumieją się bez słów. Działają wypracowane automatyzmy. Dlatego hałas nie będzie pewnie największym problemem.
– Jakiego meczu się spodziewasz?
– Faworytem na pewno jest Widzew, który w tym sezonie jeszcze u siebie nie przegrał, ale ta liga jest dość wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Jestem przekonany, że chłopaki wybiegną na boisko z wolą walki o trzy punkty. Nie mają przecież nic do stracenia.
– W pierwszym spotkaniu obu drużyn nie było widać przepaści.
– No właśnie. To z pewnością podbuduje drużynę przed rewanżem. Co prawda, szczęście uśmiechnęło się do nas wtedy w ostatnich minutach, ale w innych meczach tego farta nam brakowało. Kto wie, może podobnie będzie w Łodzi? Przydałoby się, bo potrzebujemy punktów. Każdy jest na wagę złota.
– Na inaugurację z Elaną zapunktować się nie udało, ale obserwatorzy podkreślali, że nie zagraliście źle. Po prostu torunianie są mocną ekipą.
– Zgadzam się. W rundzie jesiennej Elana nas u siebie dosłownie zmiażdżyła, a teraz takiej przepaści już nie było. Momentami ROW wyglądał dobrze, nawiązywał walkę. Na porażkę złożyło się po trochu brak skuteczności, błąd w defensywie. Tak bywa, ale mimo wszystko można znaleźć sporo pozytywów.
– Jak na wasz zespół wpływa fakt, że zamykacie tabelę?
– Byłem już w takiej sytuacji i oczywiście nie jest to przyjemne. Ciężko patrzeć na całą resztę drużyn z dołu. Pozostaje nam ciężko pracować, walczyć na boisku i odwrócić sytuację. Przed nami jeszcze naprawdę dużo kolejek.
– Pierwsze skojarzenia z Widzewem masz bardziej pozytywne czy jednak przepełnione żalem, że dość wcześnie cię pożegnano?
– Wiadomo, że człowiek żałuję, że tak krótko to trwało, ale jednak pozytywnie wspominam ten czas. Poznałem wielu fajnych ludzi, do dziś mam w Widzewie kolegów. Nie każdy był wobec mnie fair, jak to w życiu, ale mimo wszystko miło oceniam pobyt w Łodzi. Życzę drużynie wszystkiego najlepszego.
– Kibice mogą spać spokojnie, jeśli chodzi o losy awansu?
– Myślę, że najważniejsze będzie zachowanie zimnej głowy i koncentracji. Jeśli widzewiacy będą do każdego spotkania podchodzić z pełnym skupieniem, będzie dobrze, bo sportowo zespół się obroni. Kibice o awans mogą być wtedy spokojni.
Rozmawiał Ryan
Przypomnę to co mówił Smuda. Wszyscy przeciw Widzewowi grają „jakby się krwi napili” Dla większości piłkarzy w tej lidze jak i w poprzednich (IV i III) jest to mecz życia. To tak jakby Widzew grał w pucharach. Drużyny przeciwne idą na całego i tak grają tylko jeden, a najwyżej dwa mecze w sezonie. Pozostałe mecze w lidze grają z dużo mniejszym zaangażowaniem. Przyjazd na stadion Widzewa dla większości z nich jest jedyną taką okazją i stąd grają znacznie bardziej ambitnie niż zazwyczaj.
Dobry napastnik był, tylko że bramek nie strzelał.
Zresztą od jego czasów niewiele się zmieniło.
Piotruś mój ulubieniec trzymaj się!