P. Okachi: „Wiem, ile zawdzięczam Widzewowi”
26 października 2017, 10:37 | Autor: KamilJednym z kilku piłkarzy, którzy wsparli Widzew zaraz po jego odrodzeniu był Princewill Okachi. Nigeryjczyk znacząco przyczynił się do awansu do IV ligi, jednak kontuzje sprawiły, że musiał opuścić łódzki klub. Teraz gra w Stali Niewiadów.
Transfer Okachiego do Widzewa w 2011 roku był wielką niewiadomą. Wcześniej grał on w drugiej lidze maltańskiej, w dodatku na pozycji napastnika. I w takiej też roli przyszedł do Łodzi. Do drużyny wprowadził się świetnie – już w trzecim meczu z Polonią Warszawa strzelił zwycięskiego gola. Szybko okazało się jednak, że jeszcze lepiej radzi sobie w destrukcji. Na pozycję defensywnego pomocnika przesunął go Radosław Mroczkowski i był to strzał w dziesiątkę.
Okachim zainteresowało się wiele klubów Ekstraklasy, jednak Nigeryjczyk przez trzy lata został w Widzewie. Spore znaczenie miał fakt, że ciągnęła się za nim opinia… lenia. Mówiono o jego spóźnionych powrotach z ojczyzny czy przedłużonych wakacjach. Piłkarz wyjaśnia, że wcale nie było tak, jak przedstawiały sprawę media. „To klub nie był w stanie w odpowiednim terminie załatwić formalności związanych z uzyskaniem wizy oraz pozwolenia na pracę dla mnie” – wytłumaczył w rozmowie z portalem „Łączy nas pasja„.
Po spadku z Ekstraklasy piłkarz postanowił opuścić łódzki klub. Przeniósł się do Grecji, jednak przez pół sezonu zagrał tylko w trzech meczach. Gdy Okachi wrócił do Polski, spółka Sylwestra Cacka już nie istniała. Pomógł zatem odradzającemu się Widzewowi, który właśnie zaczynał grać w IV lidze. Przewyższał ten poziom rozgrywkowy o klasę, ale czuł się w obowiązku spłacenia długów wobec zespołu, dzięki któremu wypłynął na szerokie wody. Sporą rolę odegrał też Marcin Ferdzyn. „Chciałem pomóc, a jednocześnie ówczesny prezes dał mi słowo, że będę mógł iść do wyższej ligi w każdym oknie transferowym” – zdradził zawodnik.
Popularny „Prince” awansował z łodzianami do III ligi. Wtedy zaczął jednak grać mniej, głównie z powodu problemów zdrowotnych. Nigeryjczykowi dokuczały kolana i przez większość sezonu musiał wspomagać się zastrzykami przeciwbólowymi. Dopiero mecz z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie w listopadzie przeważył szalę. Okachi uszkodził wtedy łąkotkę i uznano, że nie obejdzie się bez zabiegu. Po nim nie wrócił już do treningów z drużyną.
Formalnie graczem klubu pozostawał do końca sezonu. Później musiał szukać nowego pracodawcy. Miał propozycję z GKS Jastrzębie, jednak problemem był brak obywatelstwa Unii Europejskiej. Ostatecznie trafił do łódzkiej IV ligi, do Stali Niewiadów. Drużyna w wielkim stylu wygrała rozgrywki piotrkowskiej okręgówki i teraz chce iść za ciosem, a Okachi ma w tym pomóc. Gracz z Nigerii nie zrezygnował jednak z marzeń o powrocie do profesjonalnego uprawiania piłki. „Do końca rundy pogram w klubie z czwartej ligi, a w listopadzie mam zaproszenie na testy do dwóch klubów pierwszoligowych” – powiedział o swoich planach na przyszłość.
Pełny tekst autorstwa Bartłomieja Stańdy przeczytać można TUTAJ.