P. Mandrysz: „Znam atmosferę panującą na stadionie Widzewa”

9 października 2020, 12:39 | Autor:

Najbliższy rywal łodzian zaliczył najgorszy start w rozgrywkach pierwszoligowych od początku swojego istnienia. Sandecja Nowy Sącz przegrała wszystkie siedem meczów, a jej sytuacja w tabeli jest fatalna. O przyczynach tego stanu rzeczy oraz o dzisiejszym meczu porozmawialiśmy z trenerem Piotrem Mandryszem.

– Nie zaliczyliście udanego początku sezonu. Jakie są przyczyny tak fatalnej serii?

– Suma nieszczęść, która dotknęła klub w tym półroczu rzadko ma miejsce. To z pewnością wpływa na osiągane przez nas wyniki. Przede wszystkim fakt, że z końcem sezonu odeszło od nas trzynastu piłkarzy. Dodatkowo nastąpiła zmiana trenera, dyrektora sportowego. Drużyna jest budowana z tygodnia na tydzień, żeby nie powiedzieć, że z dnia na dzień. Tych powodów jest jeszcze więcej.

– Z mojej wiedzy wynika, że okres przygotowawczy też nie był taki, jaki powinien?

– To prawda. Czwartego dnia musieliśmy udać się na przymusową kwarantannę z powodu dwóch osób zarażonych wirusem. Musieliśmy przygotowywać się z marszu. Rozegraliśmy tylko jeden mecz kontrolny. Nie było zwyczajnie czasu na zgranie zespołu. W ostatnich dniach okna transferowego dołączyło jeszcze dwóch nowych zawodników. Na domiar złego kiedy wydawało się, że mamy przynajmniej rozwiązane problemy w ataku, to nowy Rafael Victor musiał odbyć dwutygodniową kwarantannę.

– Rywali na początku nie mieliście łatwych.

– Nie ukrywajmy, że mierzyliśmy się z mocnymi zespołami. Wiadomo jakie cele ma Miedź, Termalica czy ŁKS. Broniąca się w poprzednim sezonie przed spadkiem Odra też celuje w górną połowę tabeli, jeżeli nie o miejsce uprawniające do gry w barażach. W kilku meczach powinniśmy zdobyć jakiekolwiek punkty. Z Niecieczą nie wykorzystaliśmy trzech stuprocentowych sytuacji, chociaż to goście byli zespołem lepszym. W spotkaniu z ŁKS Maciek Korzym mógł wyprowadzić zespół na prowadzenie. Nie wiadomo, jak później potoczyły by się losy spotkania.

– Teraz przed wami mecze z teoretycznie słabszymi zespołami, czy to może być mylne założenie?

– W najbliższych kolejkach będziemy mierzyć się z GKS Bełchatów i Resovią. Wydaje mi się, że są to zespoły, które będą naszymi bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Widzew nie zaczął dobrze sezonu, ale jest to drużyna, która mierzy wyżej, a jej miejsce jest w Ekstraklasie.

– Czy celem przed sezonem było utrzymanie zespołu w I lidze?

– Tak. To miał być przejściowy sezon, w którym zespół wywalczy utrzymanie. W planach jest nowy stadion spełniający wymogi Ekstraklasy i do tego czasu zbudowanie drużyny, która będzie w walce o awans. Jak wspomniałem, doszło do rewolucji kadrowych, ale w tym sezonie spada tylko jeden zespół. Zarząd jako cel stawiał zajęcie wysokiego miejsca w Pro Junior System i on na ten moment jest realizowany, bowiem Sandecja jest na podium tego zestawienia. Po piątkowym meczu pozycja w PJS zapewne będzie jeszcze wyższa.

– Co by nie mówić, siedem porażek z rzędu zapewne dla wielu pana podopiecznych to nowa rzecz. Jak sobie radzicie z tym?

– Rozmawiamy z piłkarzami indywidualnie po każdym meczu. Terminarz też nie był naszym sprzymierzeńcem, bo mecze rozgrywaliśmy co trzy dni. Po każdej porażce nastroje nie są dobre, w szatni jest cicho, widać, że chłopaki są podłamane. Niemniej jednak, z każdym dniem treningowym jest troszkę lepiej. Ostatnio byliśmy na spotkaniu integracyjnym, aby wyczyścić głowy i skonsolidować drużynę.

– Motywacji wam nie powinno brakować.

– Wiemy, że drużyna Widzewa też ma swoje problemy. Oczekiwania w stosunku do niej są bardzo wysokie, zwłaszcza te od strony kibiców. Sam tutaj grałem na boiskach ekstraklasowych oraz bywałem w roli szkoleniowca. Znam atmosferę panującą na stadionie Widzewa. Możliwe, że piłkarze nie radzą sobie z tym, ale najważniejsze, że wrócili na szczebel pierwszoligowy. Ta drużyna zasługuję na grę w Ekstraklasie i tam jest jej miejsce. My też musimy zacząć punktować i przerwanie tej niechlubnej serii to jest nasza największa motywacja.

– Zapewne ktoś z pańskiego sztabu oglądał podopiecznych Enkeleida Dobiego w Niepołomicach. Z Nowego Sącza mieliście całkiem blisko.

– Tak, był tam nasz wysłannik. Stadion w Niepołomicach jest specyficzny, a jeśli dorzucimy do tego trudne warunki atmosferyczne, to wynik meczu staje się rzeczą nieprzewidywalną. Jedyna bramka padła po stałym fragmencie gry. Wydaję mi się, że na dośrodkowanie wpływ też miał wiatr, piłka dziwnie się zachowała po tej centrze. Jeśli Puszcza wyjdzie na prowadzenie, to właściwie każdy mecz będzie wyglądał w taki sam sposób.

– Kolejny raz słyszę, że stadion Puszczy jest specyficzny. Co w nim takiego wyjątkowego?

– Jest to kameralny obiekt w małej miejscowości. Jak przyjeżdża większy klub, to może mieć problemy z motywacją, koncentracją. Często bywa, że murawa jest źle przygotowana. Boisko jest węższe, bardzo blisko są trybuny, często piłkarze nie czują się tam komfortowo. Grałem na tym stadionie z kilkoma drużynami i odczucia wszędzie były podobne. Standardowo przed meczem zrasza się trawę, a w Niepołomicach nie ma takowej procedury.

– Wracając do meczu z Widzewem. Na kogo będziecie zwracać największą uwagę?

– Oczywiście analizowaliśmy grę Widzewa. Każdy zawodnik jest przez nas przebadany. Trener Dobi stawia właściwie na tych samych graczy. Największe zagrożenie jest w postaci dwójki napastników: Fundambu i Robaka. Co do tego drugiego, to pojawiają się głosy krytyki, że ma problemy ze skutecznością, ale trzeba pamiętać, że to były król strzelców Ekstraklasy. Wie, jak strzelać bramki. Dodatkowo absorbuje uwagę obrońców, przez co jego koledzy z drużyny mają więcej miejsca. Mnie osobiście bardzo podoba się Patryk Mucha, jest to taki boiskowy pracuś, któremu piłka nie przeszkadza.

Rozmawiał Dawid

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bugsy RTS
4 lat temu

„ … chłopaki są podłamane … ”

Fanatyk
Odpowiedź do  Bugsy RTS
4 lat temu

„CHŁOPACY”. Mów poprawnie.

Czachar
4 lat temu

Po meczu z Widzewiem mogą się przełamać

3
0
Would love your thoughts, please comment.x