P. Klepczarek: „Mecze z Widzewem to coś fajnego”
24 listopada 2018, 10:15 | Autor: RedakcjaPiotr Klepczarek miał już możliwość kilkukrotnie wystąpić przeciwko Widzewowi. Jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Znicza Pruszków zapewnia, że jego zespół jest mocno zmotywowany przed najbliższym meczem. Co jeszcze powiedział kapitan rywali?
– Jest pan najstarszym zawodnikiem w drużynie Znicza i jednocześnie jego kapitanem. Młodzież traktuje pana trochę jak ojca?
– Najstarszy? Chyba tak, nie zastanawiałem się nad tym. Jeżeli chodzi o drugą kwestię, to trzeba zapytać młodych. Jest u nas jednak kilku starszych zawodników. Mamy towarzystwo wymieszane. Jesteśmy zespołem bezkompromisowych jeśli o to chodzi. Funkcjonuje to u nas normalnie, młodzież chce się uczyć od starszych tych najlepszych zachowań.
– Nie ma tak, że młodzież przebiera się w innej szatni niż starsi zawodnicy?
– To już nie te czasy. Ja się przebierałem w osobnej szatni i musiałem czekać kilka miesięcy, aby dostać zaproszenie do szatni seniorów. Taki był rytuał. Czasy się zmieniły, mamy generację Facebooka. Zawodnicy są całkiem inni. Gdyby ktoś im zaproponował coś takiego, to powiedzieliby, że to żart. Teraz młodzi mają lepsze warunki do tego, aby się rozwijać i uczyć. Nie ma tematu, że ktoś przebiera się w szatni obok. U nas też to tak funkcjonuje.
– Rozumiem, że młodzi zawodnicy dobrze dogadują się ze starszą grupą?
– Nie ma żadnego problemu. Funkcjonujemy tutaj normalnie, młodzi znają swoje miejsce w szeregu. Nasza młodzież jest spokojna, chce się uczyć. Nie ma szaleńców. Wiedzą, za co są odpowiedzialni, dobrze się z tego wywiązują. Starsi zawodnicy szanują młodych, kiedy mogą, to pomagają. Wszystko działa na zdrowych zasadach.
– Pańska kariera trwa już dość długo i była dość barwna. Wspomniał pan kiedyś, że przeżył już wszystko w piłce.
– Tak, pamiętam ten wywiad i często go wspominam ze znajomymi. Ale mogłem się ugryźć wtedy w język. Myślałem, że wszystko przeżyłem. Okazało się, że parę dni później upadł klub, który funkcjonował bardzo dobrze przez ponad 20 lat. Mowa o Dolcanie Ząbki. Dosłownie miesiąc po wywiadzie. Pół roku później, gdy byłem w Stomilu Olsztyn, na naszych oczach zmarł drugi trener, Andrzej Biedrzycki. Cały czas mam ciarki, jak o tym mówię. Od tego momentu nie używam określenia, że przeżyłem już wszystko. Wtedy myślałem, że już gorzej być nie może i nic się już nie wydarzy. Przeżywałem różne fuzje klubów, „klub Kokosa” i wiele innych wydarzeń.
– Jest to pańskie drugie podejście do Znicza Pruszków. W poprzednim mierzył się pan jeszcze na starym stadionie w Łodzi. Pamięta pan tamto spotkanie?
– Tak, pamiętam. Przegraliśmy sromotnie. Była wtedy różnica klas, Widzew był poza zasięgiem i odjeżdżał dwa lata pod rząd. Pamiętam też wiosenne spotkanie w Pruszkowie, gdzie wygraliśmy 1:0. Jak widać, wszytko w piłce jest możliwe.
– W sierpniowym spotkaniu Znicz postawił trudne warunki i wywiózł z Łodzi jeden punkt.
– Ciężko ocenić, co teraz będzie. Tamto spotkanie było wiele kolejek temu, sytuacja się zmieniła. Mogę powiedzieć, że damy z siebie 110%, bardzo nam zależy, żeby zdobyć punkty. Gramy u siebie, ostatnie dwa spotkania przegraliśmy i zależy nam na wygranej. Przyjeżdża lider i najlepszy zespół ligi. Jesteśmy mocno zmotywowani.
– Jest większe poruszenie w Pruszkowie w związku z przyjazdem Widzewa?
– Z naszej strony nie da się odczuć, że będzie to jakieś szczególne spotkanie. U nas jest specyficzna atmosfera w klubie i wokół niego. Nikt tutaj nie żyje takimi wydarzeniami. Mieścimy się pod miastem, gdzie jest jeden wielki klub, nasz cieszy się dużo mniejszym zainteresowaniem.
– Grał pan również w ŁKS, więc pojedynek z Widzewem może być szczególny.
– Jeżeli chodzi o teraźniejszość, to nie ma czego porównywać. Wtedy to były derby Łodzi, a zawsze chciałem zagrać w derbach. Jedno z marzeń spełniłem. Były to fantastyczne wydarzenia. Wiele lat minęło od tego czasu, ja z Widzewem grałem w swojej karierze prawdopodobnie kilkanaście razy. Pamiętam nawet swój drugi mecz w Ekstraklasie w barwach Stomilu Olsztyn. Miałem wtedy 17 lat, więc to było już prawie dwie dekady temu! Mecze z Widzewem zawsze dla zawodników i ludzi związanych z klubem to coś fajnego. Dobrze się gra przeciwko takiemu klubowi.
– Aktualnie bierze pan udział w kursie trenerskim. O przyszłość trzeba zadbać?
– Od kilku lat co zimę biorę udział w stażach trenerskich. Byłem w Lechu Poznań, Legii czy Hercie Berlin. Staram się korzystać z możliwości. Chcę się uczyć w tym kierunku. Wrażenia z takich wyjazdów są bardzo cenne i można wiele się nauczyć. Trzeba myśleć o tym, co będzie w przyszłości. Mam teraz plan wyjazdu do Leverkusen, czekam tylko na nasze klubowe możliwości. Jeszcze dwie kolejki przed nami, wszystko od tego zależy. Ale wyjazd mam już zaplanowany. Staż trenerski na pewno odbędę.
Rozmawiał Wojtek