P. Cecherz: „Dla mnie to nie są kibice, tylko mali ludzie”

5 maja 2017, 11:08 | Autor:

Przemysław_Cecherz

Choć drużyna Widzewa wygrała z Huraganem Wołomin, pozostawiła po sobie kiepskie wrażenie. Zdaniem Przemysława Cecherza to efekt m.in. zbyt dużych oczekiwań kibiców, którzy spodziewali się w środę pogromy. Szkoleniowiec tłumaczył niuanse spotkania oraz ostro przejechał się po osobach brutalnie krytykujących zespół w Internecie.

Ogólnie o meczu z Huraganem

Powiem krótko i się nie zdziwicie: to był chyba najsłabszy mecz, a na pewno najsłabsza połowa w tej rundzie. Tyle niedokładności i strat piłki. Tyle słabej gry dawno nie widziałem. Co innego przygotowywaliśmy, a co innego zespół grał. Sam straciłem nad tym kontrolę. Chciałem robić zmiany, ale zastanawiałem się, jakie. Ci zawodnicy, którzy najbardziej zawodzili, mają status młodzieżowca i trzeba było trzymać ich na boisku. Mogło się to zemścić, ale musimy być twardzi. Po przerwie wyszliśmy zdeterminowani i postawiliśmy wszystko na jedną kartkę. Sytuacji do zdobycia bramki znów była ogromna ilość. Ich nie wykorzystanie wprowadza dodatkową nerwowość.

Na szczęście udało nam się wygrać i zainkasować trzy punkty. Na pewno będziemy chcieli szybko zapomnieć o tym meczu, bo przed nami kolejne trudne spotkania. Oby to spotkanie nie zamazało obrazu zespołu, który naprawdę potrafi grać w piłkę. Dziś zbyt wielu graczy nie zagrało na swoim poziomie. Cieszy szarpanie Kamińskiego, który jak nikt pasuje do widzewskiego charakteru – dwie asysty. Zespół wierzył do końca i wyciągnął stan meczu z 0:1.

O mniej udanych meczach z teoretycznie słabszymi rywalami

O dziwo z takimi zespołami gra się nam najciężej. Trudno o płynną, szybką akcję, po której zdobędziemy bramkę. Zawsze postawę zespołu determinuje przebieg meczu i wynik. Jedna niewykorzystana sytuacja, potem druga i wkrada się nerwowość. Każde potknięcie zawodnika czy podjęcie ryzyka i strata piłki są natychmiast negowane. To jest problem dla tych, którzy chcą grać przede wszystkim bezpiecznie. Oni boją się robić rzeczy trudne. To wada, nad którą trzeba pracować graniem jak najczęściej przy takiej publiczności.

O krytyce, jaka spada na drużynę

Wylewa się na nas niezasłużenie fala żółci. Zespół zdobył już w tej rundzie dwadzieścia trzy punkty na dwadzieścia siedem możliwych i nie zasługuje na taką krytykę. Ja wiem, że to jest Widzew i my musimy się do tego przyzwyczaić, ale jest też rywal zza miedzy, o którym pisze się w samych superlatywach. To boli, bo to my ich dogoniliśmy na cztery punkty! Myślę, że z czasem zespół się uodporni i będzie silniejszy. Nie pozwalam im tego czytać, ale wchodzą w domu na telefonie w Internet i to jest poza mną.

O „prawdziwych” kibicach

Dzisiaj jedyni prawdziwi kibice są na stadionie. Przed meczem z Huraganem wszyscy pytali się, jak wysoko zespół wygra. Nagle zrobiło się 0:1, ale nie było „Kurwa mać, Widzew grać”. Cały czas był doping i wiara do samego końca. To jest ten widzewski charakter! Wśród moich zawodników, którzy grali do końca i właśnie wśród tych kibiców. Ci, którzy piszą coś w Internecie i wylewają żółć, to dla mnie nie są kibice. Czekać na czyjeś potknięcie, żeby móc sobie poużywać, to trzeba być małym człowiekiem.

O braku zmiany Gromka

Można było ją zrobić, ale patrzeć trzeba na sprawę z dwóch stron. Mimo wszystko ten Gromek jest w grze. Zmieniać piłkarza w defensywie, w trudnym momencie, nie jest łatwo. To jest młody człowiek i trzeba nad nim pracować, kształtować jego charakter. Zdejmując go z boiska pokazujemy mu, że poniósł porażkę, a my go chcemy podnieść. Dać mu wędkę.