P. Bierżyn: „Przed nami wielki rywal i może być ciężko”
11 maja 2018, 18:47 | Autor: BercikCzłowiek od dziecka związany z klubem Tur Bielsk Podlaski. Przeszedł wszystkie szczeble drużynowe, obecnie jest jej trenerem. Zapowiada walkę o pełną pulę. Co jeszcze powiedział Paweł Bierżyn, trener Tura Bielsk Podlaski?
– Gotowi do niedzielnego spotkania?
– Jak do każdego innego meczu. Oczywiście jest to mecz z dodatkowym smaczkiem. Przyjeżdżają wasi kibice, wiadomo, jaką marką jest Widzew. Ale musimy do tego meczu podejść, jak do każdego innego. Trzy punkty z Widzewem, czy innym zespołem, to są takie same punkty. Ale takie smakują podwójnie, jeśli uda się je zdobyć.
– Środowa wygrana w Pucharze Polski podbudowała zespół?
– Wykonaliśmy swój plan, musieliśmy się skupić przede wszystkim na środzie, a dopiero później na meczu z Widzewem. Mecz z tak renomowanym klubem gdzieś tam siedzi z tyły głowy. Ale trzeba było skupić się na awansie do finału i to był nasz główny cel. Dopiero po środzie zaczęliśmy myśleć o niedzieli.
– Czyli nadal jesteście w grze o finał na Narodowym w 2019 roku? (śmiech)
– Cieszymy się, że jesteśmy w finale. Klub czekał dziesięć lat, by ponownie zagrać w finale okręgowego Pucharu Polski. A wiadomo, jak to w finale – wszystko się może zdarzyć. A przeciwnik jest z tej samej ligi, więc wszystko może się wydarzyć.
– Dość długo jest pan trenerem Tura, jak na polskie realia – ponad cztery lata.
– Jestem chłopakiem z Bielska, wychowałem się tutaj. Przeszedłem wszystkie szczeble piłkarskie, a także trenerskie, począwszy od trampkarzy. Zrobiliśmy w zeszłym roku awans i w tym momencie cieszymy się tą ligą. Przeskok z IV ligi jest bardzo duży, zwłaszcza jeśli chodzi o podlaską IV ligę. Tamte rozgrywki pokazywały, że gra się w nich wesoły futbol i to dawało efekty, a teraz mamy pół-profesjonalizm i poziom sportowy jest nawet o dwie klasy wyższy.
– W zeszłym roku Ruch Wysokie Mazowieckie miał podobne problemy.
– Wszyscy beniaminkowie, prócz Victorii Sulejówek, pokazały, że jest przeskok między IV ligą z danego województwa a rozgrywkami na poziomie trzecioligowym. Wszystko zweryfikowało boisko.
– Walczycie o utrzymanie do samego końca?
– Oczywiście. Przygotowania, budowanie składu latem trwało bardzo szybko. Po przepracowaniu okresu przygotowawczego zimą wygląda to dużo lepiej. Ale sezonu nie gra się jedną rundą, tylko dwiema. Wygląda to tak, jak wygląda. Cały czas walczymy, mamy siedem meczów do rozegrania. Myślę, że jakbyśmy wygrali pięć meczów to da to utrzymane. Ale przed nami wielki rywal w niedzielę i może być ciężko.
– Kto według pana opinii awansuje do II ligi?
– Na dzisiaj wygląda to tak, że Widzew i Lechia będą toczyć bój o awans. Z perspektywy całej ligi, waszych kibiców, miasta i infrastruktury, najlepiej by było, abyście to wy awansowali. Taki klub, jak Widzew, musi jak najszybciej wskoczyć poziom wyżej.
– Jakie wspomnienia z meczu w Łodzi?
– Było to fajne przeżycie i fajne zawody. Ja jako trener i większość zawodników nie uczestniczyliśmy do tej pory w takim spotkaniu, przy takiej widowni. Wspominam fajnie, choć wynik nie był zadowalający. Nie mieliśmy jesienią nic do powiedzenia. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie to wyglądało inaczej.
Rozmawiał Bercik
Do tego doprowadził trener i beznadziejna gra chłopaków że ogórki że mają zamiar urwać nam punkty zamiast modlić się o najniższy wymiar kary
A co ma powiedzieć?
Postaw się na jego miejscu.
Co to za trenener, który mówi przed meczem „Proszę o najniższy wymiar kary”.