Ostatni dzień okienka nie przyniósł transferu

Bardzo emocjonująco zapowiadał się dla kibiców Widzewa ostatni dzień okienka transferowego w Polsce. Władze łódzkiego klubu do ostatnich chwil pracowały nad wzmocnieniem kadry, ale z planów tych finalnie nic nie wyszło. 

Najgłośniej było oczywiście na temat Sławomira Peszki, który pojawił się na trybunach „Serca Łodzi” podczas niedzielnego spotkania z Olimpią Elbląg. Kilka godzin po jego zakończeniu „Przegląd Sportowy” poinformował, że były reprezentant Polski jest bliski przenosin do Widzewa. Tak się jednak nie stało. Zdaniem dziennikarza Piotra Wołosika, rozbieżności dotyczyły głównie długości kontraktu.

Masz rację, ale Peszko oczekiwał 1,5 roku kontraktu, a Widzew proponował pół roku. I zdechło.

— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) March 2, 2020

Przy al. Piłsudskiego mógł też pojawić się Kamil Antonik, o czym usłyszeliśmy we wczorajszej audycji „Trybuna Prasowa” na antenie Radia Widzew. Włodarze łodzian bardzo chcieli sprowadzić utalentowanego skrzydłowego, mającego być nie tylko wzmocnieniem na rundę wiosenną, ale przede wszystkim zabezpieczeniem na przyszłość. W tym przypadku opór stawiała Arka Gdynia, z którą 21-latek związany jest jeszcze półtorarocznym kontraktem.

Okienko transferowe się zamknęło, lecz wciąż można podpisywać kontrakty z wolnymi zawodnikami. W zeszłym roku Widzew skorzystał z takiej okazji, sprowadzając Kohei Kato. Trudno jednak przypuszczać, czy teraz też tak się stanie. Na razie należy zakładać, że w rundzie wiosennej Marcin Kaczmarek będzie musiał sobie radzić przy pomocy tylko trzech nowych graczy: Henrika Ojamy, Roberta Prochownika i Huberta Wołąkiewicza. Czwarty – Krystian Nowak – jest kontuzjowany.