Oceny widzewiaków po meczu ze Stalą
4 września 2019, 11:10 | Autor: RyanNa taki mecz łódzka publiczność musiała czekać bardzo długo. Zawodnicy Widzewa udowodnili, że mieszanka umiejętności piłkarskich, jakie posiadają, z zaangażowaniem w zwycięstwo potrafi przynieść piorunujący efekt. Średnia ocen po spotkaniu ze Stalą Rzeszów jest najwyższa od otwarcia nowego stadionu!
Wojciech Pawłowski:
Na swą szansę w Widzewie czekał przez sześć kolejek, ale na możliwość gry w meczu ligowym o wiele, wiele dłużej. Trudno o lepszy przykład wykorzystania okazji, bo Pawłowski bronił w spotkaniu ze Stalą jak natchniony. Owszem, można przyczepić się do niego za straconą bramkę, bo został złapany na wykroku, ale jego pozytywne interwencje przy co najmniej trzech celnych strzałach gości przesłoniły cały obraz. Jeżeli golkiper utrzyma taką formę, Patryk Wolański będzie miał poważne kłopoty.
Ocena: 7,5
Łukasz Kosakiewicz (piłkarz meczu):
Sprowadzony z Korony Kielce zawodnik coraz bardziej się rozkręca. Już po nieudanym meczu ze Skrą Częstochowa, w wykonaniu całego Widzewa, wytypowaliśmy go jako najlepszego w zespole, a teraz Kosakiewicz wskoczył na jeszcze wyższy poziom. Choć w zawody wszedł dość kiepsko, potem było fenomenalnie. „Kosa” zaliczył ładne i precyzyjne górne podanie przy golu na 1:1 i sprytnym rozegraniem rzutu wolnego dał szanse na strzelenie drugiej bramki. Dwie asysty i bardzo pewna gra w obronie (od 15. minuty) sprawiły, że to właśnie on najbardziej nam się podobał!
Ocena: 8
Sebastian Zieleniecki:
Posadził na ławce Sebastiana Rudola już w drugim meczu z rzędu. Nie ma jednak szczęścia – w Częstochowie zaliczył klops tuż przed golem dla Skry, a teraz wmieszał się w trafienie Stali. Ciężko jednak jednoznacznie stwierdzić, że Zieleniecki zawalił w tym momencie, choć piłka przeleciała między jego nogami, utrudniając interwencję Pawłowskiemu. Poza tym wyglądał solidnie.
Ocena: 6,5
Daniel Tanżyna:
W Częstochowie położył mecz po całości, teraz było o wiele lepiej. Nie dość, że Tanżyna dobrze spisywał się we własnym polu karnym, to jeszcze sprawił psikusa pod bramką rzeszowian. Po faulu na nim został podyktowany rzut karny, dzięki czemu widzewiacy podwyższyli prowadzenie na 3:1 i uspokoili grę. Oby tak dalej!
Ocena: 7
Marcel Pięczek:
W końcu zaliczył występ, w którym nie popełnił ani jednego poważnego błędu. Mało tego, Pięczkowi zdarzało się również skutecznie asekurować kolegów i naprawiać ich wpadki. Tradycyjnie już w tym sezonie, młody obrońca niezbyt często włączał się do akcji ofensywnych. Skupiał się na pilnowaniu tyłów, co wychodziło mu bardzo w porządku.
Ocena: 6,5
Daniel Mąka:
Jeden z kandydatów do piłkarza meczu. Od początku solidnie pracował, pomagając w akcjach ofensywnych. W pierwszej połowie był efektowny i efektywny. To jego fenomenalne podanie prostopadłe do Kosakiewicza rozpoczęło akcję bramkową na 1:1. Po przerwie Mąka dorzucił do asyst drugiego stopnia gola na 2:1, sprytnie wykorzystując podanie „Kosy”. Dostałby jeszcze wyższą notę i być może tytuł MVP, gdyby nie zachowanie przy nieuznanym golu (mógł nie wbiegać w okolice piłki) i bardzo teatralna próba wymuszenia rzutu karnego.
Ocena: 7,5
Bartłomiej Poczobut:
Cichy bohater sobotniego pojedynku. Grał po swojemu: twardo, nieustępliwie, a przy tym skutecznie. Odbierał piłki rywalom, wygrywał z nimi pojedynki główkowe, nawet starał się rozpoczynać kontrataki zagraniami do napastników lub na skrzydła. To był bez wątpienia najlepszy występ Poczobuta, odkąd trafił do Widzewa!
Ocena: 8
Mateusz Możdżeń:
Nie będąc do końca w formie zaprezentował bardzo wysoki poziom. Praktycznie nie istniało dla niego pojęcie „strata piłki”. Jak wyliczyliśmy, przez cały występ Możdżeń zanotował 97% celności podań (więcej w osobnym artykule „Piłkarz pod lupą WTM”)! Pokazał cały wachlarz swoich umiejętności, bo oprócz krótkich zagrań, potrafił też bardzo dokładnie podać piłkę na kilkadziesiąt metrów, głównie do Konrada Gutowskiego. Wytrzymał 75 minut. Gdy będzie gotowy na 100%, nikt nie wygryzie go ze składu.
Ocena: 7,5
Konrad Gutowski:
Powoli wraca stary, dobry „Gutek”. Skrzydłowy rozkręca się z każdym meczem i w sobotę wskoczył na kolejne piętro. Od początku nie bał się brać gry na siebie, wejść w drybling. Nawet gdy mu nie wychodziło, nie podcinało mu to skrzydeł. W drugiej połowie Gutowski fantastycznie opanował długie podanie Możdżenia, ograł dwóch rywali i strzelił gola. Szkoda, że sędziowie go nie uznali, bo pomocnik zasłużył na takie przełamanie.
Ocena: 7
Rafał Wolsztyński:
Strzelił bardzo ważną bramkę, bo dającą wyrównanie, ale całokształt jego gry nie był zbyt oszałamiający. Wolsztyński znów miał momenty przestojów i niedokładności, a jaskrawym przykładem niemocy było zachowanie z końcówki, gdy wmieszał się w solową akcję Marcina Robaka, być może przeszkadzając mu w zdobyciu gola. Tak czy inaczej, był to najlepszy występ „Wolsztyna” w bieżących rozgrywkach, więc może to być dobry prognostyk.
Ocena: 6,5
Marcin Robak:
Zaliczył swoje piąte trafienie w tym sezonie, a trzecie z rzutu karnego. Przez cały mecz nie był postacią grającą w sposób oszałamiający (zmarnowana „setka”), ale niezwykle ważną dla zespołu. Robak jest prawdziwym liderem Widzewa. Nie tylko strzela bramki, ale często schodzi do rozegrania wyciągając obronę, pomaga we własnym polu karnym, podpowiada kolegom, zdarzało mu się nawet ustawiać Tanżynę i Zielenieckiego w odpowiedniej strefie przy rzutach rożnych dla Stali! No i oprócz tych wszystkich zalet jest piłkarzem, dla którego chce się przychodzić na stadion. Czegoś takiego w Łodzi nie było od lat!
Ocena: 7,5
Rezerwowi
Łukasz Zejdler:
Zmienił Możdżenia, więc poprzeczkę zawieszoną miał bardzo wysoko. Miał tylko piętnaście minut, by zapisać się w pamięci kibiców, więc nie ma co się dziwić, że mu się to nie udało. Dość anonimowe wejście Zejdlera.
Ocena: 6
Łukasz Turzyniecki:
Zastąpił zmęczonego Mąkę, by wesprzeć Kosakiewicza na prawej flance. Zagrał za krótko, by go oceniać, ale podobało nam się jedno podłączenie środkiem boiska do ataku.
Ocena: brak
Christopher Mandiangu:
Jego występ będzie zapamiętany głównie przez zmarnowaną 100% okazję do strzelenia gola. Mandiangu zagrał zbyt egoistycznie, bo w polu karnym było dwóch lepiej ustawionych kolegów. Jego szczęście, że nie będzie oceniany.
Ocena: brak
Kornel Kordas:
W doliczonym czasie gry doczekał się debiutu. Kordas chyba tylko raz dotknął piłki, ale przynajmniej poczuł na własnej skórze atmosferę „Serca Łodzi” z perspektywy boiska.
Ocena: brak
Tak jak w Grudziądzu prawie rok temu wszystko się zje… tak mam nadzieję że od tego meczu wszyscy będziemy powtarzać że wszystko się zaczęło..
Przy bramce dla Skry, to właśnie Pięczek zgubił krycie i wsadził całą formację defensywną na minę.
To nie pierwszy raz.. Ze Stala tez to Marcel stracil pilke, pozniej wrocil do obrony po czym zatrzymal sie gubiac krycie, pozniej Zielony cofnal sie dwa kroki a na koncu przepuscil pilke miedzy nogami. W Elblagu tez od niego sie zaczelo. Z Gornikiem Leczna tez. W Wejherowie tez po rozpoczeciu drugiej polowy pobiegl do przodu i pozniej nie bylo go w obronie. Wydaje sie zagubiony. Nie potrafi znalesc balansu miedzy obrona a wlaczaniem sie do akcji ofensywnych. To widac tez kiedy podaje na alibi do najblizszego zamiast wejsc pod pole karne. Man nadzieje ze bacznie obserwuje poczynania Kosakiewicza bo jest… Czytaj więcej »
Mam nadzieję że teraz trener pójdzie zasadą że zwycięskiego składu się nie zmienia.
dobrze Wojciech Pawłowski mam nadzieje że na dłużej postanie jedynką
Tym razem mniej więcej się zgadzam
Pawłowski: „Now Wolanski you sit on the bench. What time? We will tell!”
Bogdan, jeszcze trochę popracuj nad tym angielskim… Sporo nawet… ;-)
Polecam youtube,”Pawłowski wywiad Udinese”
Pzdr
Ktoś tu czegoś nie zrozumiał kontekstu:) Nie martw się, może kiedyś zrozumiesz.
W koncu wykarzystal okazejszyn
Trzeba chwalić po takim meczu. Ja wreszcie zobaczyłem na boisku drużynę.
Dla mnie Kosa również zawodnikiem meczu. Rozkręcał się z meczu na mecz. Bardo dobry transfer. Generalnie b. Dobrze oglądało się Widzew w sobotę. Oby za ciosem!
Najważniejsze, że wygraliśmy zdecydowanie i z najlepszym dotychczas zespołem. Stal grała naprawdę dobrą piłkę i mogło być różnie, ale nie daliśmy im szansy rozwinąć skrzydeł.
Wygrała DRUŻYNA. Również Trenerzy, rezerwowi i Dyrektor Akademii.
Jeden za Wszystkich! Wszyscy za Jednego!
Przy bramce nie ma odrobiny winy Pawłowskiego.Piłka po strzale zawodnika Stali przeszła między nogami Zielenieckiego i Pawłowski nie był w stanie szybko zareagować,bo asekurował odpowiednią część bramki.