Oceny widzewiaków po meczu z Wigrami
10 maja 2015, 11:28 | Autor: RyanMecz z Wigrami Suwałki miał być pierwszym z serii spotkań „o wszystko”. Widzewiacy niestety wyłożyli się już na tej przeszkodzie, remisując z beniaminkiem szanse łodzian na utrzymanie w I ligi zmalały do matematycznego minimum. Poniżej oceny za sobotni pojedynek.
Maciej Krakowiak:
Kolejny bardzo udany występ Krakowiaka, który swoimi odważnymi wyjściami z bramki ratował kolegów przed utratą gola. Wczoraj zaliczył mnóstwo pojedynków z Kamilem Adamkiem, naliczyliśmy co najmniej pięć. Dwa zakończyły się golami dla Wigier, dwa razy bramkarz obronił w sytuacji sam na sam, a raz źle interweniował wślizgiem poza polem karnym, ale napastnik gości nie potrafił wcelować do pustej bramki. Występ „Krakusa” należy ocenić pozytywnie – gdyby nie on, mogło by nie być nawet punktu.
Ocena: 7
Konrad Wrzesiński:
Częściej grał jak ofensywny skrzydłowy, niż obrońca i wychodziło mu to całkiem nieźle. Dobrze trzymał linię spalonego i przyczajony szybko startował do piłek rzucanych na prawe skrzydło. Jedną z nich zamienił na asystę przy golu Liridona Osmanaja. Sam też mógł trafić do siatki, czym rozstrzygnąłby mecz na korzyść łodzian. Niestety będąc sam na sam z Hieronimem Zochem posłał piłkę prosto w niego, zamiast gdzieś przy słupku. Pod koniec meczu niepotrzebnie przestawiony do środka, gdzie kompletnie sobie nie radził, nie mogąc wykorzystać swojego potencjału szybkościowego.
Ocena: 6
Arkadiusz Kasperkiewicz:
Solidny występ Kasperkiewicza, który ustrzegł się poważniejszych błędów. Raz tylko źle ustawił się do krycia w polu karnym, ale na szczęście Adamek nie sięgnął piłki głową. W wyprowadzaniu piłki był nieco wystraszony, zapewne nie chcąc popełnić jakiegoś poważnego błędu. Dlatego też w konstruowaniu akcji Arka raczej nie było, chyba że za takie przyjąć bezpieczne podania do najbliższego kolegi.
Ocena: 6
Krystian Nowak:
Niczym szczególnym nie zachwycił, ale też żadnych poważniejszych błędów nie popełnił. Wygrywał swoje pojedynki 1 na 1 dość pewnie, starał się też przyspieszać grę długimi podaniami na skrzydła. Przy obu straconych bramkach nie ponosi żadnej winy. W drugiej połowie Nowak w trochę niepotrzebny sposób sfaulował rywala i obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Dzięki temu nie będzie mógł zagrać za tydzień przeciwko Bytovii Bytów.
Ocena: 6
Tomasz Lisowski:
Jak zawsze aktywny na lewej stronie. Dobrze schodził do boku, odrywając się od krycia Kuby Bartkowskiego, ale partnerzy z zespołu nie dostrzegali jego dobrego ustawienia. W końcu zniecierpliwiony zszedł do środka, wypatrzył Veljko Batrovica i zaliczył asystę przy golu na 2:2. W drugiej połowie zbyt mało aktywny, brakowało dobrych dośrodkowań spod linii bocznej. Zaliczyłby kolejny dobry występ, gdyby nie udział przy straconej bramce na 0:1. To Lisowski zbyt pasywnie atakował Bartkowskiego, podającego swobodnie na 5 metr.
Ocena: 6
Tsubasa Nishi:
Bardzo słaby występ Nishiego, który w pierwszej połowie był rozkojarzony, bojaźliwy i zbyt mało kreatywny. Kulminacją jego sobotniej indolencji było zagranie z 37 minuty, gdy nie atakowany podał piłkę wprost pod nogi najlepszego na boisku Adamka. Napastnikowi zostało jedynie wpaść w pole karne, położyć Krakowiaka i strzelić do „pustaka”. W drugiej połowie Japończyk był już dokładniejszy i pewniej utrzymywał piłkę. Nic konstruktywnego do akcji Widzewa jednak nie wniósł, więc może zapomnieć o choćby średniej nocie.
Ocena: 4
Piotr Mroziński:
Generalnie udany mecz wracającego do składu po kartkowej przerwie Mrozińskiego, który dobrze trzymał środek pola. Wygrywał główki, odbierał piłki, a gdy rozgrywał, nie robił głupich podań pod nogi przeciwników. Był też aktywny w ofensywie, ale jego dwa strzały z trudnej pozycji powędrowały daleko obok bramki. Niestety miał swój negatywny wpływ na utratę otwierającego wynik gola. To w jego strefę podawał Bartkowski, a „Mrozu” dał się ubiec Adamkowi. Gdyby nie to zdarzenie, pomocnik dostałby od nas siódemkę.
Ocena: 6
Edgar Bernhardt:
Wczoraj oglądaliśmy Bernhardta, jakiego znamy – walczącego i zasuwającego po całym boisku, ale jednocześnie mało kreatywnego, niewiele dającego drużynie pod względem czysto piłkarskim. Sobotni mecz był więc dla Rosjanina (bo za takiego się uważa) średnio udany. Gdy mógł uderzać, szukał do końca kolegów. Gdy już uderzył zrobił to źle. Pomocnikowi brakowało po prostu jakości.
Ocena: 5
Rok Straus:
„Ulubieniec” WTM znów się „popisał”. Straus był najsłabszym aktorem sobotniego widowiska, czasami zastanawialiśmy się, czy czasem nie jest dwunastym zawodnikiem Wigier. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że po trzech podaniach Słoweńca pod nogi gości, ci mieli trzy strzeleckie okazje? Może po prostu pomocnik jest już myślami gdzie indziej. Chce odbębnić sezon do końca i uciec do innego klubu. Dziękujemy za takich piłkarzy. Chcemy oglądać graczy pokroju Maksa Rozwandowicza, Marcina Kozłowskiego czy Damiana Warchoła, aniżeli mających los Widzewa głęboko w nosie psuedo gwiazdorów z zagranicy!
Ocena: 2
Veljko Batrovic (piłkarz meczu):
Batrovic znajduje się ostatnie w dobrej formie. Już w poprzednich meczach blisko był otrzymania od nas tytułu najlepszego piłkarza, wczoraj na niego w pełni zasłużył. Czarnogórzec był najaktywniejszym z widzewiaków, jeśli chodzi o ofensywę. Rozgrywał piłkę z kolegami nie tracąc jej, rywale chcący ją odebrać musieli robić to na granicy faulu. W momencie próby „Batro” też nie zawiódł, po dobrym podaniu od Lisowskiego strzelił obok Zocha wyrównując stan meczu. Gdyby Kwiek i Wrzesiński byli skuteczniejsi, do bramki dołożyłby ze dwie asysty. Pod koniec spotkania nie miał już sił i został zmieniony.
Ocena: 8
Liridon Osmanaj:
Słabe zawody Osmanaja, który irytował nas ciągłym cofaniem się po piłkę nawet w okolice własnego pola karnego. Nie wiemy, po co to robił. Wiemy jednak, że gdy już pomógł w obronie, to nie było go z przodu, gdy widzewiacy konstruowali akcję zaczepną. Kto wie, może te ciągłe bieganie doprowadziło do jakiegoś przeciążenia mięśniowego, bo Słoweniec nie dograł do końca nawet pierwszej połowy. Tuż przed przerwą zszedł z boiska z grymasem bólu. Napastnika rozlicza się jednak z bramek, jak mawia stare porzekadło. Dlatego celna główka Osmanaja, dająca gospodarzom gola na 1:1, ratuje jego ocenę.
Ocena: 6
Zmiany
David Kwiek:
Wszedł pod koniec pierwszej odsłony, zmieniając kontuzjowanego Osmanaja. Mógł zostać autorem zwycięskiego gola, jak w meczu z Chojniczanką, ale tym razem będąc z piłką niemal w identycznym miejscu, co wtedy, przegrał starcie 1 na 1 z bramkarzem. Próbował się potem rehabilitować, walczył, pokazywał do podań. W 86 minucie jego starania mogły się opłacić. Kwiek soczyście przymierzył z dobrych 25 metrów, ale Zoch w ostatniej chwili wybił piłkę z okienka, zabierając widzewiakowi tytuł bohatera spotkania i pewnie trafienia sezonu.
Ocena: 5
Kosuke Kimura:
Zaprezentował się podobnie, jak w Płocku. Jego wejście nie wniosło nic wielkiego, ale Kimura przynajmniej potrafił utrzymać się przy piłce, ze spokojem wymieniał podania. Widać, że ma umiejętności, tylko gdzieś są one tłumione.
Ocena: 5
Mariusz Rybicki:
Zagrał za krótko, by wystawiać mu jakąkolwiek notę. Dla Rybickiego to ratunek, bo przez kilkanaście minut, jakie spędził na boisku, nie wyróżnił się kompletnie niczym. Wszedł, by pociągnąć zespół, a tymczasem w ostatnich minutach, to Wigry częściej gościły na naszej połowie, niż na odwrót.
Ocena: brak oceny
Trener
Wojciech Stawowy:
Bardzo trudne zadanie, przed jakim Wojciech Stawowy stanął przed rundą wiosenną, przerosło go. Co prawda jesteśmy przekonani, że gdyby przejął Widzew zaraz po Włodzimierzu Tylaku, utrzymałby go, ale sam też w pewnym stopniu przyczynił się do prawie przesądzonego już spadku. Jego nadmierne zaufanie do takich zawodników, jak Zgarda czy Straus musi powodować niezrozumienie, bo każdy kibic widzi, że należy trzymać ich z dala od boiska. Sam sposób na wygrywanie spotkań również mocno irytuje, bo takie granie uprawiać można na południu Europy, mając do dyspozycji murawy równe jak stół i piłkarzy umiejących nogami „wiązać krawaty”. Stawowy uparł się jednak, że jego styl w końcu wypali. Częściowo wypalił w Krakowie, nie wypalił w Gdyni, nie wypalił w Legnicy i nie wypalił w Łodzi. Może to już czas, by zrobić trenerski remanent i pozmieniać kilka elementów w swojej taktyce? Na korepetycje zawsze można udać się do Janusza Kudyby czy Grzegorza Nicińskiego, którzy z Miedzią i Arką radzą sobie całkiem nieźle, bez tysięcy podań wszerz boiska i do tyłu.
Ocena: 4