Oceny widzewiaków po meczu z Resovią

13 maja 2021, 11:56 | Autor:

Podopieczni Marcina Broniszewskiego rozegrali kolejny słaby mecz, po którym ich szanse na zajęcie miejsca w pierwszej szóstce zmalały właściwie do minimum. Widzewiacy nie byli w stanie przeciwstawić się rywalom, a Resovia dość łatwo dopisała sobie komplet punktów. Jakie oceny wystawiliśmy za to widowisko?

Jakub Wrąbel:
Nawet jak tracił trzy bramki w meczu, to nie było do niego pretensji, bowiem rywal nie pozostawiał mu szans na skuteczne interwencje. W Rzeszowie popełnił jeden błąd, ale patrząc na całe spotkanie zdołał go odpracować z nawiązką. Trzymał swój zespół na powierzchni przez dłuższy czas. Rzeszowianie mogli w drugiej połowie kilka razy zakończyć przedwcześnie emocje, lecz na ich drodze stawał wypożyczony z Wisły Płock 24-latek. Za pierwszym razem obronił rzut karny, który wbrew pozorom był dobrze wykonany, bowiem uderzenie Jakuba Wróbla leciało blisko lewego słupka. Napastnik chwilę później wyszedł oko w oko z golkiperem Widzewa, jednak ponownie musiał uznać jego wyższość.
Ocena: 6

Łukasz Kosakiewicz:
Boczni obrońcy zaczynają być zmorą łódzkiego klubu. Co mecz przytrafiają się im błędy, które wywierają wpływ na końcowy rezultat. Śmiało można rzec, że wszystko, co złe, zaczęło się w niedzielę od Kosakiewicza. Najpierw stracił piłkę, czym pozwolił rywalom zbliżyć się pod pole karne, a następnie przekroczył przepisy. Rzut wolny Maksymiliana Hebla dał gospodarzom prowadzenie, którego już do samego końca nie oddali. Czym dalej w mecz, to było tylko gorzej. Na przełomie kilku minut Kosakiewicz stracił czterokrotnie futbolówkę i przy bardziej klasowym rywalu wynik mógłby być o wiele gorszy. W grze ofensywnej też nie było kolorowo, jego liczne dośrodkowania nie znajdywały adresatów, a jedyny strzał minął światło bramki.
Ocena: 3

Krystian Nowak:
Trudno jest ocenić obu stoperów, bowiem żaden z ich błędów nie spowodował utraty bramki. W dodatku mieli kilka dobrych interwencji i kilka takich, w których szczęście im dopisywało. Gospodarze słyną z dobrej gry w powietrzu, a pomimo to defensorzy Widzewa wygrywali większość tych pojedynków. Urodzony w Ełku piłkarz największą pomyłkę popełnił w pierwszej połowie, gdy nie upilnował Karola Twardowskiego. Na jego szczęście, rzeszowianin o przysłowiowy „włos” minął się z futbolówką.
Ocena: 4,5

Daniel Tanżyna:
Z formacji defensywnej to właśnie Daniel Tanżyna zagrał najlepiej, jednak i on nie był w stanie zapobiec utracie dwóch bramek. Większość górnych piłek padała jego łupem, nieważne, w czyjej szesnastce się znajdował. Miał dwie doskonałe szanse na strzelenie gola, ale za pierwszym razem paradą wykazał się Karol Dybowski, zaś w drugim przypadku niemiłosiernie chybił. Ile to już trafień powinien mieć ten defensor…
Ocena: 5

Patryk Stępiński:
W pierwszej połowie nie miał za dużo pracy, gdyż gospodarze atakowali wyłącznie drugą stroną boiska. Prawdopodobnie nie wynikało to z przypadku, a umyślnie dobranej taktyki. W drugich czterdziestu pięciu minutach kilka razy musiał interweniować i zaczęły pojawiać u niego pomyłki. Największa z nich poskutkowała odgwizdaniem rzutu karnego, którego wcale nie musiało być, gdyby Stępiński szybciej zareagował. Tak się jednak nie stało, a spóźniony defensor wpadł na swojego rywala i sędzia wskazał na „wapno”. Wykonywał większość stałych fragmentów gry, robił to lepiej niż jego vis a vis, ale bramki się z tego nie wzięły.
Ocena: 4

Dominik Kun:
Początek miał obiecujący, kilka razy odebrał futbolówkę i celnie podał. Niestety, na tym lista pozytywów się kończy, a lista minusów jest o wiele dłuższa. Notorycznie przegrywał pojedynki jeden na jednego, jego dośrodkowania z bocznych sektorów boiska były bardzo niedokładne, a podania do najbliższego kolegi z zespołu były zwyczajnie nie w tempo, uniemożliwiające szybkie rozgrywanie akcji.
Ocena: 3

Bartłomiej Poczobut:
W Rzeszowie oglądaliśmy najgorszy występ tego pomocnika od początku rundy rewanżowej. Często tracił futbolówkę, a potem ratował się faulem. Po jednym z takich przewinień obejrzał żółty kartonik, przez co nie zobaczymy go w starciu z liderem rozgrywek. Rzadko włączał się do akcji zaczepnych, a przez większość spotkania przebywał w okolicach dwójki stoperów.
Ocena: 4

Caique:
Nie dał nic w ofensywie i nie zaszkodził w defensywie. Bardzo nijaki występ, a na pewno nie tego oczekuje się od piłkarzy Widzewa. Dobre zagranie przeplatał złym i tak przez większość meczu. Na pochwałę zasługuje jedynie jego odpowiedzialność, bowiem gdy tracił futbolówkę, to od razu doskakiwał do rywala, starając się naprawić swój błąd.
Ocena: 4,5

Patryk Mucha:
To on wiódł prym w widzewskim środku pola. Ciągle był pod grą i starał się napędzać akcje zaczepne. Nie zapominał o swoich obowiązkach defensywnych, często bronił nawet w bocznych sektorach boiska. Niestety, jego dobra postawa nie przekuła się na efekty bramkowe. Zaangażowania odmówić mu nie można, ale często był w nim osamotniony.
Ocena: 5

Michael Ameyaw:
Z jego gry nic nie wynikało. Większość pojedynków jeden na jeden przegrywał, a jako jego zwycięstwa możemy uznać te, po których sędzia używał gwizdka. W oczy rzuca się nieskuteczność, bowiem kolejny raz miał dobrą sytuację do zdobycia bramki i ponownie jej nie wykorzystał. Oczywiście chodzi o strzał z 27. minuty, kiedy to przypadkowo futbolówka trafiła pod nogi Ameyawa, ale młody skrzydłowy nie przymierzył zbyt dobrze, więc Karol Dybowski nie musiał nawet interweniować.
Ocena: 4

Paweł Tomczyk:
Gdyby ocenić go za pierwszą połowę, to nota byłaby wysoka. Był aktywny, radził sobie z obrońcami i uderzał na bramkę. Przy odrobinie szczęścia mógł mieć na swoim koncie dwa trafienia, ale jak nie bramkarz, to poprzeczka stawała na jego drodze. Niemniej jednak, to on dwukrotnie wypracował sobie sytuacje, więc za to należą mu się pochwały. Z kolei w drugiej odsłonie meczu były napastnik Lecha Poznań zwyczajnie zniknął z radarów. Rzadko obserwowaliśmy go z piłką przy nodze, a jeszcze rzadziej w polu karnym gospodarzy.
Ocena: 5

REZERWOWI

Marcin Robak:
Przez długi czas nic z jego gry nie wynikało, ale dokładnych podań w kierunku Robaka było jak na lekarstwo. Samemu też niewiele mógł zrobić, chociaż w końcówce meczu postraszył podopiecznych Radosława Mroczkowskiego. Jego próba pressingu się powiodła, odzyskał futbolówkę w polu karnym, ale przy strzale nie zdołał jej nadać odpowiedniej rotacji, więc ta nie wpadła do siatki. Koledzy z drużyny nie pośpieszyli mu z pomocą, dlatego też zmuszony był strzelać z tak ostrego kąta.
Ocena: 5

Kacper Gach:
Dziwnym trafem to po jego wejściu rywale zaczęli atakować prawą stroną boiska. Często gubił krycie, co stwarzało szanse gospodarzom na podwyższenie prowadzenia. Jego koledzy z drużyny przez długi czas naprawiali te pomyłki, ale w doliczonym czasie gry już ta sztuka im się nie udała, chociaż przy bramce Przemysława Zdybowicza błąd popełniła chyba cała formacja obronna. Najdziwniejsze jest jednak to, że trenerzy się zmieniają, a Kacper Gach wciąż gra i wciąż odpowiada za nadprodukcję kortyzolu u kibiców.
Ocena: 3,5

Piotr Samiec-Talar:
Miał cztery kontakt z piłką. Dwukrotnie ją stracił, raz był faulowany, a raz wywalczył rzut z autu. Dalsza analiza jego występu jest chyba zbędna.
Ocena: brak

Karol Czubak:
Nie jest typem napastnika, który w pojedynkę minie kilku rywali i zdobędzie bramkę. Niestety, większość to wie, ale nie jego koledzy z drużyny. Nie dostał żadnego dokładnego podania.
Ocena: brak

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa 6)
1 – najgorszy mecz w życiu
2 – poniżej wszelkiej krytyki
3 – fatalnie
4 – bardzo źle
5 – źle
6 – przeciętnie
7 – dobrze
8 – bardzo dobrze
9 – blisko perfekcji
10 – mecz życia

Metodologia oceniania:
Każdy zawodnik zaczyna mecz z wyjściową oceną 6. Po udanym zagraniu otrzymuje pół punktu, a jeśli jest to kluczowe dla przebiegu meczu (np. gol, asysta, ważne podanie lub istotna interwencja obronna), cały punkt. Analogicznie punkty są odejmowane po nieudanym zagraniu. Na koniec spotkania punkty są zliczane, tworząc finalną ocenę. Pod uwagę bierzemy tylko graczy, którzy spędzili minimum piętnaście minut regulaminowego czasu gry.

Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Asss
3 lat temu

Wrąbel 6 …… i przestałem czytać

Djas
Odpowiedź do  Asss
3 lat temu

A ile? Obrona puściła mu przy rzucie wolnym napastników, którzy powinni przeciąć dośrodkowanie. I na to poszedł Wrąbel. Rzeszowianie na nieszczęście byli nieudolni, ale Wrąbel odrobinę za późno to zauważył i wpadło – nie był już w stanie dobrze zareagować. A potem do końca był jedynym, który zasłużył na słowa uznania.

Stardust
Odpowiedź do  Asss
3 lat temu

6 to znaczy tylko tyle, że zagrał przeciętnie. Moim zdaniem, gdyby nie obroniony rzut karny, powinien dostać 3. W pierwszej połowie wydawało się, że nie mieliśmy żadnego zawodnika w bramce. Pamiętam też jak w poprzednim meczu Kudrjavcevs minął się z piłką przy dośrodkowaniu dokładnie tak samo jak teraz Wrąbel. Wtedy Kudrjavcevs został opluty i zmieszany z błotem, ale jak św. Jakub popełnił identyczny błąd, to nikt o tym nawet nie wspomina. Dziwne. Myślę, że oceniając grę Wrąbla trzeba zdjąć różowe okulary. W całym meczu miał praktycznie dwie dobre interwencje: karny i jeden strzał z boku pola karnego obroniony jajami

Jaco
3 lat temu

Kosa nie zawodny jak zawsze..jestem kibicem od 96 r wstyd mi za was za to ze robicie pośmiewisko z Widzewa..jeszcze ten trener..Miejmy nadzieję na lepszy sezon…
Tylko Widzew

Marian
3 lat temu

Kosakiewicz parodia piłkarza.
Taki nie za dobry.
I te stałe fragmenty gry, normalnie finezja.
Ja to myślę że powinien nawet za Wrąbla piłkę z 5 wybijać.
Oceny jak na wynik meczu chyba troszkę przesadzone, może to na zachętę dla parodystów ufających piłkarzy…

Monika
3 lat temu

Jakub Wrabel ustawia negatywnie błędem bramkowym mecz itaka nota. Prosimy bez pupilków. Bo krzywdzicie innych. Obiektywizm!!!

Maciej Samuel
Odpowiedź do  Monika
3 lat temu

itaka to biuro podróży

Emil
3 lat temu

Tak jak ktos juz tu ocenial jeden za wszystkich wszyscy za jednego i po 2 dla kazdego

Mr@1910
3 lat temu

Stara piłkarska prawda mówi, że drużynę buduje się od tyłu. U nas ten tył jest dramatyczny. Praktycznie co mecz obrońcy popełniają katastrofalne błędy. Środkowi obrońcy są bardzo wolni, a w polu karnym przeciwnika jakoś nie mogą wyregulować celownika. Boczni, to jest jakaś katastrofa oczywiście poza młodym Bechtem, który nie dostaje szansy co trudno zrozumieć. W zasadzie jestem zdania, że ani Kosakiewicz ani Gach ani nawet Stępiński, to nie jest materiał do budowy drużyny na awans. Obecnie wystawianie ich do meczu przypomina zabawę odbezpieczonym granatem. Do tego trzeba dodać, że tacy ludzie jak Stępiński czy Kosakiewicz dramatycznie wykonują rzuty wolne. Jeden… Czytaj więcej »

9
0
Would love your thoughts, please comment.x