Oceny widzewiaków po meczu z Puszczą
8 października 2020, 08:20 | Autor: RedakcjaNiedzielne spotkanie z Puszczą Niepołomice było kolejnym, w piłkarze Widzewa musieli przełknąć gorzką pigułkę przegranej. Zawiodła ich jednak nie sama gra, a przede wszystkim fatalna skuteczność. Dlatego, po obejrzeniu meczu na spokojnie, postanowiliśmy nie obniżać zbyt mocno not, bo czerwono-biało-czerwoni zwyczajnie na to nie zasłużyli. Co otrzymali poszczególni gracze łodzian?
Miłosz Mleczko:
Nie wiadomo, jak ocenić poczynania bramkarza Widzewa, bowiem broni wszystko, co jest do wybronienia. Bolączką golkipera łodzian na pewno jest minimalizm. Cały czas nie wykazał się niczym szczególnym. W niedzielnym meczu raziła jego niedokładność we wprowadzaniu piłki, choć możliwe, że wynikała ona z porywistego wiatru, który hulał na stadionie w Niepołomicach. Przy straconej bramce nie zawinił, ale czy mógł zrobić więcej? Zapewne znalazłoby się kilku fachowców, którzy poradziliby sobie z tym strzałem.
Ocena: 5,5
Łukasz Kosakiewicz:
Niezbyt udany występ Kosakiewicza, chociaż nie można powiedzieć, że nie było gorszych. W obronie nie popełnił właściwie żadnego rażącego, indywidualnego błędu, ale przytrafiły mu się drobne pomyłki. Zawsze wpływ na ocenę ma jego ochocze włączanie się w akcje ofensywne. W niedzielę był właściwie niewidoczny w tym aspekcie, oczywiście poza licznymi centrami w pole karne ze stałych fragmentów gry. W mediach społecznościowych można wyczytać, że jego dośrodkowania są złe. Naszym zdaniem taka opinia mija się jednak z prawdą. Większość centr trafia w pole karne, szwankuje za to ich wykończenie. Bite przez Kosakiewicza piłki są na odpowiedniej wysokości, zagrywane z odpowiednią siłą. Często też odnajdują adresatów i to oni je marnotrawią, a wina spada na urodzonego w Szczecinie zawodnika.
Ocena: 5
Daniel Tanżyna:
Wiele razy przy niekorzystnym wyniku widzimy, jak stoper drużyny zostaje z przodu. Tylko dlaczego robi to właśnie Tanżyna? Trzeba przyznać, że w polu karnym rywali odnajduje się znakomicie, ale sam poziom wykończenia jest delikatnie mówiąc mizerny. W niedzielę też kilka razy wyskoczył najwyżej, ale za każdym razem piłka po jego strzale lądowała za bramką. Kolejnym mankamentem tego stopera jest wyprowadzanie piłki. Większość podań kieruje do kolegi obok, a jak zdecyduje się na coś więcej, to futbolówka szybko ląduje pod nogami przeciwników. W obronie popełnił wraz z kolegami jeden błąd, który niestety był brzemienny w skutkach. Na plus po raz kolejny jego bezpardonowa gra, ale musi popracować nad koncentracją. Zwłaszcza podczas stałych fragmentów gry.
Ocena: 5
Michał Grudniewski:
Tak jak wspomnieliśmy – cała drużyna popełniła błąd w kryciu, ale to właśnie były zawodnik Radomiaka Radom był najbliżej strzelca bramki. Powinien chociaż raz spojrzeć za siebie, zanim piłka została wstrzelona w nasze pole karne. Z uwagi na ten fakt, ocenę stopera zaniżyliśmy o jeden punkt, a nie tak jak w przypadku pozostałych piłkarzy – o połowę. Cały czas ma problemy z obliczeniem toru lotu piłki, bowiem w niedzielę po raz kolejny dostał kilka futbolówek za przysłowiowy „kołnierz”.
Ocena: 4,5
Filip Becht:
Gospodarze za wszelką cenę próbowali atakować tą stroną boiska, po której poruszał się Filip Becht. Bardzo aktywny po stronie Puszczy był Jakub Bartosz, ale defensor Widzewa radził sobie z nim nieźle. Dodatkowo błysnął kilkoma fajnymi podaniami, które stwarzały sytuacje do dokładnego dogrania piłki w pole karne. Na jego nieszczęście, tego dnia całkowicie bezproduktywny był Dominik Kun.
Ocena: 5,5
Mateusz Michalski (piłkarz meczu):
Bez wątpienia najlepszy piłkarz w czerwonej koszulce, który w niedzielne popołudnie biegał po murawie w Niepołomicach. Niestety, w kluczowych momentach podejmował błędne decyzje lub zwyczajnie brakowało mu szczęścia. Gdyby tylko wykorzystał stuprocentową sytuację na początku zawodów… to prawdopodobnie czerwono-biało-czerwoni z Małopolski wracaliby w zgoła innych nastrojach, a tak zanotowali czwartą porażkę w tym sezonie. Poniekąd rozgrzeszamy Michalskiego, bo gdyby nie jego indywidualne popisy, to kibice z Łodzi mogliby nie uświadczyć żadnej składnej akcji w wykonaniu ich ukochanego klubu.
Ocena: 6,5
Mateusz Możdżeń:
Pierwszy mecz od dawna, w którym Możdżeń wyglądał lepiej od swojego partnera ze środka boiska. Oczywiście nie porywał swoją grą, ale miał kilka ciekawych zagrań. Kilkukrotnie spróbował otwierającego podania i nawet część z nich była dokładnych. Jego strzał z pierwszej piłki, który skontrował Marcin Robak, mógł zakończyć się w najlepszy możliwy sposób, czyli zdobyciem pięknej bramki. Na minus były bardzo długie fragmenty gry, w których znikał, jakby założył czapkę niewidkę.
Ocena: 5,5
Patryk Mucha:
W pierwszej połowie bardzo mocno przypominał siedzącego na ławce rezerwowych Bartłomieja Poczobuta. Każda próba odbioru piłki kończyła się faulem, co było dziwne, bo pomocnik zdążył już nas przyzwyczaić, że potrafi czysto odzyskiwać piłki i wie jak odpowiednio się ustawić. Wraz z upływem czasu uspokoił swoją grę, ale w ofensywie właściwie nie istniał. Trudno przypomnieć sobie jakąkolwiek próbę zagrania do przodu czy oddania strzału. Po trzech udanych spotkaniach w jego wykonaniu przyszedł nagły spadek formy, oby tylko trwający jeden mecz.
Ocena: 5
Dominik Kun:
Z każdym występem było widać delikatny progres w działaniach byłego gracza Sandecji Nowy Sącz. Niestety ten trend w niedzielę się zakończył, a skrzydłowy właściwie przeszedł obok meczu. Na początku jeszcze próbował wyrwać się z objęć marazmu i bezsilności, ale robił to dość nieudolnie. Trduno coś napisać o jego występie, bo przez dłuższy czas wyglądało, jakby łodzianie grali w dziesiątkę. To on zmarnował rewelacyjną kontrę, w której czerwono-biało-czerwoni wychodzili czterech na dwóch.
Ocena: 4,5
Merveille Fundambu:
Bardzo ładnie obsłużył podaniem Mateusza Michalskiego, po którym skrzydłowy wyszedł oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Potem dostosował się do poziomu jego kolegów z pomocy i wolał pozostawać w ukryciu. Widać, że zawodnicy z Niepołomic odrobili pracę domową, dzięki czemu bardzo sprawnie odcinali Kongijczyka od gry. Chyba najsłabszy jak do tej pory mecz tego kreatywnego piłkarza w widzewskiej koszulce. Oby tylko licznik nijakich występów zatrzymał się na tym jednym, bo zaczyna doskwierać brak zmienników, którzy mogliby wnieść to „coś” na boisko.
Ocena: 5,5
Marcin Robak:
Już od dawna wiedzieliśmy, że kapitanowi Widzewa brakuje szybkości i często podejmuje złe decyzje – schodzi na skrzydła, przez co nie ma komu wykańczać akcji łodzian. W Niepołomicach do swojego niechlubnego plecaka dołożył jeszcze jeden kamyczek – brak skuteczności. Trzeba oddać królowi co królewskie i powiedzieć, że znakomicie przepchnął obrońcę rywala, dzięki czemu znalazł się w wyśmienitej sytuacji, ale potem… Potem zamiast zapytać się bramkarza gospodarzy, w który róg chce piłkę, to poszedł w rozwiązanie siłowe i huknął w poprzeczkę. Wykazał się jeszcze dobrym instynktem, bo dostawił głowę do strzału z dystansu Możdżenia, ale z perspektywy czasu mogła to być błędna decyzja. Czego by jednak nie mówić, był to jeden z lepszych meczów napastnika w tym sezonie. Dlaczego? Nareszcie zagroził bramce rywali, doczekaliśmy się też jakichkolwiek strzałów z jego strony. Miejmy nadzieję, że skuteczność wróci już w piątek.
Ocena: 6
REZERWOWI
Michael Ameyaw:
Imponował szybkością, ale ona nie wystarczyła na rozerwanie obrony „Żubrów”. Czasami za dużo myśli i za bardzo chce wywalczyć jak najlepszą pozycję do dośrodkowania. Piłka nie przeszkadza mu przy nodze, ale czas najwyższy przekuć atuty na efekty boiskowe, bo takowych jak nie było, tak nie ma.
Ocena: 5
Patryk Stępiński:
Zastąpił na lewej obronie Filipa Bechta. Próbował trochę rozruszać martwe, lewe skrzydło Widzewa, ale nie szło mu to najlepiej. Pracy w obronie właściwie nie miał, bo gospodarze nawet nie udawali, że im zależy na zdobyciu drugiej bramki.
Ocena: 5,5
Daniel Mąka:
Za krótko przebywał na boisku, żeby wystawić ocenę temu uniwersalnemu piłkarzowi. W niedzielę na boisko wyszedł zmobilizowany i kipiący energią. Pozwoliło to na niezły występ, chyba najlepszy w tym sezonie. Dużo walczył i próbował pchnąć kolegów do zdobycia upragnionej bramki. Znalazł się raz w dobrej sytuacji, ale jego uderzenie nie należało do najlepszych. To na pewno była dużo lepsza zmiana niż w starciu z Zagłębiem Sosnowiec.
Ocena: brak
Bartłomiej Poczobut:
Zmiana, która na pierwszy rzut oka była prawdziwą enigmą. Po co wprowadzać defensywnego pomocnika, gdy trzeba odwracać losy spotkania? Powód był banalny – wyręczenie Daniela Tanżyny z obowiązków defensywnych, żeby ten mógł spróbować swoich sił z przodu. Nie udało się.
Ocena: brak
Skala ocen: 1-10 (wyjściowa 6)
1 – najgorszy mecz w życiu
2 – poniżej wszelkiej krytyki
3 – fatalnie
4 – bardzo źle
5 – źle
6 – przeciętnie
7 – dobrze
8 – bardzo dobrze
9 – blisko perfekcji
10 – mecz życia
Metodologia oceniania:
Każdy zawodnik zaczyna mecz z wyjściową oceną 6. Po udanym zagraniu otrzymuje pół punktu, a jeśli jest to kluczowe dla przebiegu meczu (np. gol, asysta, ważne podanie lub istotna interwencja obronna), cały punkt. Analogicznie punkty są odejmowane po nieudanym zagraniu. Na koniec spotkania punkty są zliczane, tworząc finalną ocenę. Pod uwagę bierzemy tylko graczy, którzy spędzili minimum piętnaście minut regulaminowego czasu gry.
Oceny powinny oscylować w granicach 2-3. Inna sprawa, że brak umiejętnosci i ambicji u tych skórokopów nie daje większego wyboru.
Michalski piłkarzem meczu ¯\\\_(ツ)\_/¯ nie mam pytań xD …
Oczywiście, że tak, jedyny wyróżniający się piłkarz stwarzający jakieś zagrożenie. W ramach tej dziwnej skali zgadzam się tym razem z ocenami.
Akurat on zagrał przyzwoicie.
Ja to nie rozumiem za co Robak dostał 6 o.O
a reszta za co piątki dostała? po przegarnej 5/10, strach pomyslec co bedzie jak wygraja :)
Poza Michalskim to brak klasyfikacji dla reszty kopaczy.
Druzyna na piątkę. Tylko punktów brak.