Oceny widzewiaków po meczu z Omegą
11 kwietnia 2016, 11:37 | Autor: RyanWidzewiacy w sobotę przedłużyli zwycięską serię do czterech spotkań. Taka passa zdarzyła im się już po raz drugi w tym sezonie. Wcześniej cztery wygrane z rzędu zaliczyli jesienią. Wygrana z Omegą nie przyszła im jednak łatwo, a po walce. Ma to swoje odwzorowanie w notach zawodników.
Michał Sokołowicz:
W dwóch pierwszych meczach był w zasadzie bezrobotny. W dwóch ostatnich musiał się już trochę wysilić. Gol stracony w 4. minucie nie poszedł na jego konto – nie miał szans przy strzale z siódmego metra. Dobrze zachował się przy uderzeniu Piotra Janeczka. W drugiej połowie wyłapał kilka groźnych dośrodkowań, a w końcówce bardzo dobrze spisał się po dośrodkowaniu na pierwszy słupek. Sokołowiczowi, jak każdemu dobremu bramkarzowi, pomogło też szczęście. Gdyby nie poprzeczka, w Łodzi byłby tylko remis.
Ocena: 7
Kamil Bartos:
Niestety widać, że Bartos jeszcze nie najlepiej czuje się na pozycji bocznego obrońcy. Ciągnie go do przodu, gdzie radzi sobie o wiele lepiej, niż w destrukcji. Widać to było przy straconej bramce, bo to właśnie po jego poślizgnięciu się jeden z gości mógł dośrodkować piłkę w pole karne. Widzewiak ratował swoją oceną sercem, które zawsze wkłada w grę. Gdyby każdy był tak oddany drużynie jak on, na łodzian nie byłoby mocnych w tej lidze.
Ocena: 6
Michał Czaplarski:
Trzyma formę i jest filarem linii obrony Widzewa. W sobotę nie dane było mu strzelić gola, ale widać, że ciągnęło go w kierunku bramki Omegi. Kilka razy zapuścił się pod pole karne gości, ale bez efektu. Do tego sporo podpowiadał kolegom i zagrzewał ich do walki. Zdarzył mu się jednak błąd, po którym omal nie straciliśmy gola. Zabrakło mu koncentracji przy niecelnym podaniu do Princewilla Okachiego. Opaska kapitana, którą chwilowo przejął po Adrianie Budce, pomogła Czaplarskiemu urosnąć do roli prawdziwego lidera drużyny. Jak i na boisku, tak i w szatni.
Ocena: 6
Damian Dudała:
Nadal nie może wrócić do dyspozycji, którą imponował nam jesienią. Niby nie popełnia rażących błędów i trzyma poziom, ale zawsze coś wkradnie się w jego postawę. Tym razem możemy przyczepić się nieco za zachowanie Dudały przy straconym golu. To on zbyt lekko wybijał dośrodkowaną z boku piłkę, która potem trafiła jeszcze do Krzysztofa Kowalskiego. Inna sprawa, że zabrakło wówczas asekuracji i koncentracji. Później stoper grał bez zarzutu.
Ocena: 6
Bartłomiej Gromek:
Bezwzględnie najlepszy mecz Gromka w tej rundzie. I to nie tylko dzięki strzeleniu zwycięskiej bramki. W końcu pokazał drzemiący w nim potencjał i był praktycznie nie do przejścia w swoim sektorze boiska. Często włączał się do akcji ofensywnych, ale musi jeszcze popracować nad jakością dośrodkowań. Większość lądowała w rękach bramkarza. Strzelił gola dającego trzy punkty i był jedną z najjaśniejszych postaci w zespole. Oby tak dalej!
Ocena: 7
Kamil Bartosiewicz:
Dużo pracował na lewej stronie, zamęczając rywali swoją szybkością i umiejętnością dryblingu. W jego akcjach brakował nam jednak kropki nad i. Praktycznie tylko raz zagroził bramce Omegi, gdy pod koniec pierwszej połowy urwał się obrońcy, zszedł do środka i huknął w krótki róg lewą nogą. W drugiej połowie Bartosiewicz został zmieniony. Był już trochę zmęczony, a do tego doskwierały mu drobne problemy z kolanem.
Ocena: 6
Przemysław Rodak:
Na początku rundy potwierdzał swoją postawą, że może być liderem zespołu. Ostatnio jego forma jednak nieco przygasła. W sobotę naszym zdaniem zagrał dużo poniżej swoich możliwości. Tracił piłki, nie wnosił spokoju, co było jedno główną domeną. Jedyne, czym się pozytywnie wyróżniał, to duża liczba wygranych pojedynków główkowych, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Po grze Rodaka obiecujemy sobie jednak dużo, dużo więcej.
Ocena: 5
Princewill Okachi:
Drugi z defensywnych pomocników pokazał, jakiej gry oczekuje się od piłkarza na tej pozycji. Niesamowicie ruchliwy i zadziorny, znów dawał się we znaki rywalom i notował masę odbiorów. Zazwyczaj z przechwyconą piłką nie umiał zrobić pożytku. Z Omegą poszło mu pod tym względem lepiej. Zaliczył asystę przy golu na 1:1 oraz asystę drugiego stopnia przy zwycięskim trafieniu. Zapewne Okachi otrzymałby wyższą notę i być może nawet miano MVP spotkania, gdyby nie fatalnie ustawiony celownik. Po każdym jego strzale piłka wędrowała na wysokość drugiego piętra.
Ocena: 7
Patryk Strus (piłkarz meczu):
Już w poprzednich meczach dawał sygnały, że łapie wysoką formę. Brakowało mu tylko jednego – szczęścia pod bramką rywali. W sobotę przez całe 90 minut był bardzo aktywny i szalał po swojej lewej stronie. W pierwszej połowie był często faulowany, na co sędzia przymykał oko. Po zmianie stron Strus był już dla piłkarzy Omegi za szybki. Golem na 1:1 dał sygnał drużynie, że nie wszystko stracone. Oby utrzymał taką dyspozycję jak najdłużej!
Ocena: 8
Mariusz Zawodziński:
Znów utwierdził nas w przekonaniu, że jest reżyserem gry Widzewa przez duże R. Brał na siebie ciężar rozgrywania akcji. Nie panikował, gdy czas uciekał, a na zegarze wciąż widniał niekorzystny rezultat. Kolejny raz łapał dużo fauli na przeciwnikach, którzy inaczej nie potrafią go zatrzymać. Po dwójkowej akcji z Okachim popisał się znakomitym podaniem do Gromka, po którym łodzianie cieszyli się z prowadzenia. Pod koniec meczu Zawodziński został zmieniony, bo od początku grał z problemami żołądkowymi. Gdyby nie zmarnowana w pierwszej połowie sytuacja sam na sam, byłby oceniony dużo wyżej.
Ocena: 7
Michał Bondara:
Po tym, jak wywalczył miejsce w pierwszym składzie, bardzo stara się udowodnić Marcinowi Płusce, że ten się nie pomylił. W poprzednim spotkaniu Bondara strzelił gola i liczyliśmy, że pójdzie za ciosem. Niestety, nie udało mu się trafić po raz drugi tej wiosny, ale tak naprawdę nie miał zbyt wielu okazji. Za każdym razem, gdy próbował strzelać, brakowało mu szczęścia lub lepszej kontroli nad „tańczącą” w polu karnym Omegi piłką.
Ocena: 6
Zmiany
Robert Kowalczyk:
Żal patrzeć, jak męczy się na boisku. Inaczej jego gry nazwać się nie da. Widać, że nie jest jeszcze w odpowiedniej formie i podejmuje złe decyzje. Już tydzień wcześniej Kowalczyk przekonał się, że bramka rywali jest dla niego jak zaczarowana. Teraz też klątwy zdjąć się nie udało. Mimo, że wychowanek Widzewa miał dwie strzeleckie okazje.
Ocena: 5
Tomas Pochyba:
Dostał szansę debiutu i pojawił się na boisku na kilka minut. Miał za zadanie przytrzymać piłkę na połowie rywala i nawet nieźle mu to wychodziło. Na zaprezentowanie pełni swoich umiejętności Pochyba nie miał jednak wystarczająco dużo czasu.
Ocena: brak
Daniel Bończak:
Wszedł na samą końcówkę, by swoim wzrostem pomóc w walce o górne piłki. Bończak ledwie kilka razy miał okazję dotknąć piłki. Oceniać go nie sposób.
Ocena: brak