Oceny widzewiaków po meczu z Olimpią

Piłkarze Widzewa w sposób karygodny pożegnali się z łódzką publicznością. W ostatnim meczu sezonu 2018/2019 na własnym stadionie przegrali z Olimpią Grudziądz i jest bardzo prawdopodobne, że kolejny rok spędzą w tej samej lidze. Pora ocenić „bohaterów” tego starcia.

Patryk Wolański:
To jeden z nielicznych zawodników, do których po środowym meczu nie można mieć większych pretensji. Pierwszego gola wpuścił w sytuacji sam na sam, a drugiego po strzale z rzutu karnego. Trudno oczekiwać od Wolańskiego więcej w tych dwóch przypadkach, choć oczywiście noty mu to nie podnosi. W pozostałych fragmentach meczu spisywał się bez zarzutu.
Ocena: 6

Łukasz Turzyniecki:
Po najlepszym występie w barwach Widzewa w meczu z Ruchem Chorzów, zaliczył największą katastrofę. Znów był bezproduktywny w ofensywie, a do tego zawalił w sytuacji, po której Olimpia wyszła na prowadzenie. Turzyniecki miał mnóstwo czasu, by naprawić swój błąd, ale nieporadnie gonił przeciwnika do momentu, aż ten z dziecinną łatwością strzelił gola.
Ocena: 4

Daniel Tanżyna:
Początek meczu miał kiepski, ale z czasem się poprawił. Dobrze się ustawiał i wygrywał pojedynki z zawodnikami Olimpii. Nie brał także bezpośredniego udziału przy obu straconych bramkach. Można więc powiedzieć, że Tanżyna nie zawiódł i zagrał powyżej poziomu całej drużyny Widzewa.
Ocena: 6,5

Sebastian Zieleniecki:
Przez całą rundę wystrzegał się większych błędów i prezentował co najmniej solidnie. W ostatnim występie w Łodzi w tym sezonie zagrał jednak źle. Nie wychodziły mu długie przerzuty piłki, dopuszczał się prostych fauli, a za jeden z nich obejrzał żółtą kartkę. Największe przewinienie Zielenieckiego to oczywiście sprokurowanie rzutu karnego. Najpierw dał się wyprzedzić Przemysławowi Kicie, a potem wyciął go w sytuacji, gdy nie było pewności, że napastnik dojdzie do podania. Kryminał!
Ocena: 4,5

Tomasz Wełna:
Kolejny piłkarz, który o swoim występie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Kompletnie nic mu ni wychodziło. Podawał w aut lub do przeciwnika, przegrywał pojedynki, źle się ustawiał, obejrzał żółtą kartkę, eliminującą go z gry w Bełchatowie. Wszystko to Wełna zrobił w ciągu czterdziestu pięciu minut, bo po przerwie został w szatni.
Ocena: 4

Przemysław Banaszak:
Nie wyglądał już tak efektownie, jak w spotkaniu z Ruchem, ale nadal wykazywał dużą chęć do gry. Często operował piłką na prawym skrzydle i niewiele brakowało, a cieszyłby się z co najmniej jednej asysty. Banaszak na tle zespołu prezentował się nieźle, dlatego kompletnie nie rozumiemy przedwczesnego zdjęcia go z boiska.
Ocena: 6,5

Kohei Kato:
Pierwsze mecze Japończyka w Widzewie były doskonałe. Trzy razy z rzędu pomocnik dostawał od nas tytuł piłkarza meczu, później także go chwaliliśmy. Ostatnio zaczął jednak równać poziomem do kolegów. Kato nadal pracował na całej szerokości i długości boiska, ale odbiorów było jakby mniej niż zazwyczaj. Można mieć także do niego pretensje o zachowanie przy rajdzie Tiago Alvesa. Trzeba było przerwać jego akcję choćby faulem, tymczasem widzewiak zaatakował „na raz” i został minięty jak dziecko.
Ocena: 5

Adam Radwański (piłkarz meczu):
Jednostkowo, bardzo udany występ. W pierwszej połowie Radwański regulował tempo gry Widzewa, nie tracił piłki, przez co gospodarze mieli optyczną przewagę. Po przerwie w środku pola zaczęła tworzyć się spora dziura, a rozgrywający gdzieś się schował. Przebudził się jednak na tyle, by mocno przyczynić do zdobycia wyrównującego gola. Agresywnie powalczył o futbolówkę, przejął ją i silnie strzelił na bramkę. Uderzenie dobił do siatki Michalski. Wcześniej „Radwanek” idealnie obsłużył Daniela Mąkę, ale ten 100% okazję zmarnował.
Ocena: 7

Mateusz Michalski:
Gdy przychodzi końcówka wiosny, Michalski odżywa i prezentuje się na boisku przynajmniej dobrze. Tak też było w środę, gdzie skrzydłowy zrobił to, co do niego należy. W pierwszej połowie często brał grę na siebie, ale szwankowało u niego podejmowanie decyzji, przez co psuł niezłe akcje. Po przerwie podniósł się poziom wyżej, nakręcał ataki, w końcu nieco szczęśliwie, ale jednak strzelił dziesiątą bramkę w sezonie. Wytrzymał całe 90 minut, choć w końcówce był już bardzo zmęczony i przez to nieefektywny.
Ocena: 7

Michael Ameyaw:
Z każdym meczem nabiera doświadczenia i pewności siebie. W pierwszej połowie meczu z grudziądzanami nie zaprezentował się źle, ale musiał czymś podpaść trenerowi Jackowi Paszulewiczowi, że ten postanowił zdjąć go z murawy. Być może Ameyaw nie realizował założeń taktycznych, których nie znamy, albo szkoleniowiec chciał dokonać korekty w grze zespołu.
Ocena: 6

Rafał Wolsztyński:
Nie był już tak przebojowy, jak w dwóch poprzednich starciach, za które dostawał nagrodę piłkarza meczu. Nie można jednak odmówić mu zaangażowania i walki. Często stanowił zagrożenie dla bramki gości. Już w pierwszych minutach miał szansę na gola, ale w ostatniej chwili uprzedził go obrońca. Później jego strzały były albo blokowane, albo zbyt łatwe do obrony. Wolsztyński starał się do końca, ale tego dnia nie miał szczęścia.
Ocena: 6,5

Rezerwowi

Daniel Mąka:
Wprowadzony zaraz po przerwie dał impuls do ataku, a gdy goście z Grudziądza wyszli na prowadzenie, starał się pomóc drużynie. Niestety, zmarnował najlepszą możliwość, by to uczynić, gdy po znakomitej akcji Radwańskiego z bliska przeniósł piłkę ponad bramką. Mąka do końca starał się zrehabilitować się za tamto „pudło”, ale później nie miał już ku temu żadnych okazji.
Ocena: 5

Marcel Pięczek:
Zmienił bardzo źle spisującego się Wełnę i… zagrał co najwyżej trochę lepiej. Pięczek zanotował wiosną olbrzymi zjazd, jest niepewny, mało dokładny, a do tego popełnia kosztowne błędy. Przez jego złe ustawienie Olimpia mogła rozprowadzić szybki atak, po którym wywalczyła rzut karny. Ciężko znaleźć jakiś element w grze Marcela, który działałby na jego korzyść.
Ocena: 4,5

Dario Kristo:
Wydawało się, że wraca do dawnej formy. Tym razem dostał aż pół godziny, ale nie wykorzystał tego czasu zbyt dobrze. Kristo nie wyróżnił się kompletnie niczym, poza jednym ciekawym podaniem w pole karne. Jeśli chodzi o kreowanie gry, Radwański był w środę o dwa poziomy lepszy.
Ocena: 5,5

Konrad Gutowski:
Kolejny zawodnik, który zaliczył spory regres względem rundy jesiennej, choć tu można to tłumaczyć kontuzją, która na blisko miesiąc wykluczyła go z gry. Gutowski wszedł na ostatnie dziesięć minut i nie zaprezentował nic godnego uwagi.
Ocena: brak