Oceny widzewiaków po meczu z Olimpią
24 kwietnia 2018, 09:02 | Autor: RyanKolejny ciężki mecz piłkarzy Widzewa, ale kolejny zwycięski. Tym razem drużyna Franciszka Smudy przywiozła trzy punkty z Zambrowa. Znów zagrała ona dwie różne połowy. Negatywnie ocenić należy zwłaszcza pierwsze minuty, gdy gospodarze mieli ogromną przewagę. Na jakie oceny zasłużyli poszczególni gracze?
Maciej Humerski (piłkarz meczu):
Gdyby nie jego postawa w pierwszym kwadransie, nie byłoby co zbierać. Humerski bronił znakomicie! Dwukrotnie odbił piłkę po strzałach z bliskiej odległości, raz przytomnie zachował się przy uderzeniu z dystansu. Wprowadzał dużo spokoju grą nogami, a także na przedpolu. Nie licząc półgodzinnego występu przeciwko Sokołowi Aleksandrów Łódzki, gdy zmieniał kontuzjowanego Patryka Wolańskiego, pierwszy raz wiosną zachował czyste konto. Ciekawi jesteśmy, jak potoczy się rywalizacja o miejsce w składzie Widzewa, gdy teoretyczny pierwszy golkiper wróci do zdrowia.
Ocena: 8,5
Radosław Sylwestrzak:
Nie chcemy pastwić się nad Sylwestrzakiem. Wszak to nie on wystawił się do gry na pozycji, do której nie ma predyspozycji. Olimpia odrobiła prace domowe i wiedziała, że największą słabością Widzewa będzie właśnie prawa obrona. Dlatego większość ataków tworzona była przez zagranie piłki za plecy mało zwrotnego i wolnego stopera, wystawionego do gry na boku. W końcówce „Sylwek” zapominał się coraz bardziej, schodząc do środka i zostawiając lukę, dlatego dostał do pomocy Marcina Kozłowskiego. Oby Franciszek Smuda w końcu przestał uparcie wymyślać koło na nowo i wrócił do koncepcji z „Cinkiem”. Czyste konto w Zambrowie oraz sytuacja, po której widzewiak mógł strzelić gola, niczego nie zmieniają.
Ocena: 4
Damian Kostkowski:
Wiosna nie należy do środkowych obrońców. Co tydzień zastanawiamy się, który ze stoperów zagrał słabiej. Tym razem padło na Kostkowskiego, który w pierwszej połowie wyglądał, jakby pokonał 250 kilometrów nie autobusem, tylko pieszo. Kompletnie nie radził sobie z oceną lotu piłki (częściowo usprawiedliwiamy go za silnie wiejący wiatr), przez co rywale tworzyli sobie bramkowe okazje. Był niepewny, bojaźliwy i niebezpieczny. Dopiero w drugiej połowie wskoczył na nieco wyższy poziom, ale nie na tyle, by zaciemnić obraz sprzed przerwy.
Ocena: 4
Sebastian Zieleniecki:
Coś w grze kapitana drgnęło i oby była to stała tendencja wzrostowa. Zieleniecki nie tylko poprawnie wywiązywał się ze swoich obowiązków, ale też często łatał dziury po Kostkowskim. Popełnił mniej błędów, choć kilka mu się zdarzyło. „Zielu” coraz bardziej zaczyna też korzystać z przywileju noszenia opaski. Kilka razy słyszalny był jego głos, ustawiający obronę czy motywujący resztę zespołu do walki. To rzecz, której wcześniej zbyt często nie widzieliśmy.
Ocena: 6
Marcin Pigiel:
Po dwóch poprzednich meczach rozpływaliśmy się w zachwytach nad formą lewego obrońcy. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Tym razem Pigiel zagrał słabsze zawody, choć nie cała wina leżała na jego barkach. Olimpia znała bowiem nie tylko słabe, ale i mocne strony łodzian. Dlatego młody defensor był często podwajany na skrzydle, przez co nie mógł używać swojej najgroźniejszej broni – dośrodkowania spod linii bocznej. Musimy skarcić jednak „Pigiego” za to samo, co Kostkowskiego – czasami źle oceniał lot piłki zagranej za jego plecy, przez co skrzydłowi z Zambrowa mogli nękać Humerskiego.
Ocena: 5
Mateusz Michalski:
Drugi z rzędu bardzo udany występ. Gdyby nie błędy w defensywie, które wykreowały „Humera” na bohatera drużyny, Michalski być może znów otrzymałby tytuł piłkarza meczu. To właśnie jego przebojowa akcja dała Widzewowi kluczowy dla losów spotkania rzut karny. Pomocnik w swoim stylu, na dużej szybkości wpadł w szesnastkę, a rywale potrafili zatrzymać go jedynie faulem. Również w drugiej połowie widzewiak napędzał ataki swojego zespołu, ale pod koniec meczu nie miał już sił, by wracać na swoją połowę. Braki w destrukcji i nieumiejętność utrzymania piłki w pierwszym, bardzo nieudanym kwadransie nieco obniżają i tak wysoką notę.
Ocena: 7,5
Maciej Kazimierowicz:
Jako środkowy pomocnik też miał swój wkład w to, że Widzew dał się zdominować w pierwszych piętnastu minutach. Kazimierowicz nie potrafił na dłużej utrzymać piłki, przegrywał starcia. Długo nie mógł też znaleźć sobie miejsca na boisku. Po przerwie było już jednak znacznie lepiej. „Kaziu” podostrzył grę, przez co środek pola funkcjonował wyraźnie lepiej. Zapamiętaliśmy też ofiarny powrót pomocnika, który wślizgiem we własnym polu karnym ratował skórę spóźnionego Sylwestrzaka. Jak na tak blady występ łodzian nie było aż tak źle.
Ocena: 5,5
Dario Kristo:
W pierwszej połowie zupełnie go nie poznawaliśmy. Chorwat notował stratę za stratą, a jedna z nich omal nie zakończyła się golem dla Olimpii. Podobnie, jak partner ze środka pola, Kristo poprawił się z czasem i jego gra znów mogła cieszyć oko. Zwłaszcza przytomne zmienianie kierunku rozwoju akcji i umiejętne utrzymywanie się przy piłce, gdy gospodarze mieli jeszcze ochotę poszukać wyrównującego gola. Nie było szału, nie było piątego gola z rzędu, ale nie było też wielkiej tragedii.
Ocena: 5
Daniel Mąka:
Znów wybiegł w podstawowym składzie, ale już bez takiego efektu, jak w spotkaniu z Legią II. Skutecznie odcinana lewa strona przez olimpijczyków sprawiała, że Mąka nie mógł rozwinąć skrzydeł. Często schodził więc do środka i tam szukał gry. Można docenić fakt, że zawsze był gotowy do przyjęcia podania, a już na pewno trzeba oddać mu fakt, że kolejny raz nie zmarnował kluczowego rzutu karnego.
Ocena: 6,5
Michał Przybylski:
Po raz pierwszy znalazł się w wyjściowym składzie i było to widoczne. Młodego zawodnika złapała trema, jedyne akcje, jakie notowaliśmy z jego udziałem, to albo faul z jego strony, albo na nim. Przybylski wyraźnie nie radził sobie w fizycznej walce. Za mało było udziału w kombinacyjnych akcjach, a przecież w tym pomocnik czuje się najlepiej. Wydaje się, że Smuda wyszedł z założenia, że albo ten manewr uda się, albo nie. Wyszło na to drugie, bo już w przerwie wycofał się ze swojego wyboru.
Ocena: 4
Robert Demjan:
Trzeci mecz bez gola, ale tak, jak w poprzednich, nadal można mówić o postawie Demjana w pozytywnym tonie. Kolejny raz wyszło ogromne doświadczenie napastnika, który swoim boiskowym sprytem wydatnie pomógł w dowiezieniu prowadzenia do końcowego gwizdka. Świetnie się zastawiał, wymuszał faule, uciekał do narożnika. Znakomicie „związał” trzech rywali, wystawiając Michała Millera na 100% okazję strzelecką. Drobne, nieraz niewidoczne na pierwszy rzut oka detale, a także wyraźne skuteczne zagrania, złożyły się na udany występ.
Ocena: 7
Rezerwowi
Marcin Pieńkowski:
Znów musiał wchodzić zaraz po przerwie, by rozruszać ataki Widzewa. Był bardzo aktywny, jak zwykle nie bał się brać gry na siebie. Po zejściach z lewego skrzydła szukał kolegów, ale ci nie trafiali w bramkę. Nie był to tak spektakularny występ, jak chociażby ten przeciwko Sokołowi, ale i tak Pieńkowski zrobił dużo więcej niż Przybylski, którego zastąpił zaraz po przerwie.
Ocena: 6
Michał Miller:
Po nieco ponad godzinie gry zastąpił Mąkę i po kilku minutach mógł zamknąć mecz. Niestety, w 100% sytuacji strzelił w nogi wychodzącego z bramki Piotra Czaplińskiego i zamiast gola mieliśmy jęk zawodu. Miller jak zwykle wykazywał dużą ochotę do gry. Momentami był dla piłkarzy Olimpii za trudny do zatrzymania. Po faulu na nim kartkę obejrzał Michał Hryszko. Gdyby nie zmarnowana „setka” nota byłaby wyższa.
Ocena: 5,5
Marcin Kozłowski:
Pojawił się na murawie dopiero w samej końcówce, mając wesprzeć ogrywanego na swojej stronie Sylwestrzaka. Oczywiście występ Kozłowskiego był zbyt krótki, by go ocenić.
Ocena: brak
Humerski nie 8,5 tylko -10 i zgadza się (piłkarz meczu)
Można jeszcze przyjąć ocenę Michalskiego.
Mąka, pewny egzekutor, za samo opanowanie nerwów przy strzale, w takim meczu, dałbym więcej.
Reszta ocen to kpina.
No ok „pokopany/faulowany Miller” 5,5 niech będzie.
Rozmowy tylko sportowe- „Humerski show”
Nasi kibice poruszają dużo ciekawych kwestii, polecam.
A Smuda i tak będzie prowadził swoje zagrywki umoralniajace zawodników poprzez ryzykowne wystawianie Sylwestrzaka na boisko.
Jesli Kostkowski ma 4 to Przybylski hmm 2 sory ale Michał człapał po boisku, odgrywał za słabo, przewracał sie przy lekkim kontakcie z rywalem.
Najbardziej w pamieci zapisał sie chyba tym ze spadł mu but i zamiast zalozyc i wbiec pod pole karne przy stałym wragmencie, zakładał go na 3 razy. Beznadziejny wystep, To nie sa Wyspy Owcze, tu gra sie szybskie i gra jest meska a nie jak dziewczynki ze ała ał. Licze ze jeszcze odpali ale po tym meczu pomimo sympatii sory do niczego, Nie zagrał bodaj zadnej dobrej akcji. Nie bojmy sie mowic prawdy
Przecież Demjan strzelił z 7egią, wiec jaki trzeci mecz bez gola?
Nie strzelił w meczu z Ełkiem i z Sokołem, wiec trzeci mecz bez gola, nie trzeci z rzędu.
Jeżeli tak to rozkminiać to ok, ale chyba zwykle się o tym wspomina jak w kilku spotkaniach z rzędu nic zawodnik nie strzela. Pozdro ;)
Dla chetnych miejsce na mecz z Huraganem na C2
kod zwalniajacy 761031781
RTS WIDZEW LODZ
Moja ocena jest jedną masakra mam problem z sercem jak oglądam mecze mojego klubu panowie o szczedzcie mi życie zacznijcie grać K.mać