Oceny widzewiaków po meczu z GKS II
22 września 2015, 11:31 | Autor: RyanPiłkarze Widzewa doznali w niedzielę pierwszej porażki w sezonie 2015/2016. Przegrana ta boli podwójnie, bowiem łodzianie zostawili na boisku trzy punkty w starciu z największym rywalem w walce o awans do III ligi – rezerwami GKS Bełchatów. Pomeczowe oceny graczy RTS nie mogą być wysokie.
Michał Sokołowicz:
Pierwszy raz w tym sezonie puścił dwa gole w jednym meczu. Winić nie ma go jednak o co, bo przy żadnym z nich nie miał nic do powiedzenia. W obu przypadkach piłka była uderzana precyzyjnie w długi róg jego bramki. Poza tymi sytuacjami Sokołowicz nie miał wiele do roboty, ale kilka razy stawał na wysokości zadania. Najlepiej spisał się w 20 minucie wygarniając piłkę spod nóg Dawida Flaszki w sytuacji sam na sam.
Ocena: 6
Michał Pietras:
Pomału prawy obrońca Widzewa zaczyna łapać formę. Nieźle pokazał się w poprzednim spotkaniu z Pilicą Przedbórz, a w niedzielę był chyba najlepszy z całego bloku defensywnego. Dobrze radził sobie z rywalami, często odbierał im piłkę agresywnym atakiem. W jednej z interwencji doznał jednak urazu, który doskwierał mu także w drugiej połowie. Z tego powodu Pietras został zmieniony po 68 minutach gry.
Ocena: 7
Daniel Maczurek:
W pierwszej połowie radził sobie z napastnikami Bełchatowa bez problemów i trudno było mieć zastrzeżenia co do jego gry. Przyczepić można się jednak do jego interwencji z 71 minuty, gdy dał się ograć rywalom, a potem z długiego podania drugiego gola dla gości strzelił Krystian Pałczyński. To obniża notę Maczurka.
Ocena: 6
Damian Dudała:
Podobnie jak Maczurek przez większą część meczu dawał sobie radę z przeciwnikami, ale w najważniejszym momencie nie zachował się najlepiej, jak mógł. Piłka przy bramce na 2:1 zagrana została za jego plecy. Gdyby Dudała był szybszy, nie dałby wyjść Pałczyńskiemu sam na sam z Sokołowiczem. Nadal uważamy, że „Dudi” jest najlepszym widzewskim obrońcą, ale i on popełnia błędy.
Ocena: 6
Mateusz Milczarek:
Forma lewego obrońcy bardzo się ostatnio waha. W Przedborzu był najlepszy na boisku, w niedzielę przy Milionowej należał do najsłabszych. Zwłaszcza w pierwszej połowie popełniał sporo błędów w kryciu. Jego stroną przechodziła większość ataków GKS, bo Milczarek zostawiał rywalom spory korytarz. Po przerwie trochę się ogarnął, ale to nadal nie było to.
Ocena: 5
Adrian Budka:
Wrócił do gry po dwutygodniowej przerwie i nie był tym samym Budką, za którym tęsknili kibice. Być może to uraz mięśnia dwugłowego wybił go z dobrej dyspozycji, bo skrzydłowy grał naprawdę słabe spotkanie. Brakowało nam agresywności w jego startach do piłki, rajdów i ciekawych dośrodkowań. Często schodził do środka boiska i nie brał na siebie ciężaru gry. Mamy nadzieję, że Adrian szybko wróci do dyspozycji sprzed kontuzji. Końcówkę grał jako prawy obrońca. Tam też wypał blado.
Ocena: 5
Mariusz Rachubiński (piłkarz meczu):Jeden z nielicznych zawodników Widzewa, którzy nie muszą wstydzić się swojego występu. Od początku dawał dobre sygnały, a już w 5 minucie otworzył wynik spotkania kapitalną podcinką z 15 metrów. Po objęciu prowadzenia przez łodzian nie spoczął na laurach, tylko dalej pracował w środku pola. Oprócz tego strzelał i rozgrywał piłkę. W drugiej połowie z każdą minutą Rachubiński opadał z sił.
Ocena: 7
Princewill Okachi:
Kolejny wracający do składu rekonwalescent, który grał nieco asekuracyjnie. Momentami jednak Okachi udowadniał, że jest prawdziwym królem środka pola i potrafi znakomicie czytać grę i odbierać piłkę rywalom. Szkoda, że za bardzo skupił się na defensywie, bo brakowało nam jego umiejętności w rozegraniu. Gdy tylko wpadał z piłką w pole karne, od razu robiło się gorąco pod bramką gości. W 60 minucie miał pecha, to po jego nodze futbolówka odbiła się, trafiając do Pałczyńskiego.
Ocena: 6
Marcin Pieńkowski:
Absolutny debiutant w pierwszej drużynie Widzewa. W nagrodę za świetny występ w juniorach wybiegł na mecz z liderem w podstawowym składzie i chyba zjadła go trema. Sprawiał wrażenie przestraszonego i nieco ociężałego. Pieńkowski kilka razy dobrze zaatakował jednak lewym skrzydłem, wywalczył parę rzutów rożnych. Witold Obarek nie był jednak z niego zadowolony, bo na drugą połowę już go z szatni nie wypuścił.
Ocena: 5
Michał Czaplarski:
Wrócił do pierwsze linii, tworząc atak wespół z Kamilem Zielińskim. Był aktywny i wychodził na pozycję. W pierwszej połowie był bliski podwyższenia wyniku, ale jego strzał wślizgiem z trzech metrów wybronił Bruchajzer. Po zmianie stron mógł popisać się niezłą asystą, gdyby jego partner zamienił podanie na gola. W 62 minucie zmęczony opuścił boisko.
Ocena: 6
Kamil Zieliński:
Kibice mieli wielkie oczekiwania związane z jego występem, więc debiutujący w Widzewie napastnik musiał radzić sobie nie tylko z obroną GKS, ale też z presją. Naszym zdaniem wypadł przeciętnie, ale nie można odmówić mu zaangażowania. Często schodził do drugiej linii i brał na siebie ciężar rozgrywania akcji. Walczył z obrońcami i przeciwstawiał im się w pojedynkach siłowych. Wypracował dobrą okazję Czaplarskiemu, ale gdy na początku drugiej połowy dostał od Michała rewanż, zmarnował świetną sytuację na podwyższenie wyniku. Pokazał, że ma papiery na grę i będą z niego ludzie. Oby szybko rozpoczął strzelanie, żeby się nie zablokować!
Ocena: 6
Zmiany
Damian Gilarski:
Wszedł zaraz po przerwie w miejsce Pieńkowskiego, ale nie dał dobrej zmiany. Gilarski starał się i szarpał na lewej flance, ale drużyna nic z tego nie miała. Zapisał się w uwadze publiczności ostrym wejście w nogi rywala, za które złapał żółtą kartkę. Stać go na dużo więcej.
Ocena: 5
Kamil Bartos:
Padł ofiarą systemu – w drużynie musiało być co najmniej dwóch młodzieżowców, więc ktoś musiał usiąść na ławce. Padło na Bartosa, który ostatnio był w dobrej dyspozycji. Potwierdziło się to, gdy pomocnik wszedł na boisko, bo w końcu na bokach zaczęło się coś dziać. Szkoda tylko, że gdy skrzydłowy dobrze się ustawiał, nie dostawał podań.
Ocena: 6
Igor Świątkiewicz:Słaba zmiana wciąż będącego wyraźnie pod formą Świątkiewicza. Po dobrej akcji Okachiego mógł strzelić na 2:2, ale źle trafił w piłkę. Więcej celności miał kilka minut później, gdy zupełnie niepotrzebnie faulował rywala, za co obejrzał żółtą kartkę. W takiej dyspozycji Igor nie ma czego szukać na boisku.
Ocena: 4
Adrian Kralkowski:
Miał wejść do gry już w 88 minucie, ale piłka długo nie chciała wyjść poza boisko i ostatecznie doczekał się już w doliczonym czasie gry. Z powodu króciutkiego występu nie będziemy oceniać Kralkowskiego.
Ocena: brak