Oceny widzewiaków po meczu z GKS
23 października 2019, 19:26 | Autor: RyanKibice Widzewa bardzo liczyli na wygraną w wyjątkowym dniu, jakim był 19 października. Niestety, opuszczając stadion musieli zadowolić się tylko punktem. Jak zaprezentowali się łodzianie? Mieli dobre i złe momenty. Tradycyjnie oceniliśmy ich indywidualnie.
Wojciech Pawłowski:
Drugi mecz z rzędu kończy z wyjściową notą, czyli szóstką. Nie jest to oczywiście wina Pawłowskiego, ale fakt faktem, że mimo przewagi katowiczan, nie miał za wiele roboty. Na plus można mu zapisać dobre czytanie gry i wyjście daleko poza pole karne, czym zażegnał groźną akcję. Przy straconej bramce zachował się normalnie, wyszedł do przodu i czekał na ruch ze strony pary stoperów. Został przelobowany, ale nie po swoim błędzie.
Ocena: 6
Łukasz Kosakiewicz:
Jeden z trójki najlepszych zawodników łodzian w tym spotkaniu. Był usposobiony skrajnie ofensywnie, jak na obrońcę. Zwłaszcza w drugiej połowie Kosakiewicz zapędzał się w okolice pola karnego GKS, oddając dwa bardzo groźne strzały, najpierw lewą, a później prawą nogą. Oba były chybione, czego „Kosa” z pewnością żałował. Gdyby piłka wpadła do siatki choć raz, Widzew prawdopodobnie wygrałby te zawody.
Ocena: 7
Sebastian Zieleniecki:
Po sobotnim meczu najwięcej krytyki spadło właśnie na niego. Nie może być inaczej, gdy popełnia się tak rażący błąd, będący przy okazji jedną z przyczyn utraty punktów. Zieleniecki nieudane zagranie głową do Pawłowskiego próbował naprawić w kolejnych minutach i uczciwie trzeba przyznać, że wpadka z 28. minuty nie sparaliżowała jego poczynań. Do końca meczu grał poprawnie, pomógł przetrwać napór gości.
Ocena: 5
Daniel Tanżyna (piłkarz meczu):
Pierwszy raz od transferu do Widzewa otrzymał od nas tytuł MVP. Naszym zdaniem na boisku nie było lepszego gracza od środkowego obrońcy. Tanżyna był w zasadzie bezbłędny, agresywnie atakował przeciwników, odbierając im piłkę. Nie bał się zaryzykować wślizgu w polu karnym, ale nie mylił się. „Dixon” był o włos od strzelenia gola na 2:0, który być może podciąłby przeciwnikom skrzydła już na dobre, ale jego główka została wybita z linii bramkowej. Brał udział w akcji, po którym łodzianie stracili gola, ale nie zrobił nic złego. Słusznie oddalił się, widząc Zielenieckiego.
Ocena: 7,5
Kornel Kordas:
Zaliczył najsłabszy występ w barwach RTS. W pierwszej połowie nie było jeszcze tak źle, choć zdarzało mu się nie wrócić do strefy. Po przerwie wyglądało to już kiepsko. Kordas był często ogrywany przez najlepszego u gości Kacpra Michalskiego, dlatego został zmieniony przed czasem.
Ocena: 5,5
Daniel Mąka:
Zaprezentował się dużo poniżej oczekiwań. W zasadzie można było zastanawiać się, czy Mąka w ogóle jest na boisku. I nie chodzi o jego filigranowe warunki fizyczne, ale bycie pod grą. Pomocnik raz biegał po jednym ze skrzydeł, raz schodził do środka, ale piłka kompletnie go nie szukała. Zszedł z murawy w 75. minucie. Naszym zdaniem za późno.
Ocena: 5
Bartłomiej Poczobut:
Obok Kosakiewicza i Tanżyny najlepszy w drużynie. Zaczął z grubej rury, strzelając bramkę swoim niedawnym kolegom. Do końca pierwszej połowy spisywał się bez zarzutu, trzymał środek, uprzykrzał życie atakującym gieksiarzom. Po zmianie stron było nieco słabiej, gdy goście przycisnęli, Poczobut nie pomógł w opanowaniu sytuacji i wyjściu z własnej połowy. Zagrał w tym fragmencie tak, jak cały zespół. Dopiero później gospodarze się otrząsnęli i później było znów OK. Za całokształt należą mu się jednak pochwały.
Ocena: 7
Mateusz Możdżeń:
Przeciętny występ pomocnika, który znów kończy bez asysty. Można powiedzieć, że zagrał, jak cały Widzew. W pierwszych dwudziestu minutach pomógł zamknąć przyjezdnych przed ich polem karnym, a z czasem obniżał poziom. Po przerwie nie wspierał należycie Poczobuta, przez co w środku GKS miał dużą przewagę. Na plus dla Możdżenia kilka ciekawych rozwiązań w ofensywie, ale było ich zdecydowanie za mało.
Ocena: 6
Konrad Gutowski:
Bardzo się starał, oddał kilka strzałów, zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Nie były to jednak uderzenia, mogące sprawić problem Bartoszowi Mrozkowi. Najczęściej Gutowski po prostu pudłował. Nie miał jakiejś dogodnej okazji, szarpał, ile mógł. Za tą aktywność pół noty w górę.
Ocena: 6,5
Przemysław Kita:
Spotkanie musiało kosztować go wiele sił, ponieważ już od pierwszego gwizdka rzucił się rywalom do gardeł. Kit pressował obrońców GKS przez cały mecz, szukał okazji, by po wygraniu fizycznego pojedynku rozegrać piłkę z kolegami i raz udało mu się to znakomicie. Odegranie do Poczobuta zakończyło się bramką, co za tym idzie asystą. Sobotni solenizant mógł zostać bohaterem Widzewa, gdy w 88. minucie znalazł się sam przed Mrozkiem. Zamiast zwycięskiego gola na urodziny, było niestety pudło.
Ocena: 6,5
Marcin Robak:
Mocno przeciętny występ gwiazdy zespołu. Robak nie był tak waleczny, jak Kita, nie wychodziły mu próby cofnięcia się i rozegrania piłki. Okazji bramkowych, do których doszedł, było jak na lekarstwo. Czasem wyskoczył do główki, ale nie trafiał w światło bramki. Od kapitana wymagamy o wiele, wiele więcej niż to, co zaprezentował przeciwko GKS Katowice.
Ocena: 5,5
REZERWOWI
Marcel Pięczek:
Zmienił nieradzącego sobie na lewej stronie Kordasa. Czy było lepiej? Jeżeli tak, to tylko minimalnie. Pięczek starał się wykluczyć z gry Michalskiego, ale wychodziło to tak sobie. Nie popełnił tylu błędów co poprzednik, dlatego kończy z wyjściową notą.
Ocena: 6
Adam Radwański:
Jeżeli miarą oceny Radwańskiego ma być liczba poważnych błędów, to zagrał nieźle. Mówiąc jednak całkiem serio, jego wejście na boisko nie miało większego wpływu na przebieg zawodów. Starał się uspokoić grę w środku pola i to akurat wychodziło mu całkiem nieźle, ale niewiele wniósł do gry pod stricte ofensywnym kątem.
Ocena: 6
Christopher Mandiangu:
Mocno pozytywna zmiana pochodzącego z Kongo zawodnika. Mandiangu kolejny raz zagrał nie jako napastnik, a skrzydłowy, ale starał się robić swoje. Popisał się jednym bardzo dobrym zagraniem, które Kita powinien był zamienić na gola. Szkoda, że się nie udało, ale dla podającego brawa!
Ocena: 6,5
Michael Ameyaw:
Pojawił się na boisku w 80. minucie, zastępując zmęczonego Gutowskiego. Nie zrobił nawet połowy tego, co ten, którego zmieniał, ale trzeba pamiętać, że czasu miał niewiele. Ameyaw nie będzie więc oceniany.
Ocena: brak
Skala ocen: 1-10 (wyjściowa 6)
A dziś na TVPSport (Retro TVP Sport: Piłka nożna: Eliminacje Ligi Mistrzów 1996): Broendby Kopenhaga – Widzew Łódź. Moze tym razem Dembinski w koncu trafi i bedzie remis 3:3.xD
nie trafił – skończyło się 3:2
Oglądałem wiele razy powtórkę straconej bramki i możecie oczywiście się ze mną nie zgodzić ale uważam, ze Wojtek mógł zachować się lepiej.
Gdyby dwa kroki, które zrobił w lewo dał w przód Zieleniecki zagrałby do „koszyczka „ a tak to widzieliśmy jak to się skończyło.
Co nie zmienia faktu , ze obaj stoperzy tak samo zawinili wcześniej .
Oczywiście, że mógł lepiej. Piłka była na wysokości głowy a on się położył. Gdyby stał, złapałby ją albo wcale nie byłoby lobu.
Jeśli chodzi o frekwencję ostatniego weekendu to było tu podane że mieliśmy drugie miejsce po ległej, która miała 24k.
Na stronie pilkanozna.net jest napisane że na meczu legły z amicą była frekwencja 29k kibiców – skąd taka rozbieżność?
29 tys. to liczba uprawnionych do wejścia, którą wiele klubów notorycznie zawyża sobie frekwencję. 24 tys. to liczba faktycznie obecnych na meczu.
To w takim wypadku my powinniśmy podawać, że frekwencja to 22k ;) (uprawnieni do wejścia i po zwolnieniu miejsc faktycznie wchodzący) ;)
I trochę szkoda, że (oczywiście obok prawdziwej liczby) tego nie robimy. To byłby świetny argument za rozbudową stadionu.
Ale po zwolnieniu miejsca nie jest się uprawnionym do wejścia.
5 dla Zielenieckiego to skandal. Taki sam skandal jak jego zagranie dające wyrównanie dla GKS
Wiadomo, poważny blad. Ale ta cała sytuacja do komedia. Tanżyna mógł próbować wcześniej kasować ta akcje, Pawłowski inaczej wyjść do tej piłki czy Zielu zbijać ja do boku. Jednak Zieleniecki miał tez dobre zagrania.
Wiem ze Kita to teraz bożyszcze itp ale to on nie strzelił gola na 2-1 na koniec meczu, to również poważny blad, a jego nikt się nie czepia.
Wg ciebie wszyscy powinni ruszyć do tej piłki,a najlepiej cała jedenastka,bo pan piłkarz Zielu prostej piłki nie potrafi dokładnie zagrać.Stoper w okienku zimowym to priorytet.
ja mysle ze czas dac Kosakiewicza pod lupe i ile jego zagran do przodu przynosi plus Widzewowi. Jest absolutnie ofensywnie ustawiony i to jego strona boiska toczy sie gra. Tylko fajnie by bylo zobaczyc liczby ktore swiadcza o tym czy jest to sluszne rozwiazanie. Ja juz powiedzialem gra Kosakiewicza jest efektowna ale czy efektywna ?
Pawłowski ,, przy straconej bramce zachował się normalnie wyszedł do przodu i czekał” Przepraszam na co czekał, aż mu stoperzy przyniosą i włożą do ręki” Proszę się nie ośmieszać. Przeciwnik nie czekał, szedł jak strzała i naszych ośmieszył.
Pomijajac sympatie ilosc bledow to uwazam ze proba zagrania przez sebastiana (Sam pomysl) byl prawidlowy. Wykonanie? Czy efekt koncowy czyli strata bramki nie ma Co komentowac. A ja powiem tak – Seba trzymaj sie!!!. Mecz wygrywa remisuje przegrywa druzyna a nie jeden czy drugi zawodnik.
Brawo!!! Wreszcie jakaś mądra wypowiedz podkreślam: „mecz wygrywa i przegrywa cała drużyna”. Czemu wszyscy piszą o Zielenieckim ale nikt nie wspomina o tym że Kita zmarnował 100% okazje, a przecież gdyby strzelił byłby 3 punkty… Cała drużyna była na boisku i cała drużyna była zdominowana przez GKS. To cała drużyna walczyła o 3 punkty i nigdy nie jest tak że jeden zawodnik daje lub zabiera zwycięstwo bo wszyscy na to pracują całe 90 minut.
Pełna zgoda. Moim zdaniem na najniższe oceny zasłużyła cała linia pomocy za to, że dali sie tak zdominowac w drugiej połowie. Szlag mnie trafiał gdy widziałem jak biegają między grajkami GKS-u i nie są w stanie odebrac im piłki a każda przebitka była wygrywana przez tamtych…Zielu też sie nie popisał, to oczywiste, ale było jeszcze mnóstwo czasy by strzelić kolejne bramki…
Zieleniecki ławeczka czas sprawdzić Rudola
Za wysokie noty dla środkowych pomocników. Słaba gra w drugiej połowie to tylko ich wina.