Oceny widzewiaków po meczu ze Świtem
14 marca 2017, 13:34 | Autor: RyanPiłkarze Widzewa udanie zainaugurowali rundę wiosenną. Mecz w Nowym Dworze Mazowieckim był naprawdę trudnym egzaminem, ale podopieczni Przemysława Cecherza zaliczyli go pozytywnie. Jakie indywidualne noty przyznaliśmy im w naszej zabawie?
Patryk Wolański:
Zgodnie z przewidywaniami wygrał rywalizację z Maciejem Humerskim i pokazał coś, czego jesienią w większości spotkań nie oglądaliśmy: spokój, jakoś i pewność w bramce! Wolański znakomicie spisywał się nie tylko na przedpolu, wyłapując sporą ilość dośrodkowań, ale też na linii, gdy w 80. minucie fantastycznie wybronił silny strzał! Kapitanowi zdarzył się tylko jeden błąd – niedokładnie podał piłkę do krytego Marcina Nowaka i było gorąco. Za tą drobną wpadkę musimy nieznacznie obniżyć jego oceną.
Ocena: 7,5
Marcin Kozłowski:
Wywalczył miejsce w składzie kosztem Kamila Tlagi, ale swoim występem udowodnił, że była to słuszna decyzja. Kozłowski zaliczył naszym zdaniem najlepszy występ od czasu powrotu do Widzewa. W obronie był bezbłędny. Nie przegrywał pojedynków i nie dopuszczał do dośrodkowań. Przy jednej z wrzutek z prawej strony w ostatniej chwili głową uprzedził dobrze ustawionego rywala, prawdopodobnie ratując zespół przed utratą gola. Trochę brakowało nam jego ofensywnych wejść, ale rozumiemy, że takie miał zalecenia taktyczne.
Ocena: 7,5
Marcin Nowak:
Siła spokoju i ogromne doświadczenie. Wszyscy obawialiśmy się, że przegra walkę z własnym organizmem, ale na razie ani śladu po jakichkolwiek problemach zdrowotnych. Dzięki temu Widzew ma dużą jakość na środku obrony. Lata spędzone na boisku pozwalały Nowakowi doskonale czytać grę i ustawiać się do piłki. Stoper radził sobie nawet wtedy, gdy Wolański „wsadził go na konia”. Jeśli uniknie kontuzji, będzie bardzo pewnym punktem zespołu. Tak na ziemi, jak i w powietrzu.
Ocena: 7
Sebastian Zieleniecki:
Dobrze wykorzystywał swój wzrost, który przydawał mu się w wybijaniu często wrzucanej z rzutów rożnych piłki. Zieleniecki poprawnie wywiązywał się ze swoich obowiązków i nie notował błędów. Czasami tylko mieliśmy wrażenie, że przy pressingu napastników Świtu brakowało mu pewności siebie. Mimo to nie pomylił się ani razu w poważniejszy sposób.
Ocena: 6,5
Bartłomiej Gromek:
Zagrał słabiej, niż Kozłowski po drugiej stronie boiska, ale tragedii nie było. Gromek dobrze zamknął korytarz na prawej flance Świtu i nie dał pograć Dawidowi Jabłońskiemu. Czasami włączał się również do akcji ofensywnych, ale koledzy nie specjalnie to wykorzystywali. Notę obniżamy mu za głupio złapaną żółtą kartkę – to już siódma w tym sezonie.
Ocena: 6
Mateusz Michalski:
To nie był jego dzień. Michalski już w 10. minucie mógł otworzyć wynik meczu, ale w sytuacji wykreowanej przez Daniela Mąkę trafił z bliska tylko w bramkarza. W dalszej części meczu grał przyzwoicie, starając się napędzać kontrataki łodzian. Raz znalazł się nawet w sytuacji, gdy Mateusz Prus był daleko od swojej bramki, ale dogoniony przez obrońców nie zdołał oddać strzału. Skrzydłowy pokazał nie raz, że potrafi grać w piłkę i strzelać gole. Powrót do wysokiej formy, to tylko kwestia czasu. Może widzewiak trafi już w sobotę?
Ocena: 6
Sebastian Olczak:
Wrócił na stadion, na którym występował w rundzie jesiennej. Bardzo starał się dobrze wypaść, ale popełnił błąd, który mógł być kluczowym dla losów meczu. W 13. minucie w polu karnym nadepnął na stopę piłkarza Świtu i sędzia wskazał na wapno. Na szczęście drużyna dogoniła wynik, w czym Olczak też miał swój udział. Nie dograł spotkania do końca, został zmieniony w 81. minucie.
Ocena: 6
Maciej Kazimierowicz:
Obaj środkowi pomocnicy grali dość blisko linii obrony, przez co w zespole Widzewa tworzyła się spora luka. Mimo to Kazimierowicz kilka razy dobrze podłączył się do ataku łodzian i był aktywny. Oddał dwa strzały z dystansu, a w 69. minucie zaliczył asystę przy bramce Mąki na 2:1. W destrukcji brakowało mu trochę timinigu, ale trzeba mu oddać, że biegał i walczył za dwóch!
Ocena: 7
Daniel Mąka (piłkarz meczu):
Wybór najlepszego wśród widzewiaków był tym razem bardzo prosty. Tytuł ten mógł powędrować tylko w ręce Mąki, który zagrał koncertowo. Już w 10. minucie piłkarz dał sygnał do ataku, idealnie obsługując Michalskiego. Gdy zespół stracił gola, widzewiak wywalczył rzut karny, który sam zamienił na gola. W drugiej połowie także potrafił dać się rywalom we znaki. Najmocniej w 69. minucie, gdy trafił do siatki po raz drugi w tym meczu i po raz czwarty w konfrontacjach ze Świtem w tym sezonie!
Ocena: 8,5
Adam Radwański:
18-latek zaliczył dobre zawody. Zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy goście mieli więcej okazji do gry piłką. Radwański nie bał się przyjmować futbolówki nawet wtedy, gdy kryło go dwóch rywali. Przed przerwą oddał soczysty strzał na bramkę Prusa, a chwilę później idealnie obsłużył w polu karnym Mąkę. Wypożyczony z Wisły Płock zawodnik ma papiery na duże granie i Widzew będzie miał z niego dużo pociechy w kolejnych spotkaniach!
Ocena: 7
Piotr Okuniewicz:
Wskoczył do składu w ostatniej chwili, zastępując chorego Marcina Krzywickiego. W pierwszej połowie bardzo starał się zrobić dobre wrażenie, ale nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku. Przegrywał pojedynki i nie potrafił dłużej przytrzymać piłki. Mamy wrażenie, że Okuniewicza przyblokowała chyba trema, bo pod koniec pierwszej połowy, gdy oswoił się z murawą, grał już spokojniej i wywalczył kilka rzutów wolnych. Po przerwie już go nie oglądaliśmy.
Ocena: 5
Zmiany
Dawid Kamiński:
Zastąpił zaraz po przerwie Okuniewicza i zagrał o klasę lepiej. Mocno dawał się we znaki obrońcom Świtu swoją dynamiką i walecznością. Kamiński nie bał się oddać strzału z trudnej pozycji. Przy decydującej bramce zaliczył asystę drugiego stopnia, przytomnie rozgrywając piłkę z Kazimierowiczem. Jego styl gry przydał się bardziej nastawionemu na kontry Widzewowi, niż Okuniewicz, który potrzebuje dostać piłkę na nos.
Ocena: 6,5
Przemysław Rodak:
W końcówce zmienił Olczaka, żeby pomóc drużynie dowieźć zwycięstwo. Jego wzrost i doświadczenie przydały się. Rodak wygrał bowiem parę główek i wiedział, kiedy należy wybić piłkę jak najdalej od własnego pola karnego.
Ocena: brak
Adrian Budka:
Przebywał na boisku zbyt krótko, by móc dołożyć swoją cegiełkę do końcowego wyniku. Budka pojawił się na placu gry w 90. minucie, akurat w okresie, gdy Widzew zepchnięty został do defensywy. Nie wiemy, czy przez to choćby raz dotknął piłki.
Ocena: brak
Skala ocen: 1-10