Oceny Stolara po meczu z Pelikanem
26 października 2017, 18:08 | Autor: RyanOd meczu z Pelikanem Łowicz minęło już kilka dni, ale my na chwilę wracamy jeszcze do tego pojedynku. Chcemy zamknąć to spotkanie tradycyjnymi ocenami dla piłkarzy. Sprawdźcie jak widzewiaków ocenił Stolar.
Patryk Wolański:
Rywale uderzali obok bramki, więc nie miał wcale dużo pracy. Oprócz tego, że musiał być wciąż „na czujce”. Niestety znów źle grał nogami. W drugiej połowie miał w końcówce jedną interwencję, która pomogła zespołowi. Strzał Roberta Kowalczyka był silny i raczej więcej Wolański nie mógł zrobić.
Ocena: 3
Kamil Tlaga:
Na początku meczu rywal wjeżdżał jego stroną, ale dawał sobie zazwyczaj radę, blokując lub zabierając piłkę. W 36. minucie miała miejsce strata piłki w niegroźnej sytuacji, która niemal zakończyła się utratą gola. Super odbiór na początku drugiej połowy i od razu strzał na bramkę. Na wielki plus dla Tlagi, to że często wygrywał pojedynki 1 na 1 w defensywie i rozgrywał trójkąty w ofensywie z Michałem Millerem i Mateuszem Michalskim. Wydaje mi się, że chętniej grał do przodu niż Marcin Kozłowski w ostatnich meczach. Czasem jednak oddawał piłkę zbyt nerwowo w defensywie. Zawodnicy Pelikana rozklepali go w 77. minuciez wraz z Sylwestrzakiem, ale wkrótce Kamil uratował zespół dwukrotnie wygrywając znowu 1 na 1 w polu karnym.
Ocena: 4
Radosław Sylwestrzak:
Przy groźnych sytuacjach w pierwszej połowie to zazwyczaj on był nieco spóźniony lub źle ustawiony. Juniorski błąd w 27. minucie, gdy nie trafił piłkę, próbując wybijać fałszem wbrew kanonom piłki nożnej. Gdy asekuruje kolegów, to nie podejmuje gry w celu odbioru tylko zawsze opóźnia, a i tak kończyło się to niebezpieczeństwem. Wybijał niestety piłki na pałę, po rogach i autach. W akcji na 1:1 najpierw wyszedł 20 metrów do przodu do górnej piłki, podwajając Radwańskiego i ostatecznie nie skacząc wcale do główki, zostawiając jednocześnie dziurę za sobą. Później wracając odbił piłkę wprost pod nogi Kowalczyka. Zaraz po wznowieniu gry dwa razy próbował wyprowadzić długim podaniem Michalskiego i dwa razy zagrał pod nogi rywala. Bardzo mało momentów, za które można by go pochwalić w tym meczu.
Ocena: 1,5
Sebastian Zieleniecki:
Jeśli za coś go ganić, to za wybicia głową w obronie wprost pod nogi rywala oraz za to, że tradycyjnie przy naszych rzutach rożnych ani razu nie trafił dobrze w piłkę głową. A szkoda, bo potrafi się ustawić w dobrym miejscu i oddać strzał. Przez cały mecz był bardzo pewny w obronie i trudno się do czegoś więcej przyczepić. Do tego zdobył piękną bramkę. Może to jest jego siła, a nie gra głową? Zieleniecki pomagał w rozegraniu akcji, nie bał się grać długich piłek i czasem rozrzucać je do boków. Oceniać jego wypowiedzi i zachowania tutaj nie będę.
Ocena: 4,5
Marcin Pigiel:
Dał się zwieść balansem Wrzesińskiemu i było bardzo groźnie w 16. minucie. Po chwili doskonale podłączył się do akcji i zagrał na nos Millerowi, który nie trafił w piłkę. Jak zawsze bardzo odważnie do przodu. Na początku drugiej połowy świetnie wymanewrował trzech rywali i puścił prostopadłą piłkę na nos do Millera. W obronie jednak przegrywał pojedynki 1 na 1 z Wrzesińskim. Miał tu już naprawdę trudnego i dynamicznego rywala i ta próba nie wypadła dla niego najlepiej. Pierwsze 10 minut po zmianie stron, to akcje rywala przechodzące jego stroną, z którymi nie radził sobie. A z przodu? Jak to on, czyli to strzał z dystansu, to dośrodkowanie. Z upływem czasu lepiej radził sobie w obronie, ponieważ zaczął wyprzedzać Wrzesińskiego zanim ten otrzymał piłkę, by nie grać z nim 1 na 1 i to mu się udało. Do końca meczu grał ofensywnie zwłaszcza po golu na 1:1. Asysta na 2:1, czyli w końcu te jego piłki zostały złapane w polu karnym w odpowiednim miejscu przez kolegów.
Ocena: 4
Mateusz Michalski:
Seria niefortunnych zdarzeń dopadła go od początku meczu: dośrodkowanie w 3. minucie, które wyhamowało Kwieka, kila chwil później nie trafił w piłkę z woleja, stojąc pięć metrów od bramki. Następnie zwolnił niedokładnym podaniem kontrę i nie radził sobie w ofensywnych akcjach 1 na 1, co było bardzo dziwne w jego wykonaniu. Niemal wszystkie dogrania w pole karne były niedokładne. Wciąż ma tendencję do tego, że długo przetrzymuje piłkę, o kilka pchnięć za dużo. W 62. minucie dostał ciasteczko w pole karne, ale zamiast przyjąć w kierunku bramki i uderzyć, wygonił się do boku i zepsuł. Zaraz jednak ładnie wyszedł skrzydłem i dograł w pole bramkowe w tempo na Świderskiego. Zmarnował kapitalną okazję w 67. minucie, próbując uderzenia, mając Millera w polu karnym na dostawienie nogi, a następnie z tego samego miejsca w 94, minucie, po pięknym podaniu Falona. Mimo to cały czas starał się ciągnąć grę Widzewa na skrzydle. Nie można mu odmówić chęci, gorzej z wykonaniem. W normalnej dyspozycji Michalski „zjadłby” sobotni mecz i zapewnił łatwą wygraną. Tylko gdzie ta normalna dyspozycja?
Ocena: 2,5
Maciej Kazimierowicz
Pierwszy ważny odbiór zaliczył już ok 30. sekundy gry, po czym rozpoczął akcję sam na sam Mąki. Jak to jemu, zdarzały się niedokładnie podania na 5-8 metrów, na jeden kontakt, czym w 45. minucie wyprowadził atak Pelikana. Później zaliczył serię zwalniających kontrę podań, gdy najpierw Mąka dał ruch za plecy obrońców, a Maciek zagrał mu do tyłu i za chwilę identycznie wstrzymał Pigiela na lewej stronie. Brakuje mu odwagi, jaką w tym meczu pokazał Radwański w kreowaniu gry. W 60. minucie zrobił jeden raz to, co powinni obaj robić zawsze, czyli przyjęcie kierunkowe i balans ciała, którym zostawił rywala jednym ruchem na trzy metry za sobą i jeszcze zarobił dla niego żółtą kartkę za faul. W 91. minucie zbyt nerwowo nabił rywala w środku pola z czego wyszła kontra. Kazimierowicz nie brylował w tym meczu odbiorem piłki, ale też nie można mu odmówić braku zaangażowania i chęci do różnych działań na boisku. Po prostu nie wychodziło mu tyle, ile powinno, podobnie jak Mateuszowi Michalskiemu.
Ocena: 2,5
Adam Radwański (zawodnik meczu):
Bardzo dużo dobrych, przyspieszających grę podań. Potwierdza się u niego, że jeśli zacznie mecz w dobry sposób, to pociągnie tak pełne 90 minut. Świetna prostopadła do Mąki w 40. sekundzie. Dobrze w odbiorze. Kolejna doskonała piłka prostopadła w 25. minucie lewą nogą na 25 metrów, ale spalił pozycję Mąka. Radwański wprowadzał spokój i kulturę gry. Raz zepsuł akcję w polu karnym rywala, w 36. minucie, gdy zakiwał się. Raz za razem pchał akcje do przodu, przerzucał na nos, ryzykował pewne rozwiązanie i za to należą mu się brawa, bo to wszystko było z korzyścią dla drużyny! Wciąż jednak daje się łapać na głupie faule i w sumie cudem uniknął czerwonej kartki. Przy stanie 1:1 wziął dużo gry na siebie i znów popchnął ją w kierunku bramki Pelikana. Zaliczył kapitalny trzydziestometrowy powrót, czym uratował drużynę przed kontratakiem na własnej połowie. Przyjemnie oglądało się jego grę.
Ocena: 5
Daniel Mąka:
Mecz przerwy nie podziałał na niego dobrze. Najpierw nie trafił z 6. metrów w bramkę w doskonałej i łatwej sytuacji. Później dużo niedokładności w jego grze, której normalnie u niego nie oglądamy. Gdy schodził na pozycję nr 10 starał się dawać ruch w środku na prostopadłą piłkę w pole karne. I raz taką dostał, oczywiście od Radwańskiego, ale był na minimalnym spalonym i trafił zresztą w słupek. Ale pokazał w ten sposób Millerowi, jak powinien grać, gdy schodzi do środka. Po faulu na nim rzut wolny zamieniony na bramkę i to właśnie Mąka bardzo dokładnie wyłożył piłkę Zielenieckiemu.
Ocena: 3
Aleksander Kwiek:
Odnotowałem trzy razy jego obecność na boisku. Najpierw po dośrodkowaniu Michalskiego i próbie strzału głową, później w 26. minucie, gdy wrócił i zabrał piłkę wślizgiem i ostatni raz, gdy schodził z boiska. Aleksandrze Kwieku – nie tak to miało wyglądać.
Ocena: 1,5
Michał Miller:
Przytomnie podchodził do gry w trójkątach. Cały czas walczył tyłem do bramki Pelikana, aż chyba tak do tego przywykł, że zapomniał o wybieganiu za plecy obrony do długich piłek. Miał doskonałą szansę w 17. minucie, ale wziął za duży zamach, podczas gdy wystarczyło dostawić tylko nogę. Zaraz po tym w indywidualnej akcji przedryblował dwóch zawodników i wciąż był wszędzie. Tu wywalczył piłkę, tam się zastawił i rozegrał, a jeszcze gdzie indziej wycofał się z piłką i rozegrał do tyłu. Dawał się niekiedy wyprzedzać lub rywale wybijali mu piłkę po przyjęciu tyłem. Później dostał idealne dla siebie podanie od Mąki na dobieg, ale znów w pierwszym ruchu zszedł do podania, zamiast urwać się za plecy. Miał okazję w 70. minucie, ale po ścięciu do środka wypuścił sobie za daleko piłkę. Mógł też próbować w tej sytuacji prostopadłego podania do dobrze wbiegającego Świderskiego. Mecz jak każdy w wykonaniu Millera, czyli wielka chęć do gry i szczegóły, z którymi walczy, a które go ograniczają.
Ocena: 3
Rezerwowi
Daniel Świderski:
Po wejściu zrobił dużo wiatru i absorbował obrońców. W 67. minucie doskonale zagrał piętą Michalskiemu na 15 metrów, czym wyprowadził go na pozycję sam na sam z bramkarzem Pelikana. Miał dobrą okazję w swoim stylu, gdy dostał szybką piłkę po ziemi za obronę. Nie zachował zimnej krwi i zrobił z piłką coś dziwnego. Zamiast uderzać na bramkę, podał ją do samego siebie wszerz pola karnego na 15 metrów i co ciekawe jeszcze ją dogonił. Grał ambitnie i pomagał w destrukcji. No i pod względem charakteru na pewno wybija się na plus w drużynie.
Ocena: 3,5
Kacper Falon:
Nie miał wcale dobrego wejścia na początku. Notował straty, ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Natomiast prostopadłą piłkę, jaką zagrał w 94. minucie na Michalskiego, można pokazywać na szkoleniach trenerom i zawodnikom – Toni Kroos z Widzewa. Ruch Michalskiego zresztą też można pokazywać, ale co z tego skoro skrzydłowy drugi raz zmarnował sytuację w ten sam sposób. Kolejny zwycięski gol dowodzi, że piłka go szuka w polu karnym, a to bardzo wartościowa cecha.
Ocena: 4
Damian Kostkowski:
Za krótko grał, by go ocenić, ale mam nadzieję, że w Warszawie wybiegnie już na boisko w pierwszym składzie obok Zielenieckiego.
Ocena: brak
Daniel Gołębiewski:
Również za krótko biegał po boisku.
Ocena: brak
Pomeczowe spostrzeżenia:
1. Nasze wrzutki często są wykonywane tylko po to, żeby wrzucić i mieć spokój. Mając nawet dużo czasu i tak są grane niedokładnie, wprost na głowy i nogi obrońców.
2. Kazimierowicz i Radwański wciąż raz na 90 minut przyjmują piłkę kierunkowo. Powinni ten jeden raz oglądać w domu w nieskończoność, żeby dostrzec, ile korzyści daje to w rozegraniu. Zwłaszcza, że potrafią to robić.
3. Na duży plus trójkąty: Mąka-Miller-Pigiel. Michał doskonale czuje się w takiej małej grze, problem w tym, że nie ma go wtedy w polu karnym lub na linii obrony rywala.
4. Czemu koledzy wygonili Millera od rzutu wolnego z około 20. metrów? Gol z Sokołem powinien być przepustką dla niego, do tego typu sytuacji.
5. Nie mieliśmy nikogo, kto w środku pola zdominowałby fizycznie Pelikana.
6. Kłopoty Widzewa, to również wbieganie napastników w pole bramkowe rywala, gdy na skrzydle piłkę dośrodkowuje Michalski lub Mąka/Miller – zamiast nabiegać na piłkę z 16. metra, oni w momencie dośrodkowania są już w polu bramkowym i nie ma z nich żadnego pożytku, bo w tej sytuacji to nabiegający obrońca jest w lepszym położeniu, ponieważ nie musi kierować piłki w jedną stronę, tylko wali ją po autach.
Stolar