Oceny widzewiaków po meczu z Huraganem

24 października 2016, 19:53 | Autor:

piłkarze

W sobotę piłkarze Widzewa zagrali zdecydowanie najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Nie dość, że przegrali po raz pierwszy w tym roku, to w dodatku zrobili to w fatalnym stylu. Noty łodzian nie mogą być wysokie. Tym razem nie przyznaliśmy też tytułu piłkarza meczu, bo nikt na niego nie zasłużył.

Michał Choroś:
Do tej pory broniliśmy młodego bramkarza, ale nie da się ukryć, że daleko mu do wysokiej formy z początku sezonu. Przy drugim i trzecim golu Choroś był bez szans, ale przy pierwszej bramce wydaje nam się, że widzewiak mógł zrobić więcej. Piłka po strzale Daniela Mlonka odbiła mu się od rękawic i wpadła do siatki. „Chory” potrzebuje jednego dobrego występu na przełamanie i złapanie na nowo pewności siebie.
Ocena: 4,5

Kamil Tlaga:
Gdybyśmy mieli wybierać gracza, który zawiódł najmniej, to po obu połowach moglibyśmy wskazać właśnie na niego. Tlaga wkładał serce w grę i naprawdę walczył do ostatniego gwizdka. Co prawda, to on nie upilnował Mlonka przy pierwszym golu, ale rozklepana została wtedy cała obrona Widzewa. W drugiej połowie został przesunięty na pozycję numer 10 i rozhuśtał ataki gości. Było już jednak 3:0, więc Huragan mógł sobie pozwolić na lekkie spuszczenie z tonu.
Ocena: 6

Norbert Jędrzejczyk:
Gdy drużyna traci trzy gole, trudno pozytywnie ocenić występ środkowego obrońcy. Jędrzejczykowi nie można odmówić starań, ale ciężko też wyróżnić go za coś dobrego. Przy każdym straconym golu miał swój mały udział, będąc częścią defensywnego mechanizmu.
Ocena: 5

Sebastian Zieleniecki:
On też dostosował się swoją grą do poziomu całej drużyny. Nie zdołał uchronić łodzian od utraty bramek, kilka razy został łatwo ograny. Kompletnie nie wychodziło mu zagrywanie długi, crossowych piłek. Przykro patrzeć na tak nieudany występ Zielenieckiego.
Ocena: 5

Maciej Szewczyk:
Wrócił do podstawowej jedenastki i znów zajął miejsce na lewej obronie. Starał się pracować na skrzydle i uczestniczyć w akacjach ofensywnych, ale wiele jakości z tego nie było. Zbyt długo zastanawiał się, co zrobić z piłką, dlatego z jego dośrodkowań nie wynikało żadne zagrożenie dla bramki Huragana. W końcówce Szewczyka zmienił Kamil Bartosiewicz.
Ocena: 5,5

Adrian Budka:
W pierwszej połowie aktywny i starający się odwrócić losy spotkania. Jeszcze przy stanie 0:0 miał okazję do otwarcia wyniku, ale nie zdążył zamknąć podania z lewej strony. Doświadczenie Budki nie pomogło widzewiakom, którzy polegli w Morągu z kretesem. On sam też zaliczył mocno przeciętne zawody.
Ocena: 5,5

Princewill Okachi:
Piłkarski kryminał w wykonaniu Okachiego, który z taką grą nie ma prawa więcej „powąchać” murawy. Przyglądając się jego występowi można odnieść wrażenie, że pojechał do Morąga tylko w celach turystycznych. Bierna postawa przy drugim golu, wydatna pomoc gospodarzom przy trzecim plus wiele niedokładnych zagrań. Dziwimy się Marcinowi Płusce, że tak długo trzymał Nigeryjczyka na boisku.
Ocena: 3,5

Krzysztof Możdżonek:
Jeden z niewielu, po którym było widać, że mu się chce. Obecność w pierwszym składzie sprawiła, że Możdżonek starał się wykorzystać szansę, ale nie miał z kim grać w środku pola. Dodatkowo ciężko było mu się odnaleźć na trudnym boisku, gdzie przeważała walka, a nie koronkowe konstruowanie akcji. To nie były warunki dla niego, choć to żadne usprawiedliwienie.
Ocena: 6

Mateusz Michalski:
Dobrze wszedł w mecz, w pierwszym kwadransie przeprowadził dwie ciekawe akcje lewą stroną, po których Widzew mógł objąć prowadzenie. Gdyby Budka zdążył dostawić nogę do jego podania, spotkanie mogło się różnie ułożyć. W dalszej części zawodów Michalski dostosował się poziomem do reszty kolegów.
Ocena: 6

Mariusz Zawodziński:
Po dłuższej przerwie wrócił do jedenastki i nie był to wielki come back „Owcy”. On również zupełnie nie radził sobie na podmokłym boisku. Przegrywał większość starć, a sędzia nie dawał się nabierać na jego teatralne upadki. Na zielonym, płaskim jak stół boisku Zawodziński mógłby dać drużynie o wiele więcej. A tak zaliczył kiepskie zawody, przyczyniając się jeszcze do utraty drugiej gola.
Ocena: 4,5

Daniel Mąka:
W całym tym sobotnim marazmie nawet jego nie można wyróżnić za coś pozytywnego. Nie oddał żadnego celnego strzału, nie radził sobie z obrońcami. Odcięty od podań, bezradnie cofał się na środek boiska, co niewiele wnosiło do gry łodzian. Na domiar złego Mąka otrzymał czwartą żółtą kartkę i w meczu z MKS Ełk usiądzie na trybunach.
Ocena: 5,5

Rezerwowi

Piotr Burski:
Wszedł na boisko, by powalczyć z przodu i szarpnąć trochę grą Widzewa w ofensywie. Skończyło się podobnym występem, co w derbach Łodzi. Burski biegał pomiędzy obrońcami i starał się wywierać na nich presję, ale ci byli na to całkowicie odporni.
Ocena: 5

Kamil Bartos:
Co prawda wszedł na boisko już przy stanie 3:0, więc rywale nie umierali za kolejne gole, ale jego zmianę można naprawdę dobrze ocenić. Uspokoił grę z tyłu i zabezpieczył prawą stronę po przesunięciu Tlagi do drugiej linii. Dalecy jesteśmy od głaskania Bartosa po tym meczu, ale jego kilkanaście minut na murawie nie było tragiczne.
Ocena: 6

Patryk Strus:
Ożywił nieco grę w ofensywie, choć znów nie zdołał strzelić gola. A miał ku temu okazję, jednak z bliska trafił prosto w bramkarza. Może brakuje mu pewności siebie i potrzebuje szansy w dłuższym wymiarze czasowym? Michalskiemu bardzo to pomogło. Pytanie, czy Strus zasługuje na miejsce w pierwszym składzie.
Ocena: 5,5

Kamil Bartosiewicz:
Kolejny gracz, który dał nieco jakości, dobrze współpracując z ofensywnie ustawionym Tlagą. Było jednak za późno, by móc odmienić losy spotkania. Bartosiewicz też powinien pograć trochę częściej. Za sobotę ocenić go nie sposób.
Ocena: brak