Obrona Widzewa dziurawa bez Czaplarskiego

24 października 2016, 09:53 | Autor:

Michał_Czaplarski

Był już jedną nogą poza Widzewem, i to w IV lidze. Pozbierał się jednak, zmienił pozycję na boisku i ciężką pracą zasłużył na drugą szansę. Dziś bez Michała Czaplarskiego, bo o nim mowa, obrona łódzkiej drużyny traci wiele na wartości.

Marcin Płuska, robiąc porządki w zespole ostatniej zimy, zamierzał rozstać się także z Michałem Czaplarskim. Swoją postawą i zapowiedzią poprawy kupił sobie trochę czasu. Po przesunięciu do obrony nagle odżył i stał się pierwszoplanową postacią Widzewa. Nie tylko wprowadzał dużo jakości do gry defensywnej, ale dodawał też wiele pod względem mentalnym. To jego zawsze było najmocniej słyszeć z boiska, ustawiał kolegów do pionu nawet przy prowadzeniu 5:0!

Popularny „Czapla” wszedł dobrze również w obecny sezon. Przez wielu w III lidze widziany już co najwyżej na ławce zaczął rozgrywki w pierwszym składzie u boku Norberta Jędrzejczyka. Efekt? W pierwszych pięciu meczach łodzianie stracili tylko dwa gole, z czego jeden z rzutu karnego z Concordią, a a drugi bezpośrednio z rzutu rożnego w starciu z Lechią Tomaszów Mazowiecki.

To właśnie w tamtym spotkaniu Czaplarski doznał poważnego urazu barku i zespół musiał radzić sobie bez niego. Do Jędrzejczyka dołączył Sebastian Zieleniecki, który na pierwszy rzut oka spisuje się całkiem  solidnie, mimo zawalonego gola w meczu z Ruchem Wysokie Mazowieckie. I choć ciężko obarczać go odpowiedzialnością za spadek na 5. miejsce w tabeli, liczby nie kłamią. Odkąd brakło „Czapli”, widzewiacy nie stanowią już monolitu w obronie. W siedmiu kolejnych pojedynkach stracili dziewięć bramek. Różnica jest diametralna.

Dalecy jesteśmy od snucia teorii, że z Czaplarskim w składzie Widzew dowiózłby do końca prowadzenie w Białymstoku i przy al. Unii, bo jest to nie do zweryfikowania. Ale bardzo brakowało nam jego krzyku, czasem wręcz agresji wobec kolegów z formacji obronnej. Przydałaby się komenda „wyjazd”, by stanąć wyżej, zamiast siedzieć „tyłkami” na piątym metrze. Może przesadzamy, ale tęsknimy za charyzmą i mentalnością wychowanka RTS. Z nim, a także z nieodstawiającymi nogi w żadnej sytuacji Przemysławem Rodakiem, Marcinem Kozłowskim czy Robertem Kowalczykiem szanse na podjęcie walki (!) w Morągu byłyby według nas o wiele większe.

Michał Czaplarski dochodzi już do siebie. Niedawno zaczął spokojne treningi. Przy dużej dozie szczęścia będzie gotowy do gry w Nowym Mieście Lubawskim. Czy zbawi Widzew i odmieni jego grę? Raczej potrzebne będzie zadziałanie większej liczby czynników, niż sama jego obecność w składzie, ale nie możemy się doczekać!

Mecze z Czaplarskim w składzie:

Widzew – Świt 2:0
Motor – Widzew 0:2
Pelikan – Widzew 0:1
Widzew – Concordia 2:1
Lechia – Widzew 1:1

Mecze bez Czaplarskiego w składzie:

ŁKS Łomża – Widzew 0:0
Widzew – Ursus 2:1
Huragan W. – Widzew 0:4
Widzew – Ruch 4:2
Jagiellonia II – Widzew 1:1
ŁKS Łódź – Widzew 2:2
Huragan M. – Widzew 3:0