Niezwykły występ Holika

Wczorajszy mecz miał niezwykły przebieg dla jednego z piłkarzy Skry Częstochowa. Mowa oczywiście o Mariuszu Holiku, który najpierw trafił do własnej bramki, później pokonał Patryka Wolańskiego, a na koniec… sprokurował rzut karny.

26-latek, od trzech sezonów reprezentujący barwy częstochowian, rozpoczął sobotnie spotkanie na środku obrony i w pierwszej połowie spisywał się bardzo poprawnie. Niestety dla niego, w 58. minucie, tak niefortunnie interweniował po dośrodkowaniu Rafała Wolsztyńskiego, że pokonał stojącego w bramce Skry Mikołaja Biegańskiego.

Pomimo niekorzystnego rezultatu, piłkarze spod Jasnej Góry nie zamierzali odpuszczać. Na trzy minuty przed końcem spotkania kapitalną asystą popisał się Piotr Nocoń. Piłka trafiła do Holika, który pięknym lobem trafił do, tym razem już właściwej, siatki. Wydawało się, że ten gol zagwarantuje gospodarzom jeden punkt.

Tuż przed upływem doliczonego czasu gry środkowy obrońca znów został jednak głównym bohaterem spotkania, ponownie negatywnym. W zamieszaniu w polu karnym zagrał piłkę ręką, a prowadzący zawody Marek Śliwa nie miał wątpliwości, by wskazać na jedenasty metr boiska. Niestety, nawet takiej szansy widzewiacy nie byli w stanie wykorzystać.

Co ciekawe, choć dwa gole jednego zawodnika dla różnych zespołów to sytuacja dość rzadka, miała ona miejsce kilka lat temu podczas meczu Widzewa. W sezonie 2013/2014, w starciu z Pogonią Szczecin, Kevin Lafrance najpierw pechowo przeciął tor lotu piłki i wpakował ją do własnej bramki, ale już minutę później w pełni się zrehabilitował, pokonując golkipera rywali. Łodzianie ostatecznie wygrali 2:1.