Myśliwiec chciałby Poczobuta, ale to nie takie proste

Powszechnie wiadomo, że czterech pozyskanych tego lata przez Widzew zawodników to jeszcze nie koniec zakupów. Jednym z nowych piłkarzy miałby być środkowy pomocnik, a na celowniku znalazł się dobrze znany kibicom Bartłomiej Poczobut. Nie każdy jest jednak zwolennikiem tej opcji.

Poczobut występował przy Piłsudskiego w latach 2019-2021, przenosząc się z GKS Katowice. Rozegrał w czerwono-biało-czerwonych barwach sześćdziesiąt sześć oficjalnych spotkań, w których strzelił tylko jednego gola. To bardzo skromna liczba, ale trzeba pamiętać, że występował on na pozycji defensywnego pomocnika, gdzie jego głównym zadaniem było wspieranie linii obrony i zabezpieczenie środka pola. Ciekawostką jest, że jedyne trafienie pomocnik zaliczył w starciu z „Gieksą”, czyli swoim poprzednim pracodawcą. Z łodzianami wywalczył awans do I ligi.

Po sezonie 2020/2021 stery nad drużyną przejął Janusz Niedźwiedź, który nie widział dla Poczobuta miejsca w kadrze. Nie przedłużono więc z nim umowy i piłkarz trafił do Stali Rzeszów, gdzie trenerem był Daniel Myśliwiec. Obaj szybko znaleźli wspólny piłkarski język, a „Poczo” należał do najbardziej kluczowych ogniw zespołu, który w świetnym stylu wygrał rozgrywki II ligi i wywalczył awans. Na zapleczu Ekstraklasy były widzewiak wciąż należał do liderów beniaminka, pomógł mu niespodziewanie dotrzeć do baraży. Uwagę zwracała też duża metamorfoza Poczobuta, który z typowego destruktora stał się reżyserem gry Stali. Jego większa aktywność w ofensywie miała przełożenie na liczby. W sześćdziesięciu pięciu spotkaniach pokonywał bramkarzy rywali aż dwunastokrotnie. Można powiedzieć, że przy Myśliwcu bardzo się rozwinął i stał bardziej wszechstronnym graczem.

Później ich drogi się rozeszły. Myśliwiec opuścił Rzeszów, a we wrześniu ubiegłego roku pracę zaproponował mu RTS. Z kolei Poczobut został kupiony przez Puszczę Niepołomice, dzięki czemu mógł w końcu spełnić marzenie o debiucie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak na razie nie był to jednak związek zbyt udany. Pomocnik wystąpił w poprzednim sezonie w dziewiętnastu meczach i zdobył jednego gola. W rundzie wiosennej najczęściej siedział na ławce rezerwowych, więc nic dziwnego, że zaczyna zastanawiać się nad swoją przyszłością. Nie wygląda też na to, że opiekun niepołomiczan, Tomasz Tułacz, miałby nie spać po nocach z tego powodu, skoro rzadko stawia na tego gracza.

Powrót do Widzewa, z którym zawodnik mocno się zżył (bywa na jego meczach, także wyjazdowych, w towarzystwie kibiców) i w którym na ławce trenerskiej zasiada osoba potrafiąca wydobyć z niego cały potencjał, byłby ruchem wręcz wymarzonym. Jak podał portal Sektor Widzew, taki pomysł rzeczywiście zrodził się w głowie Daniela Myśliwca. Na przeszkodzie w jego realizacji stoją jednak dwie sprawy. Pierwsza to fakt, że nie każdy w klubie miałby być zwolennikiem powrotu Bartłomieja Poczobuta. Można się domyślać, że skoro sztab jest za, to niechętnie może patrzeć na to na przykład dyrektor sportowy. Pamiętajmy, że Tomasz Wichniarek w swoich działaniach personalnych musi obracać się wokół odgórnie nadanego mu budżetu. I tu dochodzimy do drugiego problemu, jakim jest ważny kontrakt 30-latka z Puszczą. Aby powrót do Łodzi był możliwy, zawodnik musiałby się rozstać z „Żubrami”, a to z pewnością kosztuje.

Gdyby jednak udało się doprowadzić ten temat do realizacji, Poczobut rywalizowałby o miejsce w składzie przede wszystkim z Markiem Hanouskiem i Juljanem Shehu, a w dalszej kolejności z Noahem Diliberto, Franem Alvarezem i Sebastianem Kerkiem. Oczywiście, o ile ten ostatni będzie zdrowy.