Murapol u bram? Zdania są podzielone
13 lipca 2017, 19:45 | Autor: RyanOd kilku miesięcy kibice Widzewa „karmieni” są przeciekami medialnymi, dotyczącymi ewentualnego przejęcia udział w klubie przez firmę Murapol. Najnowszy odcinek tego serialu pojawił się dziś rano na łamach „Gazety Wyborczej„. W czyim interesie?
W tekście pojawia się sugestia, że zarząd Widzewa porozumiał się już z przedstawicielami prężnego dewelopera i jego wejście do spółki jest przesądzone. Decyzja ta miała zapaść w poniedziałek, po spotkaniu na linii klub-inwestor. Rzeczywistość jest jednak nieco inna, choć prawdą jest, że przed trzema dniami w Łodzi doszło do omawianego spotkania.
Nie zgadza się jednak informacja sugerująca, że klamka zapadła. O tym, czy Murapol faktycznie stanie się – powiedzmy to otwarcie – właścicielem Widzewa (ma przejść większościowy pakiet akcji i będzie mógł zrobić przy Piłsudskiego, co zechce), decydować będzie nie zarząd, a Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia. Najbliższe, z tego co udało nam się ustalić, planowane jest mniej-więcej za tydzień Twierdzenie więc, że na dniach dojdzie do przejęcia RTS, może być przesadsone.
Po drugie, wcale nie jest powiedziane, że WZC podejmie decyzję za związaniem się z Murapolem. Wśród członków stowarzyszenia nie brakuje bardzo sceptycznego podejścia do tej współpracy, choć nikt, z uwagi na klauzulę poufności, nie zdecydował się wypowiedzieć pod nazwiskiem. Nieoficjalnie usłyszeliśmy od kilku osób, że wątpliwości budzą niektóre zapisy proponowanej umowy. Generalnie rzecz ujmując, istnieją obawy, że interes Widzewa nie zostanie zabezpieczony w takim stopniu, na jaki liczono.
To właśnie bezpieczeństwo klubu i jego historycznych aktywów (herb, nazwa, siedziba, barwy etc.) jest dla członków Reaktywacji Tradycji Sportowych dobrem nadrzędnym. Innym elementem, na którym widzewiakom bardzo zależy, jest możliwość patrzenia inwestorowi na ręce. Nikt nie chce bowiem, by powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce za rządów Sylwestra Cacka. Jeżeli RTS zostanie oddany deweloperowi bez żadnej możliwości kontroli ze strony widzewskiego środowiska, może być za późno na ewentualną reakcję. Chodzi o przysłowiowe dmuchanie na zimne.
Negatywnie odbierane są także przecieki medialne, które mają na celu wywieranie presji na włodarzach klubu. Wymienianie konkretnych kwot, jakie Murapol miałby zainwestować w najbliższych latach („Wyborcza” pisze o blisko 15 milionach) jest bardzo dwuznaczne, biorąc pod uwagę fakt, że strony obiecały wzajemną dyskrecję. Komu zależy na tym, by sprawa wciąż była podgrzewana w gazetach, a wyobraźnia fanów mamiona pieniędzmi, których klubowi w tej chwili nie brakuje?
Wśród członków stowarzyszenia są także osoby, które pozytywnie podchodzą do porozumienia z Murapolem. Ich zdaniem warunki współpracy są korzystne dla klubu, a obawy, że powtórzy się chociażby sytuacja z Bielska-Białej, gdzie deweloper nie umiał dojść do porozumienia z Miastem, są nieuzasadnione.
Przy Piłsudskiego wszyscy zdają sobie sprawę, że bez wsparcia poważnego podmiotu, własnymi siłami, ciężko będzie uzyskać poziom organizacyjny oraz finansowy, jakiego oczekują kibice. Pytanie jednak czy jest to właściwy moment i właściwe warunki współpracy. Odpowiedź będzie musiało dać najbliższe Walne. Członkowie stowarzyszenia, w oparciu o zapisy umowy, będą musieli sami wziąć odpowiedzialność za przekazanie Widzewa w obce ręce i przyszłe korzyści lub straty z tego wynikające.