Mazury 3 czerwca na Widzewie

9 czerwca 2017, 17:04 | Autor:

mazury

Kontynuujemy publikowanie relacji fan clubów Widzewa z wyprawy do Łodzi 3 czerwca, na mecz z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Tego dnia przy Piłsudskiego pojawiło się naprawdę wiele młodych kibiców. Czas na Mazury!

Mazury ponownie w Sercu Łodzi.

Decyzja o ponownym wyjeździe zapadła w Elblągu, po meczu z Concordią. Od strony logistycznej to była pestka. IV wyjazd, a w związku z tym jedno hasło i… brak miejsc w autokarze, sporządzono listę rezerwowych, z której trzech szczęśliwców też wzięło udział w wyjeździe. Wiek uczestników od 7 do 17 lat – było nas 50 . Przy okazji meczu z Drwęcą wydano okolicznościowe, dedykowane koszulki z logo Warmii i Mazur oraz imionami uczestników wyjazdu, dzieci otrzymały również smycze.

Wyruszyliśmy o 11:30, z półgodzinnym poślizgiem, bo kilkoro szkrabów zapomniało legitymacji. Podróż minęła na próbach śpiewu, repertuar rozdany na spotkaniu organizacyjnym w ramach pracy domowej. Obiad i meldujemy się pod stadionem, gdzie odbieramy bilety od „Głowy” (wielkie dzięki Marcin za pomoc w ogarnięciu biletów).

Grupa weszła sprawnie i zajęła strategiczną pozycję na C1. Po meczu mega atrakcja. W rozmowie w Ełku prezes Klementowski wyraził zgodę na zwiedzenie stadionu. Szybki kontakt z Piotrem Szorem i… pan Jacek wprowadził rozbójników z Mazur w strefę „0”. Tam pamiątkowe foty na ławkach rezerwowych. Dwa słowa z Marcinem Krzywickim i już mieliśmy modela, gdy tabun rzucił się na niego, to musiał walczyć o utrzymanie równowagi. Jesteśmy pewni, że tak ciężko, to nie miał w żadnym meczu tej rundy.
„Krzywy”, jesteś wielki (nie chodzi o wzrost) – to nasz komentarz do twojej postawy. Za chwilę dołączyli „Kaziu”, „Cinek” i „Czapla” – Panowie wielkie podziękowania za cierpliwość.

Wychodziliśmy ze stadionu w minorowym nastroju i kolejny raz nauczyliśmy się czegoś od dzieci. Te. po wyjściu. zaintonowały „Czy wygrywasz, czy nie…” i dotarło, „faktycznie Widzewie ja i tak Kocham Cię”. Dzieciaki w oczekiwaniu na autokar dopadły rozrzucone konfetti i zaczęły zabawę pokazując, że to nad czym my się rozwodzimy i z czego robimy problemy, dla nich nie ma znaczenia. Liczy się pasja. Wsiadamy do autokaru, żegna nas kapelan sportu ks. Paweł, który i tym razem był bardzo pomocny i życzliwy.

W drodze powrotnej śpiewy, podbijanie liczby wyświetleń na profilach w/w piłkarzy i zadowolenie dzieci. Imielinek rozdał przygotowane przez siebie okolicznościowe długopisy i tak dotarliśmy do Mazur. Podróż minęła bez przygód, przyjazd do domu około 2:00 nad ranem.

I to byłoby prawie na tyle. Prawie, bo w poniedziałek zajechaliśmy do szkoły i usłyszeliśmy pytanie: „Dlaczego dzieci śpiewają o wódce?”. Konsternacja, ale to nie wszystko. Jakież było zaskoczenie, gdy zobaczyliśmy tych zbójów w koszulkach z wyjazdu (z autografami piłkarzy) i usłyszałem śpiew wyjazdowego repertuaru, oprócz wspomnianej  „my kibice Łodzi…”„naszym klubem…”, „na zawsze wierni…”, „czy wygrywasz, czy nie..”,”łódzki Widzew ole…”.

Przed wyjściem wręczono nam dwie prace na konkurs „Zaprojektuj maskotkę dla Sektora Rodzinnego RTS Widzew Łódź”, padła również deklaracja, że będzie więcej!

Mazury