M. Wołowiec: „Nie popadamy w samozachwyt”
6 czerwca 2020, 08:43 | Autor: BercikPierwszy mecz po wznowieniu rozgrywek ułożył się wyśmienicie dla Stali Rzeszów. Piłkarze z Podkarpacia pokonali Elanę Toruń, a teraz będą chcieli podtrzymać dobrą passę w starciu z Widzewem. Przed niedzielnym hitem porozmawialiśmy z trenerem Marcinem Wołowcem.
– Bardzo dobrze spisaliście się w pierwszym meczu po przerwie – wygraliście na wyjeździe z Elaną Toruń.
– W naszej drużynie było dużo niepewności, przede wszystkim ze względu na brak sparingów. Jedyne, czego byliśmy pewni, to tego, że w ostatnich miesiącach wykonaliśmy dobrą robotę. Ten czas kwarantanny wykorzystaliśmy do maksimum, chcieliśmy zminimalizować fakt braku treningu grupowego. Tak dobraliśmy zajęcia indywidualne, że później wyniki piłkarzy w testach sprawnościowych były świetne. Te trzy tygodnie, które poświęciliśmy na trening zespołowy, też mogę zaliczyć na plus.
– Wysoki wynik na wyjeździe musi budzić respekt.
– Dobrze to wyglądało na tle Elany Toruń. Nie popadamy jednak w samozachwyt, bo to nie był nasz idealny mecz, mamy sporo rzeczy do poprawki. Cieszy fakt, że nie działamy po omacku. Zdiagnozowaliśmy to, co nie wychodziło i dalej będziemy to poprawiać.
– Nie bał się pan braku zgrania w swojej drużynie po tak długiej przerwie?
– Trochę niepewności było, nie wiedziałem, czy zespół zatrybi. Mieliśmy sporo gier wewnętrznych, w których nie było widać braku zgrania. W meczu z Elaną mieliśmy jednak momenty, gdy mogliśmy operować piłką lepiej.
– Gra bez kibiców sprawia, że ściany nie będą pomagały gospodarzom.
– Szkoda, że tak się stało. O rzeczach, na które nie mam wpływu, staram się jednak nie myśleć. Wielki żal, że kibice się nie pojawią, ale nie mam zamiaru tego komentować.
– Gdy w marcu otrzymał pan propozycję przejęcia Stali Rzeszów, nie wahał się pan?
– To nie było takie proste. Byłem oddelegowany do pracy w Wólczance, czyli klubie partnerskim Stali. Stworzyliśmy tam bardzo ciekawy, młody zespół, wsparty sześcioma seniorami. Okazało się, że możemy walczyć o awans. Doskoczyliśmy do Motoru Lublin i Hutnika Kraków, ale wtedy przyszła propozycja ze Stali. Podjąłem decyzję, żeby zostawić tamtych chłopaków. Trochę pomogło to, że rozgrywki i tak zostały przerwane. Praca w Stali Rzeszów jest marzeniem każdego wychowanka, tak jak i moim.
– Czyli nie żałuje pan opuszczenia Wólczanki?
– To nie była łatwa decyzja. Musiałem to wszystko przemyśleć, poszukać plusów. Wybór nie był prosty. Absolutnie nie żałuję jednak powrotu do Stali, bardzo się cieszę, że tu jestem.
– O co Stal zagra w ostatnich kolejkach sezonu?
– Stal Rzeszów będzie walczyła o baraże. Od decyzji, jakie podejmie PZPN, uzależnialiśmy to, jak będziemy budowali proces treningowy. Okazało się, że baraże odbędą się zgodnie z planem, więc nakreśliliśmy taki scenariusz. Nasz terminarz jest trudny, mamy same topowe zespoły na początku. Liczymy, że będziemy zdobywali punkty i włączymy się do walki o pierwszą szóstkę.
– W niedzielę przyjeżdża do was Widzew, podrażniony po wpadce ze Skrą Częstochowa.
– Wiemy doskonale, że była to wpadka Widzewa. Takie porażki bolą. Spodziewamy się, że Widzew będzie chciał szybko udowodnić kibicom, że to wypadek przy pracy. W meczu z nami będą chcieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Przyjadą zmotywowani, będą chcieli zmazać plamę. Spotkają się dwa zespoły, które chcą strzelać bramki i nie będą się chowały przed grą w piłkę. Należy się spodziewać dobrego widowiska.
Rozmawiał Bercik
Foto: Stal Rzeszów
Jak to? To jest trener, który nie mówi: „musimy poddać analizie, musimy poważnie porozmawiać, pracujemy nad tym, ale efekty przyjdą później”… No wkurw mnie po środzie nie przechodzi – minimum 7 punktów w 3 meczach, albo wypad trenerze…
Trener Wołowiec nie musi się Nas zbytnio obawiać bo Nasze Widzewskie Gwiazdy paraliżuje gra zarówno przy pełnych jak i przy pustych trybunach w dodatku nie mają za dużo siły do biegania co pokazali ze Skrą. Pan Trener Kaczmarek ciągle wyciąga wnioski a Nasi Działacze piszą jakieś oświadczenia i nie mają zbytnio czasu się tym wszystkim zająć, być może na trzy kolejki przed końcem jeśli się w ogóle ockną być może postanowią poszukać jakiegoś koła ratunkowego.
Zespół Widzewa podrażniony? Raczej bezradny. Dużo kurtuazji ze strony trenera Wołowca. Gorzka prawda jest taka, że w 2 lidze nikt się nas już nie boi. Ten król jest nagi.
No panowie piłkarze, wyjdzie czy to byl wypadek przy pracy czy faktycznie się opier***scie na kwarantannie…