M. Szczęsny: „Mecz był podławy”
22 marca 2018, 10:40 | Autor: RyanBramkarz pamiętnego meczu trafił do Widzewa przed rozpoczęciem sezonu 1996/1997 z Legii Warszawa. W jej barwach, jak i później w łódzkiej drużynie, sięgnął po mistrzostwo Polski oraz występował w Lidze Mistrzów. Jak wspomina tamten okres Maciej Szczęsny?
Doświadczenie Szczęsnego z występów w Lidze Mistrzów mogło być nieocenione, jednak Duńczycy sprowadzili łódzkich piłkarzy na ziemię. „Jeśli chodzi o mnie, to mecz był podławy. Miałem pomagać, ale mi się nie udawało. Nie był to mój najlepszy mecz w życiu, ale nie był też tragiczny. Kilka udanych interwencji jednak miałem” – powiedział portalowi WTM.
Świętowań awansu nie było końca, co podkreślił również podstawowy bramkarz tamtej drużyny. „Wieczór w Kopenhadze był udany. Tamta ekipa wiedziała, co i kiedy można oraz co i kiedy należy. Ale muszę podkreślić, że tamtego wieczoru nie zwiedziliśmy całej Kopenhagi” – dodał z uśmiechem Szczęsny.
Nasz rozmówca podkreślił, że kluczowym momentem, gdzie gracze poczuli, że można jeszcze coś zdziałać, była bramka Marka Citki. „Jak strzeliliśmy bramkę na 1:3, widać było, że wkradł się w ich szeregi niepokój. Nadal jednak grali cały czas do przodu, zmarnowali dużo sytuacji strzeleckich, cały czas żartowali ze sobą. Wtedy do mnie dotarło, że przy tempie, jaki oni zagrali w pierwszej połowie i tym, co my gramy, Duńczycy musieli kolokwialnie zacząć robić bokami” – podkreślił były bramkarz Widzewa.
Opowieści Szczęsnego w trakcie filmu wywoływały salwę śmiechu wśród zgromadzonej na sali widowni. „Aktorem nie jestem na szczęście. Pomimo mojego wysokiego numeru PESEL, pamięć mam dobrą i wiele rzeczy pamiętam doskonale. Bilans sportowy był pozytywny” – zaznaczył w Maciej Szczęsny.
Cała aktualna drużyna Widzewa razem wzięta (poza Robertem może) nie ma takiego charakteru i jaj jak jeden Maciek Szczęsny.
Oprócz Demjana Kristo Humerskiego cała reszta to nanazelowane pizdy bez charakteru i umiejętności do profesjonalnej gry w piłkę.Kiedyś były inne czasu inni Ludzie…
Miller i Kozłowski Twoim zdaniem nie mają charakteru a Kristo który wystąpił ledwie w dwóch oficjalnych meczach ma ? Ciekawe ;)
Nie myl ambicji z charakterem. Wymienieni przez Ciebie kopacze mają ambicję by stać się piłkarzem, ale nie mają dość charakteru by do tego statusu dojść.
Jak Ty uważasz, że oni nie mają charakteru, to chyba żadnego meczu nie widziałeś ;)
I jak ktoś tu coś myli to Ty i jest to charakter z umiejętnościami.
Kaczmar Kristo akurat bym się nie czepiał. Raz ,że nie jest wyżelowany a dwa,że z sulejówkiem zagrał dobre zawody. Kilka razy z pierwszej piłki podawał i tym przyśpieszał grę. A że ci co od niego dostawali piłkę nie wiedzieli co z nią zrobić,albo im przy nodze przeszkadzała to już nie jego problem. Z Kristo jeszcze dużo pociechy WIDZEW będzie miał.