M. Stanisławski: „Mecz z Legią przejdzie do historii”
10 grudnia 2020, 13:05 | Autor: KamilW niedzielę ostatni mecz pierwszej rundy rozegrają futsaliści łódzkiego Widzewa. Będzie to spotkanie wyjątkowe, bo podopieczni Marcina Stanisławskiego zmierzą się na wyjeździe z zajmującą drugie w tabeli miejsce Legią Warszawa. Jakie nastroje panują w drużynie przed tym starciem?
Szkoleniowiec przyznał, że choć czerwono-biało-czerwoni wygrali przed kilkoma dniami z Dragonem Bojano, na parkiecie wcale nie byli zespołem lepszym, a bardzo ważne trzy punkty zawdzięczają głównie postawie stojącego między słupkami Dariusza Słowińskiego. „W Bojanie odnieśliśmy ważne zwycięstwo, chociaż nie byliśmy zespołem lepszym. Dużą rolę znów odegrał między słupkami Darek Słowiński. Gdyby nie jego liczne interwencje, to po pierwszej połowie mogliśmy przegrywać” – usłyszeliśmy na antenie Widzew.FM.
Stanisławski zdradził, że widzewiacy nie mogą się już doczekać niedzielnego pojedynku, który będzie pierwszą w historii polskiego futsalu rywalizacją pomiędzy tak utytułowanymi ekipami. „Mecz z Legią przejdzie do historii. Nigdy nie było w futsalu starcia tak uznanych firm w polskiej piłce. Chłopcy już są zmotywowani i naładowani na mecz z warszawiakami, widzę po nich, że nie mogą już doczekać się tego spotkania” – stwierdził trener łodzian.
Zdecydowanym faworytem będzie Legia, której dodatkowo sprzyjał będzie własny parkiet. Goście nie zamierzają się jednak poddawać i spróbują sprawić niespodziankę. „Warszawiacy mają presję awansu, a lider AZS Uniwersytet Gdański może, ale nie musi osiągnąć promocję na wyższy szczebel. Legia straciła lidera po siedmiu zwycięstwach z rzędu. My już trochę odsapnęliśmy po meczach w kratkę i zrobimy wszystko, aby napsuć rywalom krwi i utrudnić im drogę do zwycięstwa” – dodał na zakończenie Stanisławski, cytowany przez widzew.com.
Mały, jak to jest, że jakiś AZS UG jest pierwszy, chyba, że ja źle to rozumiem, grupka studentów, którzy pykają sobie w wolnej chwili piłeczkę na hali tak punktuje? Młoda krew i zapierdalaja czy o co chodzi, jednak na hali też grać trzeba umieć.
AZS UG to nie są studenci, a przynajmniej nie tylko studenci. Gra tam choćby Mateusz Cyman (29 lat), ligowy wyjadacz ekstraklasy futsalu, kiedyś ich zawodnik, później przeszedł do FC Toruń, a teraz wrócił do drużyny z Gdańska. W Gdańsku gra też choćby Wojciech Pawicki (37 lat), z pewnością również nie jakaś anonimowa postać w polskim futsalu. A że grają pod szyldem AZS-u, a nie np. Lechii? To tylko my powinniśmy się cieszyć, że drużyna z Łodzi gra pod szyldem Widzewa.