M. Płuska: „Brakowało nam dzisiaj dokładności”
23 stycznia 2016, 14:42 | Autor: AdrianPo wygranym 2:1 sparingu z Żyrardowianką Żyrardów Marcin Płuska nie ukrywał, że nie jest do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Mimo to szkoleniowiec cały czas jest pełen optymizmu przez nadchodzącą rundą wiosenną.
Zdaniem trenera Widzewa, duży wpływ na dzisiejszą postawę zespołu miały trudne warunki atmosferyczne. „Brakowało nam dzisiaj dokładności, ale było to spowodowane nawierzchnią, na której graliśmy. Było bardzo ślisko, murawa była zamarznięta, dlatego często brakowało nam tej dokładności w fazach finalizacji akcji. Zwłaszcza w I i II tercji, gdzie byliśmy zespołem mocno przeważającym. Mogliśmy swoje sytuacje zakończyć bramkami, ale właśnie w tych momentach zabrakło precyzji – stwierdził.
Płuska, zapytany, jak ocenia nowych zawodników Widzewa, nie chciał bezpośrednio po spotkaniu dokonywać osądów. „Co do Kaczyńskiego, to on pierwszy się dowie, czy zostaje, czy nie. Na pewno rozegrał dobre spotkanie, mimo tych niesprzyjających warunków. Ciężko jest mi ocenić innych nowych zawodników. Będzie się można o to pokusić, gdy będziemy mogli już grać na zielonej trawie” – powiedział.
Opiekun RTS-u twierdzi, że wyniki meczów kontrolnych nie są dla niego specjalnie istotne. „Nie ukrywam, że sparingowe mecze traktujemy bardziej jako elementy treningowe, gdzie dość mocno rotujemy składem. Nie przywiązujemy wielkiej wagi do wyników, choć wiadomo, że zawsze milej jest wygrać, bo napędza to atmosferę. Najważniejsze dla nas są mecze ligowe, a nie sparingowe” – mówił Płuska. Przy straconej bramce nasi obrońcy nie zachowali się zbyt dobrze, zero asekuracji i przeciwnik wyszedł sam na sam i strzelił” – zaznaczył.
Na zakończenie Płuska odniósł się również do dzisiejszej postawy na boisku Michała Bondary. „Jeśli chodzi o Bondarę, to kilkukrotnie dostawał ciekawe piłki od Budki, czy Gromka, ale nie udało się ich skończyć. Spokojnie, jeszcze przyjdą bramki. Nie wymagajmy, żeby zawodnik od razu po przyjściu do drużyny strzelał dla nas pięć, sześć goli w meczu” – zakończył szkoleniowiec.